Rozdział 14 Zauroczenie

7 1 0
                                    

Gdy zamyka drzwi, prosi abym szła przodem. Podziwiam ponownie przestrzeń wokoło mnie, jest po południu, czternasta, więc gdy wychodzimy na dwór, słońce ładnie świeci ogrzewając nas, idę kawałek chodnikiem, rozglądam się i widzę ludzi przechodzących przez ulicę, idących dookoła, małe sklepiki, restauracje, piękne bloki ozdobione, słońce wiszące praży, ludzie uśmiechnięci, pogodni, czy to starsi, czy to młodsi, szczupli, czy też nie. Naszła ją ekstaza pod widokiem tego wszystkiego, tak piękne jest w Paryżu, tak pięknie! Szkoda tylko, że to wszystko się zdarzyło, inaczej mogłoby się to wszystko potoczyć, mogło być tak pięknie! Jej głos w głowie się załamał, bo mogło wszystko być zupełnie inaczej. A wszystko potoczyło się katastrofalnie, ale cóż, nic już na to nie może poradzić. Szymon podchodzi do niej, bierze ją za rękę, ale wyrywa się, Szymon wygląda jak zbity pies, odsuwa rękę i idzie ze spuszczoną głową. Spogląda na nią, a ona idzie za nim, idę koło Niego rozglądając się na wszystkie strony i podziwiając te cudowne okolice. Nie wiedzieć dlaczego, w oczach, w kącikach zbierają się łzy, szybko podnoszę rękę i wycieram je. W tej chwili nie myśl o złych rzeczach, skarciła się, to jest zbyt piękne, niech utrzyma się chwila. Ta piękna chwila, niezmącona niczym innym.

- Gdzie idziemy? - spojrzała na Szymona, zobaczyła, że się uśmiecha.
- Nie myśl o tym skarbie, to niespodzianka, zaplanowałem co dziś zwiedzimy. - i uśmiechnął się uroczo, dotknął jej policzka, ale było jej tak dobrze, że pozwoliła na ten krótki dotyk nie robiąc mu wyrzutów.
- Dobrze. - i uśmiechnęła się mimowolnie.

Chce cieszyć się tą chwilą, i przez ten krótki czas nie przejmując się niczym innym. Gdy tylko to pomyślała, jej ciało ogarnął błogi spokój. I w tym wszystkim pozwoliła sobie na złapanie jego ciepłej, szorstkiej ręki, i czerpanie z wszystkiego niezmiernej przyjemności. Nagle odzywa się.

- Czeka nas jakieś pięćdziesiąt minut spokojnego spacerku zanim dojdziemy na miejsce.
- O! Obliczyłeś nawet ile zajmie nam spacer? Za wolno idę? - widzę rumieńce na jego przystojnej twarzy, co rzadko zdarza się mi widzieć u Szymona.
- Nie. Po prostu pomyślałem, że chciałabyś wiedzieć, to wszystko. Nie idziesz za wolno, tak właśnie mi się podoba. Czuję się jak dawniej, kiedy często chodziliśmy na takie romantyczne spacery. - kiedy na mnie spojrzał, miał taki żar w oczach, że aż musiałam odwrócić wzrok.
- O-okej. - tylko tyle z siebie wydusiłam.

Skupiłam się na tym aby zapamiętać drogę.  Około trzy, cztery kilometry, jak powiedział Szymon, tyle mamy do tego miejsca. Ale ciężko było mi się skupić na zapamiętywaniu drogi, byłam rozkojarzona okolicą. Jestem tak zachwycona, i czuję się tak lekko, że mogłabym powiedzieć jakbym frunęła. Szymon ścisnął mi rękę i powiedział, że już nie daleko. Po kwadransie doszliśmy na miejsce. Biała droga, po obu stronach białe słupki połączone łańcuchami. I wejście, widok zaparł mi dech w piersiach.

- Cmentarz Pere Lachaise. Piękny prawda? - w roztargnieniu pokiwałam głową. Usłyszałam cichy śmiech Szymona. - Wiedziałem, że Ci się spodoba.
- Jest pięknie.
- Poczekaj aż wejdziemy. Ten cmentarz jest jednym z najwspanialszych nekropolii. Nie trzeba nic płacić.
- Wejdziemy tam?
- Oczywiście. Skoro już tu dotarliśmy, to dlaczego mielibyśmy nie wejść?
- No nie wiem... - niepokoić spokój zmarłych tylko dlatego, że chce się zaspokoić własną ciekawość?
- Ale ja wiem. Za to się nie płaci, więc chodź, będziesz zachwycona. - już jestem zachwycona. - Są tu groby wielu sławnych osobistości. Fryderyk Chopin, samo to ściąga tu ludzi, Edith Piaf. Jim Morrison z The Doors. Także pisarz, Oskar Wilde, jak i wielu innych. Ten oto cmentarz, jest nie tylko najwspanialszy ze względu na sławnych ludzi tam pochowanych. - kontynuował dalej, aż znaleźli się u wysokiej bramy, jeśli można to tak nazwać. Serce jej coraz mocniej trzepotało. - Ale także jest jednym z najpiękniejszych terenów w mieście. - słuchałam go, i oglądałam wszystko zachłannie. - Ma także ponad 48 hektarów powierzchni, z ponad pięcioma tysiącami drzew, z których większa część to pomniki przyrody. - wow.
- Brzmi wspaniale, i zapewne wygląda jeszcze wspanialej.
- Tak, dlatego warto odwiedzić te miejsce.
- Byłeś tu już, prawda? - spojrzał na mnie z uśmiechem, a moje serce jeszcze przyspieszyło tempa.
- Tak, kilka razy. I za każdym razem ogarnia mnie zachwyt. Dlatego Diana tu Cię przyprowadziłem, chciałem pokazać Tobie to miejsce, podzielić się nim. - ścisnęła mu dłoń.

Mam Dla Kogo ŻyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz