Rozdział 10 Ślub i wesele/Pierwsze uderzenie

9 1 0
                                    

Ksiądz mówi nadal, a do mnie mało co dociera, nie mogę oderwać wzroku od Szymona, jakby mnie ktoś zahipnotyzował.
Dopiero doszłam do siebie kiedy Szymon zaczął mówić przysięgę małżeńską.

- Ja, Szymon biorę Ciebie Diano za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Patrzył mi prosto w oczy mówiąc to, słyszałam na próbach wielokrotnie jak to wypowiadał, ale teraz poruszyło mnio to tak, że w oczach mam łzy, chciałabym to wypowiedzieć aby go również to poruszyło.

- Ja, Diana biorę Ciebie Szymonie za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Trochę zawiesił mi się głos przy słowach miłość, wierność, ale ogólnie dobrze mi poszło. Teraz znowu Szymon będzie mówił, Boże chyba nie wytrzymam dłużej, coraz ciężej mi utrzymać emocje na wodzy. Za chwilę z panny Palewskiej, zostanę panią Zurewską. Chłopiec podchodzi do nas z obrączkami, Kacperek to synek przyjaciela Szymona.

- Diana, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Obrączki wybraliśmy razem, pod spodem mają wygrawerowane rok i znak nieskończoności, oraz pierwszą literkę imienia, na mojej S. Trzęsą mi się lekko ręce, i gdy odbieram od chłopca obrączkę, którą za chwilę mam włożyć na palec Szymona, to prawie mi wypada z rąk. Pierwsze łzy wzruszenia zaczynają mi wypływać. Oddycham głęboko i mówię.

- Szymonie, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Gdy w końcu udało mi się umiejscowić obrączkę tam gdzie jej miejsce, emocje wzieły górę i łzy leciały mi już ciurkiem, jestem szczęśliwa. A Szymon, mój mąż, uśmiecha się do mnie czuło oraz lokko jest rozbawiony. Zatopiłam się w jego oczach, ale wyrwał mnie pewien głos.

- Może Pan pocałować Pannę młodą.

I tak też się stało, ale zanim to nastąpiło, welon który wisiał z tyłu wylądował mi na twarzy. Moje wątpliwości rozwiała Magda, nie wiedziałam czy ma być z tyłu czy z przodu, gdy Pan młody podnosi welon i całuje Pannę młodą, w ostateczności wybrałam to pierwsze, ale dzięki Magdzie miałam i jedno i drugie. Tak więc teraz, rozbawiony Pan młody podnosi mój welon, gładzi moją twarz i całuje czule. Rozpływam się, byłam całowana czule, ale to przebija wszystko, tak delikatny, że aż się rozpływam i miękkną mi kolana. Wyrwały mnie z tego stanu oklaski i gwizdy, wzdychnęłam aż z przyjemności. Uśmiecham się do szymona, i szepszę tak aby tylko on to usłyszał. „Kocham cię" Odpowieda mi tym samym, tyle, że dodaje „żonko", co mnie rozbawia. Odwracamy się do naszych rodzin i znajomych, zaczynamy wychodzić, część jest już na dworze, czekają na nas. Oraz nasz powóz.
Wiwatują, krzyczą, piszczą oraz słychać donośny gwizd gdy tylko przechodzimy za drzwi, jesteśmy obsypywani ryżem, a pod nogi sypią się drobniaki, dzieci sypią płatki, a ja już normalnie jestem w rozsypce. Jestem tak szczęśliwa, mama bierze mnie w ramiona i mocno tuli, przy czym życzy tego co najlepsze, i sama płacze. Każdy po kolei składa nam życzenia, czuję taką lekkość w piersi, świadomość, że mój mąż będzie już ze mną na zawsze uskrzydla mnie, gdyby to było morzliwe, zaczęłabym latać. Widzę, że Szymon sam jest wzruszony, i ukradkiem wyciera łzy. To jeszcze bardziej mnie wzrusza i nowa fala łez nadchodzi, dobrze, że mój makijaż częściowo jest wodoodporny, gdy już wszyscy złożyli nam życzenia, goście są ponownie informowani gdzie odbywa się wesele, to dwadzieścia minut z tąd. Machamy im i Szymon obejmuje mnie, a oni skandują, „Gorzko, gorzko!" No to my, skoro tak tego chcą spełniamy ich życzenie. Teraz pocałunek jest bardziej pokazowy, i bardziej pikantny, a ja jak w filmie podnoszę nogę, co mnie śmieszy i śmieję się w usta Szymona, na co on jęczy gardłowo, a potem jeszcze pogłębia pocałunek. Zaczynają się: Ooo, uuuu, i ktoś krzyknął aby mnie tylko nie połknął, i przerywami pocałunek który się zapędził. Czuję, że policzki mam czerwone. Wchodzimy na powóz a woźnica rusza. Zanim docieramy na miejsce, spędzamy chwilę na „migdaleniu" się.

Mam Dla Kogo ŻyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz