Rozdział 1

919 46 10
                                    

Cześć nazywam się Perrie Edwards.
Mam 17 lat. Jestem średniego wzrostu farbowaną blondynką z niebieskimi oczami. Mam starszego brata Luka.
W szkole jestem cichą myszką. Uczę się bardzo dobrze.
Skromność to podstawa...
W szkole trzymam się tylko z Emily, reszta nie zwraca na mnie uwagi. Oprócz naszej cudownej szkolnej elity (czujecie ten sarkazm?). Jak w każdej szkole mamy elite.. u nas są to trzy blond puszczalskie lalunie które spały już z większością naszej szkoły. Każda zmienia chłopaków jak rękawiczki a najbardziej Taylor Hurt. Ale zostawmy ten temat w spokoju...
Narazie...

-Dziewczyno, uważaj jak chodzisz!- z zamyśleń wyrwał mnie głos jednego z uczniów naszej szkoły.

-Przepraszam-mruknełam pod nosem, nie jestem do końca pewna czy chłopak mnie usłyszał.

Poszłam dalej w kierunku stołówki a za sobą słyszałam jeszcze wiązanki przekleństw wypowiadane przez chłopaka na którego jak się okazało wylałam sok.

Zauważyłam Emily która do mnie macha więc skierowałam się w jej strone.

-Cześć kochana-przywitała się ze mną całusem w policzek
-Hej, Em. Jak pierwszy dzień po wakacjach mija?
-Nasz wychowawca jest dość wymagający, a klasa jak klasa. I chodze z Ericiem do klasy!!! A u Ciebie jak?-Eric to młodszy kolega mojego brata i crush Emily.
-Ja już się...-przerwał mi głośny pisk. Obie szybko odwróciłyśmy głowy w kierunku jego źródła i zobaczyłyśmy Taylor z sałatką na bluzce. Na jej widok zachichotałam cicho.
-Ty szmato zobacz co zrobiłaś!-Tay zaczeła wydzierać się na jakąś nową uczennice, która wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać-Pożałujesz! Nie będziesz miała życia w tej szkole. Gwarantuje ci to.-odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku toalet, a zaraz za nią jej przyjaciółki.

Zaraz po tym wydarzeniu zadzwonił dzwonek oznajmujący że zaczynają się lekcje więc wszyscy zaczeli pchać się w kierunku swoich sal. Pożegnałam się z Em i ruszyłam na lekcje francuskiego, które swoją drogą bardzo lubiłam.

Reszta dnia w szkole mineła szybko, a Hurt cały dzień chodziła wkurzona, po tej akcji na stołówce.

-Wróciłam!-krzycze w momencie kiedy otwieram drzwi od domu.

-Mamo?-nikt się nie odzywa więc kieruje się do kuchni, gdzie zauważam karteczke na lodówce:
"Poszłam się spotkać z Jessicą, nie wróce późno. Masz w lodówce obiad dla siebie i Luka.
Buziaczki
Kochająca mama"

Czyli jestem sama.. co by w takim razie porobić.
Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi..
Czyli jednak nie jestem już sama-pomyślałam.
-Cześć siostra-wita się Luke jak wchodzi do kuchni
-Cześć-odpowiadam-Wiesz.. ja już idę  do siebie bo już jest poźno, a ja jestem zmęczona. Dobranoc-podchodze do niego i daje mu buziaka w policzek. Kieruje się w kierunku schodów do piwnicy w której mam pokój.
-Dobranoc Perrie-krzyczy za mną mój brat.

Wykąpałam się i położylam.. teraz czytam książke. Przed chwilą była u mnie mama żeby powiedzieć że tata wraca za tydzień z delegacji. Pożegnała się ze mną i poszła do swojego pokoju.

Odczekałam półgodziny i podeszłam do szafy szykując sobie ubranie na dzisiejszą noc.

--------
Jestem nawet dumna z tego rozdziału i mam nadzieje że wam się spodoba.
Jak chcecie to zostawcie komentarz.

Good Girl || Z.M. [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz