Wyjaśnienia z Carą...

276 11 1
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 





- Joshua!..- Warknąłem gdy ten debil nie reagował jak mówiłem do niego spokojnie. Popatrzył na mnie tylko i znowu szedł dalej. Wkurzyło mnie to jeszcze bardziej. Bo ile mogę za nim iść przez miasto? Jeszcze ktoś zobaczy i będzie myśleć, że się kolegujemy... 

- Czy ty możesz mi powiedzieć czemu idę za tobą? 

- Bo chcesz wreszcie się skontaktować z Carą.- Nawet nie odwrócił się. Zachowywał się jakby nie robiło mu różnicy czy bym za nim szedł czy nie. Chociaż wie, że pójdę. 

Muszę znaleźć Care. Nie odzywała się do mnie już ponad tydzień. Nie odbiera, nie odpisuje na smsy. Nawet w szkole jej nie ma. Nie miałem jak się z nią skontaktować przez co jedynym ratunkiem był Joshua. Broniłem się przed tym jak najdłużej. Ale skoro dziś też raczyła nie odebrać ode mnie telefonu i nie przyjść do szkoły, to nie zostało mi nic innego. Dlatego szedłem dość posłusznie za tym idiotą. Jedynie zwalniałem gdy on zwalniał i przyśpieszałem gdy się guzdrał. Nie chciałem przebywać z nim dłużej niż to potrzebne. 

- Ale wiesz, że może nie chcieć z tobą gadać? 

- Nie ma wyjścia. Będzie musiała.- Wzruszyłem ramionami, bo serio było mi obojętne czy będzie chciała czy nie. Ona będzie musiała ze mną porozmawiać. 

- Ona nic nie musi.- Zobaczyłem jak wchodzi na teren jednego z domów. Rozglądnąłem się i chyba wiedziałem gdzie jestem. A tego walałem unikać. Dom Joshuy. 

- Jest u ciebie?- Popatrzyłem zdziwiony na niego. Przecież jak ostatnio się go o to pytałem to powiedział, że nie widział jej kilka dni. 

- A gdzie miała być?- Odwrócił się i już miałem ochotę przywalić w tą jego krzywą mordę.- Ona zawsze się ukrywa u mnie. 

- Zajebie cię.- Warknąłem podchodząc do niego z zaciśniętymi pięściami. 

- Jeśli chcesz z nią porozmawiać to nie radzę.- Nie robiło na nim wrażenia, że mogę w każdym momencie go walnąć. Wiedział, że jestem do tego zdolny jednak wiedział też, że na tej rozmowie zależy mi bardzo. 

- Zaprowadź mnie do niej.- Warknąłem przez zaciśnięte zęby. Widziałem tylko zwycięski uśmieszek u Joshuy i znowu zaczęliśmy iść. Jednak teraz to mieliśmy kilka kroków do jego domu. 

- Buty- Powiedział gdy ledwo przekroczyłem próg. Zdjęliśmy szybko buty i poszliśmy na pierwsze piętro. Ostatnie drzwi po prawej były lekko uchylone i stamtąd można było słyszeć piosenkę " Global Dejays- Kids ". 

- Tam jest Cara. Tylko nie rozwalcie pokoju przez tą rozmowę.- Joshua zatrzymał się na ostatnim schodku.- Jak coś to ja zostaje w domu. 

- Jak coś to możesz zawsze wyjść.- Prychnąłem i ruszyłem do drzwi. Zanim wszedłem do środka spojrzałem jeszcze przez ramię. Jednak Joshuy już nie było. Zaglądnąłem przez szparę do środka i zobaczyłem Carę w samej bluzce i majtkach jak przy muzyce malowała coś na płótnie. Zrobiło mi się trochę gorąco na ten widok. Jednak byłem ciekawy czemu tak i co maluje. Gdy trochę bardziej się przesunęła w lewo zobaczyłem siebie. Naprawdę dobrze odwzorowanego. Patrzyłem jeszcze przez chwilę jak prawie suchym pędzlem dodaje kreski jako odstające włosy. Gdy ona przypatrywała się swojemu dziełu wszedłem. 

- Ładnie.- Odezwałem się gdy nie ogarnęła, że ktoś wszedł do pokoju. Odwróciła się gdy zamknąłem drzwi. 

- Co tu robisz?- Wyglądała na zdziwioną i wystraszoną jednocześnie. Rozglądała się po pokoju jakby szukała czegoś jeszcze ważnego. 

- Przyszedłem pogadać. 

- Nie mam ochoty. 

- Ale mnie to nie interesuje.- Zaśmiałem się cierpko.- Ty ze mną porozmawiasz czy ci się podoba czy nie. Bo musisz mi wytłumaczyć czemu się ze mną umawiasz, a później nawet nie przychodzisz. Nie ma ciebie w szkole już kolejny dzień. Nie odbierasz telefonu, a wiadomości ignorujesz. O co chodzi? 

- O nic. Po prostu nie miałam ochoty z nik... z tobą rozmawiać.- Zabolało lekko. Ale nie pozwolę jej tak robić. Nie ma mowy. 

- Dlaczego?- Podszedłem do niej gdy nadal nie patrzyła na mnie. Złapałem jej twarz w dłonie i zmusiłem by patrzyła mi w oczy.- Dlaczego? 

- Ponieważ nie.... 

- Jak mi nie odpowiesz to będę tak tu stać i ty nic nie zrobisz. 

- Możesz stać ile chcesz.- Wzruszyła ramionami i chciała się odsunąć. 

- A ty będziesz ze mną.- Przytuliłem ją mocno, pilnując by nie mogła się mi wyrwać. 

- Luke nie sprawiaj by to było jeszcze trudniejsze...- Warknęła odpychając mnie. Złapałem ją za rękę i nadal nie pozwoliłem zbyt się odsunąć. 

- Ale co? 

- To wszystko.- Westchnęła kręcąc głową.- wszystko dookoła. 

- Jak mi wytłumaczysz co dokładnie to dam spokój.- Oczywiście, że to było kłamstwo. Ale musiała chociaż na chwilę uwierzyć. Widziałem jak przeprowadza ze sobą samą walkę w środku. Analizując wszystkie za  i przeciw prawie para jej leciała z uszu.- Więc?.. 

Uniosłem brew i wtedy Cara zrobiła coś co mnie zamurowało. Pocałowała mnie. Jej usta były szorstkie i czułem farbę, ale spodobało mi się to. Gdy się odsunęła i chciała coś powiedzieć przyciągnąłem ją jeszcze raz i pocałowałem. Tym razem trochę bardziej namiętnie. 






Miało być wcześniej ale coś nie wyszło :') 

Zaraz koniec :') ;) 

Dobranoc/ Dzień dobry diabełki <3 

M. <3 

💢To nie tak - Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz