Wstałam o dziewiątej, więc postanowiłam wziąć prysznic.
Po skończeniu tej czynności umalowałam się i poszłam na śniadanie.
Przywitałam się z mamą, aż nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
Kobieta poszła otworzyć.
W progu drzwi stanął mój Tata.
Ja bez słowa rzuciła mu się na szyję.- cześć tato...- ledwo wydyszałam, bo mój ojciec zaczął mnie dusić.- dusisz mnie..- zachichotałam.
- oj przepraszam słońce. Hahah- zaśmiał się.
- no. To mamy rodzinkę w komplecie...- powiedziała mama na co wszyscy się zaśmialiśmy.
Zjedliśmy obiad, a mianowicie lasange, wcześniej przygotowaną przez moją rodzicielkę.
Była piętnasta, więc postanowiłam wyjść na dwór.
Ale nie na spacer. Pograć w kosza. Mówiłam, że to mój ulubiony sport? Nie? To teraz mówie...
Ubrałam do tego moje jordany, zwinęłam piłkę. Do boiska mam około pięć minut. Więc spoko...Po chwili dotarłam na miejsce. Nikogo nie było, ale mi to na rękę. Ćwiczyłam rzuty, ale potem zabrałam się za triki.
Gdy skończyłam, usłyszałam brawa...
Odwróciłam się, a tam stało trzech chłopaków. Automatycznie na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech.
Momentalnie do mnie podeszli.- no księżniczko, musze przyznać, że niezła jesteś...- powiedział jeden z nich- ja jestem Nash, to Cam, a ten to Shawn- wskazał na bruneta rozmawiającego przez telefon.
- ja jestem Sky, miło mi- podałam im dłoń, którą natychmiast uścisneli
- nam również...- posłali mi ciepłe uśmiechy po czym podszedł do nas... Ee.. Shawn. Tak, Shawn...
- Shawn to jest Sky, sky jak już ci mówiłem to jest Shawn- przedstawił mnie Nash.
-Miło mi cię poznać Sky- powiedział, po czym posmutniał. Dlaczego? Nie wiem...
- wzajenmnie..- uśmiechnęłam się- coś się stało?- podniosłam jego podbródek, aby spojrzał mi w oczy. Zauważyłam w nich nie tylko łzy ale także pełno emocji...
Między innymi: smutek, ból i ... Złość? Nie wiem, może mi się tylko zdaje.
- o mój boże, Shawn co jest?- nie martw się o mnie...- wymusił uśmiech
-proszę powiedz...- łagodnie go poprosiłam.
- ok, ale nie tutaj, chodź na plażę.. - przytaknęłam. Pożegnałam się z Cameronem i Nashem i udaliśmy się w stronę plaży.
Gdy byliśmy na miejscu, zapytałam się go- to co się stało?- rzuciłam w jego stronę.
- no bo jak mi się przedstawiłaś, to przypomniała mi się moja przyjaciółka... Miała na imię tak jak ty...Pomimo tego, że mieliśmy dopiero po pięć lat to była, jest i będzie dla mnie najważniejsza... Było wszystko wspaniale, ale ja się musiałem przeprowadzić, a nam urwał się kontakt...- po jego policzku spłynęła łza. Po moim zresztą też..
Bez słowa go przytuliłam, miał sytuacje podobną do mojej... Było mi go mega szkoda..Po jakimś czasie pożegnałam się z chłopakiem, bo musiał iść do sklepu.
Poszłam do domu wzięłam prysznic i zasnęłam.
____________________________________
Sieloł!
Kolejny rozdział...
Już jest Shawn. 😂 nie mogłam się doczekać..
Ok pa!
CZYTASZ
Never Be Alone || Shawn Mendes
FanfictionRodzice 17-letniej Skylar wyjechali do Polski do pracy. W szkole dziewczyna jest gnębiona przez grupę szkolnych huliganów. Ma dobrą koleżankę - Camile - na której może polegać, ale ich relacje nie są na takim poziomie, aby nazwać ją przyjaciółką. Sk...