Tori patrzyła na niego przez chwilę, nie wierząc w to, co się działo.
Dlaczego on przyszedł tu usiąść? Jaką miał do niej sprawę? Nikt tu nigdy nie przychodził, nie do tego rogu szkolnej stołówki.
Oczywiście, że go znała. Znała go praktycznie każda osoba w szkole. Miał w sumie całkiem niezłą reputację. Był w końcu Tylerem Josephem. Graczem futbolu, uzależnionym od imprezowania, z zawsze ułożonymi włosami, ogoloną twarzą i ciałem, za którym szaleje każda dziewczyna w szkole (oprócz Tori, oczywiście). Ma również delikatny, lekko zawarty nos. Męska dziwka, jak to ona by go nazwała. Tyler Joseph był tym typowym bad boy'em. Każda szkoła miała takiego, nawet ta Tori.
Ale dlaczego on był tutaj, przed nią? Zawsze unikała takich jak on. "On równa się kłopoty" powiedziała jej kiedyś pewna dziewczyna na korytarzu, kiedy to Tyler przechodził z lafiryndą uwieszoną na ramieniu, a prawie wszyscy zatrzymali się, żeby popatrzeć.
Tori spojrzała ponad ranieniem Tylera. Jej brwi powędrowały w górę na widok połowy stołówki gapiącej się w jej stronę. Świetnie pomyślała. Teraz miała niechcianą uwagę połowy szkoły zwróconą na siebie.
- Co ty tu robisz? - zapytała w końcu nieuprzejmym tonem.
Tyler uniósł brwi ze zdziwienia, a chwile później na jego twarz wpłynął ten chamski uśmieszek. Ręce Tori świerzbiły ją, aby go stamtąd zerwać. On nie mógł tu być z dobrego powodu.
- Nic specjalnego, po prostu zdobywam nowych przyjaciół.
Brwi Tori ściągnęły się w zakłopotaniu.
- I dlaczego wybrałeś do tego celu mnie? - Nie mogła zaprzeczyć, że jego odpowiedz ją zdziwiła.
- A dlaczego nie? - zapytał z tym samym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy, w międzyczasie patrząc na Tori od góry do dołu. Zarumieniła się, a gniew zaczął gotować się wewnątrz jej klatki piersiowej. Bawił się nią. To była jego specjalność. Tori niejednokrotnie słyszała na korytarzu jak to podchodził do przypadkowej dziewczyny i zaczynał się nią bawić. Nie dziwiło jej, że nigdy nie miał dziewczyny. Część z nich wpadłaby w jego ramiona, piszczała gdy reszta by go spławiła. Widocznie przyszła jej kolej. I niestety nie chciała tego tak bardzo, jak bała się rozmów z ludźmi.
- Proszę, czy mógłbyś mnie po prostu zostawić w spokoju? Tak jakby, teraz? - Zapytała piskliwym głosikiem.
- Uuuu, mamy tu przykład tej trudnej - powiedział Tyler, a w tle dało się słyszeć chichoty.
Tori szybko przeszukała wzrokiem okolicę i zauważyła śmiejącą się grupkę chłopaków siedzących całkiem niedaleko. Byli częścią świty Tylera. Przeniosła swoją uwagę z powrotem na niego.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo staram się być grzeczna. Mam swoją prywatność i chciałabym ją zachować. Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyś był tak miły i wyniósł się stąd - powiedziała Tori, a jej głos robił się coraz bardziej nieprzyjemny z każdym słowem. Trzymając swój gniew na wodzy, delikatnie się uśmiechnęła.
- Dlaczego jesteś dla mnie taka niemiła? - zapytał Tyler, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Tori zauważyła dziwny błysk w jego oku. To ją w pewnym sensie przestraszyło. -Wiesz, w sumie lubię zadziorne dziewczyny. Za to bardzo nie lubię być odrzucanym - dyskretnie owinął rękę wokół ramion Tori.
Jej oczy się rozszerzyły i cicho westchnęła. W środku zaczęła już panikować. Uśmieszek powrócił na twarz Tylera, ale Tori była zbyt przestraszona, żeby cokolwiek z tym zrobić. Chciała strząsnąć z siebie jego rękę. Chciała walnąć go w twarz i nakrzyczeć na niego przez sposób, w jaki ją dotykał. Ale nie mogła zmusić samej siebie do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Była zbyt... przestraszona. Zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu nauczyciela, ale nie mogła żadnego znaleźć.
![](https://img.wattpad.com/cover/84942223-288-k193404.jpg)
CZYTASZ
Being A Fangirl // PL
Teen FictionFangirl (rzeczownik) - Kobieta, zazwyczaj w wieku pomiędzy 12 a 19 lat, obsesyjnie zainteresowana konkretną grupą ludzi, osobą, lub fikcyjnym bohaterem (aktorem, który odgrywa wcześniej wymienioną postać). Bycie autorem fanfiction, to nie łatwy orz...