Epilog

386 15 8
                                    

*Jeszcze nie włączaj piosenki*
Jutro najważniejsza osoba w moim życiu wyjeżdża. Jest mi tak cholernie smutno... Przepłakałam dzisiaj całą noc.

Dzisiaj Shawn mnie gdzieś zabiera. Jestem mega podekscytowana.
Ale trzeba się przygotować.

Wstałam i pobiegłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam głowę. Poszłam zjeść śniadanie. Nie bylam głodna, więc zjadłam tylko jogurt.

Po moim ' śniadaniu ' poszłam wysuszyć włosy.
Była już jedenasta, a ja byłam umówiona na wpół do pierwszej.
Postanowiłam się pomalować.
Zrobiłam to trochę mocniej niż zwykle.
Następnie się ubrałam. Mój outfit prezentował się tak:

Podkręciłam sobie jeszcze włosy i byłam gotowa do wyjścia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Podkręciłam sobie jeszcze włosy i byłam gotowa do wyjścia.
Wyrobiłam się idealnie.
W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.
Zbiegłam na dół i otworzyłm drzwi. Stał tam nikt inny jak Shawn.

- wow ślicznie wyglądasz..- przeskanował mnie wzrokiem.

- dziękuje.. To jak idziemy?

- jasne

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Nagle chłopak zatrzymał się na poboczu.

- zapomniałem! Musze ci związać oczy...

- ugh.. Serio?

- no tak. To niespodzianka.

- oh... Ok.

Związał mi oczy i ruszył w dalszą drogę.

- daleko jeszcze??- spytałam po pół godzinie

- jeszcze pięć minut i będziemy.- ja tylko westchnęłam, na co on się zaśmiał.

W końcu dojechaliśmy. Miałam już zdjąć. Opaskę ale szatyn mi to uniemożliwił.

- nie ściągaj, poczekaj...- znów się zaczął chichrać.- chodź...- podał mi rękę i prowadził mnie w nieznanym mi kierunku.

Po około trzech minutach ciszy odezwał się.

- już jesteśmy

- jeeeest!! - ucieszyłam się jak małe dziecko. Zaczęliśmy się śmiać. Nagle chłopak zdjął mi opaskę.

- cz-czy tto- zająkałam się i wskazałam palcem w stronę pięknego jeziora.

- tak mandarynko- wybuchliśmy śmiechem.
To było to jezioro, nad którym byliśmy tyle lat temu. Wszystkie wspomnienia znowu wróciły...
Po moim policzku spłynęła łza szczęścia.

- ej nie rycz bo ci się makijaż rozmaże.- otarł łzę kciukiem- chodź!- chwycił mnie za rękę i zaprowadził mnie do stolika- mam nadzieję, za będzie ci smakowało, sam robiłem...

- naprawdę?!?! Na pewno bedzie pyszne...  Uśmiechnęłam się do niego, a on wyszczerzył się dwa razy mocniej.

Wzięłam pierwszy kęs.

- aaaa!- pisnęłam

- co jest?- zerwał się z miejsca

- to jest takie pyszne...! - on westchnął i złapał się 'za serce'.

- myślałem, że coś się stało...

- no bo się stało nie jadłam nic pyszniejszego w życiu!

- hahah dziękuje..

Po skończeniu posiłku siedzieliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy.
Nadszedł zachód słońca...
Shawn wstał wziął gitarę i zaczął mówić
- Skylar, napisałem tą piosenkę dla ciebie. Pamiętaj, nigdu nie będziesz sama...- i zaczął śpiewać:
*Już możesz włączyć piosenkę*
I promise that one day I'll be around
I'll keep you safe
I'll keep you sound

Right now its pretty crazy
And I don't know how to stop or slow it down

Hey
I know there are some things we need to talk about

And I can't stay
So let me hold you for a little longer now

Take a piece of my heart
Make it all your own
So when we are apart
You'll never be alone

You'll never be alone
When you miss me close your eyes
I may be far but never gone

When you fall asleep tonight just remember that we lay under the same stars

And hey
I know there are some things we need to talk about

And I can't stay
Just let me hold you for a little longer now

And take a piece of my heart
And make it all your own
So when we are apart
You'll never be alone

And take a piece of my heart
And make it all your own
So when we are apart
You'll never be alone
Never be alone.*

Nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem.. Podbiegam do chłopaka i mocno go przytuliłam.

~*~
Jedziemy na lotnisko. Cały czas płacze, a wszyscy dokoła prubują mnie pocieszyć.
Shawn nie odzywa się do nikogo od samego rana. Płacze cały czas.
Ma podkrążone i czerwone oczy.

*na lotnisku*
Chłopak musiał już iść na samolot. Nic nie mówiąc podeszłam do mojego sąsiada przytuliłam go, po czym spojrzałam mu w oczy.

- obiecaj, że będziesz dzwonić..

- obiecuję...- mówiliśmy wszystko przez łzy.
Przycisnął mnie do siebie mocniej i zaczął mi nucić do ucha piosenkę, którą wczoraj mi zaśpiewał. Nucenie przerodziło się w piękny śpiew.
Każde słowo mi się rozmywało, ale jedno zdanie z tej piosenki utkwiło w mojej glowie...

You'll never be alone...

____________________________________
Cześć!
Mamy koniec..
Myślę, że podobała wam się ta książka. Pamiętajcie była ona moją pierwszą książką! Ja jestem zadowolona... Dziękuje tym, którzy to przeczytali, i oddawali głosy. Jeżeli będziecie chcieli to napisze drugą część tego ff, ale musicie dać mi znać. Napiszcie w komentarzu.

Jeszcze raz dziękuje!

Never Be Alone || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz