Rozdział 11 Traumatyczne przeżycie

10 1 0
                                    


Odwracam się do Szymona, on stoi i patrzy na mnie z pustką.
Potem rzuca się na mnie.
Lecz nie w ten sposób jaki mogłabym sobie wyobrazić.
Jego pięść wylądowała na moim policzku...

Pierwsze odczucie? Szok. Tak wielki, że padam jak szmaciana lalka. Niedowierzanie.
Siła uderzenia przewraca mnie na kanapę, ból jest okropny. Pulsuje mi policzek i skroń, gdy mnie uderzył na chwilę zrobiło mi się ciemno przed oczyma. Trochę szumi mi w uszach. Otwieram oczy i widzę jego twarz. Puste oczy które nic nie wyrażają. Takie oczy może mieć tylko potwór. I nie wiem co mi się podobało w jego oczach, są straszne. Boję się. Osoba którą kocham najbardziej na świecie, która jest mi najbliższa, za którą oddałabym życie... uderzyła mnie. Wszystko co dotąd zbudowaliśmy, co było między nami zostało przekreślone, i nie da się tego wymazać.
Boję się władnego męża.
Umiem się bronić. Chodziłam na samoobronę.
Ale nikt nie nauczył mnie co robić gdy twój własny mąż, którego kochasz, ledwo od kilku godzin którym jest cię uderzy.
Jest potworem który znów podnosi rękę.
Nie uderza w twarz, a w bok.
Łzy lecą mi po twarzy, i to nie z bólu od uderzenia, chodź to pewnie także.
Płaczę bo ożeniłam się z potworem.
Potworem którego kocham.
Za którego oddałabym życie.
Z którym wiązałam przyszłość.
I który ciągnie mnie za włosy.
Wyprowadza za kanapę.
Przekłada za jej oparcie.
I rozdziera mi sukienkę.
Który zamierza mnie prawdopodobnie zgwałcić.
A ja wciąż go kocham.
Mimo wszystko.
Bo czy idzie się w przeciągu niespełna pięciu minut odkochać?
Nie.
Nie idzie!

Zdziera ze mnie sukienkę, a ja łkam, nic innego nie potrafię. Nic. Próbuję prosić, ale nie mogę się odezwać. W końcu udaje mi się wydukać ciche:

- Proszę...

Nic. Zero reakcji. Dlaczego? Dlaczego?! Tylko, że to krzyczy moje serce i ciało. Ja nie potrafię tak głośno.

- Przestań.

On nadal nic.

- Błagam... - łkam, ale on nadal nic.
- Proszę, Szymon! - teraz trochę krzyknęłam.
- Nie rób tego!

Teraz już krzyczę głośno. Zdziera ze mnie stanik, kremowy, taki piękny, specjalnie szukałam zestaw który będzie pasował. Ale czy to teraz ważne? Ważne kiedy mój mąż, którego kocham mnie uderzył a teraz chce mnie zgwałcić? Nie. Nic już nie jest ważne.

- Dlaczego mi to robisz? Ja nie chcę! Zostaw mnie!

Rzucam się, ale on tylko łapie mnie za kark i wciska mi twarz w kanapę, a ja łkam, szlocham, płaczę i krzyczę. Ale to nic nie daje.
Nogą chcę go kopnąć, ale on chwyta ją i lekko wykręca. Nic mi tym większego nie robi, ale ból jest okropny. Nachyla się i warczy.

- Przestań! Nie chcę nic ci złamać.
- To mnie puść! Proszę!
- Nie. Jesteś moją żoną.
- Ja nie chcę, puść mnie. Proszę Szymon. Błagam!

I znów milczy. Ręką dotyka mojej kobiecości, a ja się wzdrygam. On chce mnie zgwałcić. Jeszcze to do mnie chyba nie dociera. Mimo wszystko jest między nami chemia. Bo zarazem odrażający jest jego dotyk jak i podniecający, co mnie jeszcze bardziej rozwściecza. Nie! Teraz zrywa zemnie majtki.

- Nie! Nie! Aa-ha-haa... Proszę... nie.

Lecz ten potwór nie zważa na nic, słyszę jak jego spodnie się zsuwają. I czuje jego pieprzonego fiuta. Kurwa! Zasraniec.

- Nie rób te-EGOO!!!

Wszedł we mnie gwałtownie. A ja poczułam rozrywający ból.

========

Budzę się. Wzdycham i czuję ból. Co jest? Ał! Tyle miejsc mnie boli, że nie wiem które najbardziej. Czuję się jakby coś po mnie przejechało. Nie kojarzę miejsca. Siadam i odkrywam, że jestem goła. Hę? To jakieś jaja? Odsłaniam swoje ciało, jestem przerażona. I znów nie wiem czym bardziej. Tym, że mam siniaki i wszystko mnie boli czy tym, że na prześcieradle jest krew. Co jest grane? I nie kojarzę tego miejsca. Mały pokoik, przytulny, w ciepłych kolorach. A ja na ogromnym łożu. Wstaję naga i owijam się kocem który leżał na wierzchu. Otwieram drzwi po lewej i widzę mały salonik, a w nim dużą kanapę. Ja pierdolę. Nogi się pode mną uginają, a ja nie mogę oddychać, dosłownie. Duszę się. Gardło mam zaciśnięte, a przed oczyma mam to co się stało nie wiem kiedy. Nawet nie wiedziałam, że płaczę a przy okazji łkam. Nie wiem co czuję oprócz bólu.
Pustka.
Tak.
Nie czuję oprócz bólu nic.
Czuję się senna.
Zostałam pobita.
Poniżona.
ZGWAŁCONA.
I co?
Co mam z tym zrobić?
Nic.
Nie mogę nic.
A ja nie znam języka.
Nic, a nic.
Nawet angielski znam ledwo podstawy.
Jak niby mam uciec?
Nie wiem gdzie jestem.
Tylko to, że w Paryżu.
A kto jest moim oprawcą?
Na pewno nie mój mąż.
Ta bestia nie jest moim mężem.
Ale jest coś chyba jeszcze gorszego.
Ciekawe co może być gorszego niż to, że zostałam pobita, poniżona i zgwałcona?
To, że ja tego skurwiela nadal kocham.
Tak kurewsko kocham.
I co mam zrobić z tym?!
Co! się kurwa pytam?!
Cały czas go kocham tak samo jak wczoraj, przedwczoraj jak i miesiąc temu.
A przez to kurwa nie mogę dostatecznie go nienawidzić!

Mam Dla Kogo ŻyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz