Rozdział 10

356 13 2
                                    

- to... Którą opcje wolisz?- do rozmowy włączył się Nash.

- no jasne, że pierwszą, ale to i tak długo.

- kurde, jedź tam wytrzymamy jakoś mamy telefon, skype'a, facebooka, jest tyle możliwości kontaktu. Nie chcę psuć ci szansy na lepsze życie...

- no ok. Zgodzę się, ale wy- wskazał na chłopaków- musicie jej pilnować...- na jego słowa wszyscy się zaśmialiśmy.

- przecież nie jestem małą dziewczynką i nie trzeba mnie pilnować.

-oj uwierz, trzeba...- wtrącił sie Cam.- mamy znajomych w Toronto i mówili nam, że potrafisz nawyzywać..- zaczęli się śmiać z tego co powiedział chłopak, a ja udałm obrażoną. Ale jak to ja, nie potrafię tego robić więc wybuchłam śmiechem...

Poszliśmy razem z Shawnem do domów. Po drodze chciałam zadać mu nurtujące mnie pytanie. W końcu je zadałam.

- ej, Shawney... kiedy byś musiał no wiesz, tam jechać.- na samą myśl o jego wyjeździe chciało mi się płakać.

- za cztery dni... Będe się uczył w wakacje, przez co wrócę szybciej.- spuścił głowę i zaczął bawić się palcami.- już im to potwierdziłem... Ale nie martw się wrócę za rok.- wymusił uśmiech.

- wiem, ale czy ty dasz radę tyle się uczyć? Dziesięć godzin dziennie? To naprawdę dużo...

- now wiesz.... Będę myślał tylko o tym, aby wrócić tu, do Ciebie. I to będzie mi dawało te siły.

- kochany jesteś.. - przytuliłam go.

- wiem- odparł dumnie.

Kolejne dwa dni spędziliśmy wspólnie na plaży, w mieście, i na rozmowach. Znamy się lepiej niż samych siebie. Po prostu jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.

Ale co dobre szybko się kończy...
Za dwa dni mój przyjaciel wyjeżdża... Nie chcę tego tak samo jak i on. Widzę że jest smutny, ale to tylko i wyłącznie dla jego dobra.

Te ostatnie dni, musimy dobrze wykorzystać.

* rozmowa telefoniczna *
- halo?- zapytałam do słuchawki.
- Sky posłuchaj mnie, ja dzisiaj muszę się spakować, bo nie będzie czasu, ale jutro gdzieś cię zabieram. Nie strój się specjalnie, ubierz coś wygodnego. I od razu ci mówie, nie pytaj gdzie jedziemy, bo to niespodzianka i i tak ci nie powiem...

- haha ok, ale mogę dziś przyjść i ci pomóc się spakować, jeśli chcesz.

- jeżeli masz ochotę to zapraszam.- zdawał się być... Szczęśliwy? Nie wiem...
*koniec rozmowy*

Wstałam z mojej pufy i wyszłam na balkon. Przestawiłam nogę przez barierkę, i już byłam u chłopaka w pokoju.

Pakował się. Jego pokój z sekundy na sekundę był bardziej pusty.

- ekhem- odchrząknęłam.

- o już jesteś. Myślałem, że wejdziesz przez drzwi.- zdziwil się. Szczerze nie wiem dlaczego.

- wiesz co? Czasem za dużo myślisz..- zachichotałam

- a od kiedy ty taka mądra? Co? - udawał, że się obraził.

- a od zawsze..- oznajmiłam pewnie.

- dobra, dobra, pomożesz?

- no jasne przecież po to tu przyszłam...

- no tak. Zapomniałem...- zaśmiał się, na co ja się tylko uśmiechnęłam.

Resztę dnia spędziliśmy na pakowaniu, oglądaniu filmów oraz pieczeniu muffinek.

Około północy wróciłam do domu. Poszłam się umyć i od razu sen mnie pochłonął.

___________________________________
Hejka!
To jest ostatni rozdział.😞
Ale został nam jeszcze epilog!
Piszcie jeżeli chcecie drugą część!

Papapa!!

Never Be Alone || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz