Kłótnia z Camil

1.1K 73 20
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ




Następnego dnia byłem tak nabuzowany, że nawet moi bracia nie zrobili mi żadnego żartu na dzień dobry. Sam wiedziałem, że widać to po mnie całkowicie.

Zszedłem na dół rzucając torbę koło moich trampek i wchodząc do kuchni.

- Cześć skarbie.- Moja mama uśmiechnęła się kładąc na stole talerz pełen naleśników.- Co to nie w humorze?

- Nie ważne mamuś....- Nie miałem ochoty cokolwiek jej mówić.- Nie jestem głodny.

- Jak nie jesteś głodny?!- Zawoła odwracając się przodem do mnie. No tak akurat to mogło ją zdziwić i to bardzo. Zazwyczaj jadłem za dwóch, a nawet i trzech.

- Tak jakoś.- Wzruszyłem ramionami biorąc butelkę wody z lodówki, unikając wzroku mamy. Wiedziałem, że jak tyko na nią spojrzę to od razu wszystko jej wypaplam. Może nie byłem dziewczyną, ale czasami przy niej się tak zachowywałem.

- Jesteś chory?

- Nie.

- Podjadałeś w nocy?

- Nie.

- Luke.....- Och nie... Proszę nie zgaduj. Proszę nie.

- Dzień dobry!- Z korytarza usłyszałem głos Camil. Uratowany praktycznie pobiegłem do niej.- Cześć księżniczko. Czemu nie odbierasz?

- Telefon mam w torbie.- Wzruszyłem ramionami zakładając szybko trampki i biorąc torbę w rękę.- Dobra my idziemy!

- Camil poczekaj!- Moja mama jak zawsze musiała znaleźć jakiś pretekst by ją zatrzymać. Tym razem wyszła na przedpokój z przezroczystym pudełkiem wypełnionym babeczkami.- Mój syn z gardził naleśnikami, to może ty nie z gardzisz babeczkami?

- Z gardziłeś naleśnikami?! Jak mogłeś?!- Widziałem niedowierzanie i rozbawienie na jej twarzy. Wywróciłem tylko oczami całując matkę w policzek i wychodząc z domu. Nie czekałem na Camil wiedząc, że zaraz się ze mną zrówna. Nie zdarzyłem dojść nawet do furtki jak poczułem jak łapie mnie za rękę. Zawsze tak chodziliśmy i dla nikogo nie było to dziwne. Tylko mi zaczęło to przeszkadzać. A z racji tego, że byłem dziś dodatkowo wkurzony wyrwałem rękę w dość brutalny sposób. Camil popatrzyła na mnie zdziwiona ale już nie złapała mnie.

- Luke co jest?- Jej ciekawska natura jak zawsze musiała się pokazać.

- Nic.- Wzruszyłem ramionami. Miałem taką ochotę zapytać ją o tego dupka, ale wtedy zapewne zabrała by mi telefon i sprawdziła co do niego pisałem. I obraziła by się. Kurwa tak źle i tak niedobrze.

- No chyba jednak nie, skoro jesteś zły....

- Mówię ci, że wszystko w porządku.- Prychnąłem. Nie panowałem nad sobą. Powinienem chyba zacząć pić melise czy coś.

Wyszliśmy zza zakrętu i już widzieliśmy budynek szkoły. Przyśpieszyłem bo nie wiedziałem co robić.

- Luke chciałam ci coś powiedzieć.- Zapała mnie za rękę zatrzymując. Spojrzałem na nią z maską obojętności. Wiedziałem co chce powiedzieć, a mimo to modliłem się by to chodziło o coś innego.- Bo ja w tamten piątek nie byłam na zakupach z kuzynka....

- To gdzie?- Graj Luke. Graj.

- Na randce....- Tym razem to ona wzruszyła ramionami jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.- Z Cody'm Mathersem.

- Co kurwa?!- Zacisnąłem pięści, wbijając sobie paznokcie we wnętrze dłoni.

- On nie jest taki zły jak mówicie. Wręcz przeciwnie.- Zaczęła go bronić. Pokręciłem głową nad jej głupotą.

- Jeszcze mi powiedz, że się z nim przespałaś.- Warknąłem. Chciałem się upewnić, że on kłamał. Gdy nie odpowiadała moje nadzieje uleciały jak powietrze z przebitego balona.- Chyba sobie ze mnie kpisz.

- Nie powinieneś się akurat tym interesować.- Powiedziała przyjmując buntowniczą postawę.

- Jesteś moją przyjaciółką. Nie powinno cię takie pytanie dziwić.- Podniosłem lekko głos. Zaraz chyba coś rozwalę. Albo kogoś. Obojętnie.- Ile ze sobą chodzicie?! Pięć dni?!

- Nie oceniaj mnie, dobra. To moja sprawa co i z kim robię.- Wiedziałem, że była już zła, ale to ja miałem rację. Kto normalny idzie do łóżka z ledwo znanym facetem?!

- Tyko później nie jęcz jak zajdziesz czy cię zostawi.- Warknąłem odwracając się i idąc do szkoły. Byłem zły. Niee, to mało powiedziane. Byłem wkurwiony. Każdy kto stał mi na drodze widząc mnie kipiącego schodził mi z niej. Tak szybko dostałem się do mojej szafki z której wziąłem potrzebne na dzisiaj książki i udałem się w kierunku sali gimnastycznej. Przed nią zauważyłem mojego przyjaciela- Ashtona.







Czy ktoś ma siekierę, albo tasak?!

Nie polecam nowych butów i wyjście do zoo na prawie cały dzień.....

M. <3

💢To nie tak - Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz