Luke, Cara i kilka lat później

334 13 13
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 



- Hej mamo!- Zawołałem wchodząc do domu. Ściągnąłem buty podtrzymując piętę palcami. W rękach miałem po dwie siatki zakupów i trudno było mi inaczej.- Mamo?! 

Zdziwiłem się gdy nie usłyszałem odpowiedzi. Zawsze od razu naskakiwała na mnie, a teraz nawet nie odpowiedziała. Wszedłem do kuchni i nie zobaczyłem nikogo. Odłożyłem torby na stół i przypilnowałem by nie spadły. 

- Mamo?- Zawołałem ponownie i zacząłem szukać mojej rodzicielki. Odkąd wyprowadziłem się z domu bywałem i tak często. Robiłem mamie zakupy i przychodziłem z Carą na obiady. Z czasem przekonała się do niej tak bardzo, że potrafiły nie raz rozmawiać przez telefon godzinami. Czasami czułem się przez to nawet odrzucony. Ale cieszyłem się, że wszyscy z mojego otoczenia zaakceptowali mnie i Care. 

Rodzice stwierdzili, że lepiej to nie mogłem wybrać. Ale powiedzieli to dopiero po poznaniu jej bardziej. 

Bracia śmiali się, że ona to ta ciemniejsza strona mnie. Ale i tak się lubili. 

Ashton, Calum i Michael stwierdzili, że wiedzieli że to się tak skończy. Lubią jej robić na złość lub z nią mi. Jak to mówią " Dzień bez męczenia ciebie to dzień stracony". Pieprzeni idioci. 

Mia po jakimś czasie stała się przyjaciółką Cary. Co dziwne, bo wcześniej ledwo się znały. Jednak cieszyło mnie to. 

I Camil. Z nią sprawa była inna. Na początku była zła i zazdrosna. Przez co musiałem uświadamiać Carze, że to na niej mi zależy i to ja kocham. Zrozumiałem, że ona się boi że ją zostawię dla Camil. A Camil chyba też tak myślała. Dopiero gdy się pokłóciliśmy i powiedziałem jej, że to Care kocham, a ona nadal jest z tym debilem zrozumiała. Dlatego z Camil było dość ciężko. Ale teraz już jest lepiej. 

Co do rodziców Cary to polubili mnie od razu. Wiem, że potajemnie mieli nadzieję, że zmienię Care na spokojniejszą i rozważną. Nadzieja jednak matką głupich. 

Resztę miałem daleko gdzieś. Nie oni mieli decydować o moim życiu. W końcu miałem już 24 lata. To do czegoś zobowiązuje. A plany miałem na najbliższe lata. Chociaż miałem też nadzieje, że nic nagle się nie zepsuje.... 

Wyszedłem na ogród i zobaczyłem mamę z Carą. Cara cała blada i z mokrą ścierką na czole siedziała z mamą pod altaną. Przestraszyłem się i szybko podbiegłem do niej. 

- Co się stało?- Zapytałem kucając koło jej krzesła i biorąc w ręce jej twarz.- Cara co jest? 

- Nic takiego.- Uśmiechnęła się lekko. Widziałem, że kłamie. 

- Cara... 

- Luke nie denerwuj jej.- Spojrzałem przez ramie na mamę, która wstała i uśmiechnęła się lekko.- Porozmawiajcie na spokojnie. 

Poczekałem aż odejdzie od nas i popatrzyłem na Care. Miała przymknięte oczy i lekko sine usta. 

- Cara rano tak nie wyglądałaś.- Wyszeptałem. Byłem coraz bardziej wystraszony. 

- Czasami mnie tak bierze.- Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się lekko. 

- Jak to czasami?! Od kiedy tak masz?- Jak mogłem nie zauważyć, że moja dziewczyna źle się czuje?! 

- Od jakiegoś czasu.- Wzruszyła ramionami, poprawiając się na krześle. Pomogłem jej podciągnąć się tak by siedziała prościej. 

- Dlaczego mi nie powiedziałaś? 

- Bo to za wcześnie.- Zobaczyłem w jej oczach strach. Tylko nie rozumiałem dlaczego.- Za wcześnie na wszystko. 

- O czym ty mówisz?- Zmarszczyłem brwi, bo nic nie rozumiałem.- Na co za wcześnie? 

- No na to wszystko Luke. Mamy dopiero po 24 lata. Ty rozkręcasz z Ashtonem firmę, macie teraz na głowie ją i to by wspiąć się na szczyt. A ja własnie dostałam możliwość własnej wystawy. I takie coś? Teraz to najgorszy moment. 

- Cara ja nic nie rozumiem.- Westchnąłem kręcąc głową.- Na co jest najgorszy moment? 

- Luke ja jestem w ciąży...- Wstrzymałem oddech. Jakiej ciąży? Ale od kiedy? Przecież zawsze się zabezpieczaliśmy... 

- Jak to?- Wyszeptałem patrząc na nią niepewnie. 

- Wiesz chyba, jak się robi dzieci.- Na chwilę wrócił jej wredny humorek. Lecz po chwili zmarszczyła nos i pokręciła głową.- Luke ja nie usunę dziecka. Nie ma nawet o to mowy. Ale jeżeli coś.... boję się ale może wychowamy je. Albo już w ostateczności możemy je odd...- Przerwałem jej w tym momencie najlepszym sposobem uciszania wszystkich ludzi na świecie. Pocałowałem ją mocno. Przez chwile się tylko całowaliśmy. Ale gdy tylko położyłem rękę na brzuchu Cary ta oderwała się ode mnie. 

- Który to tydzień?- Zapytałem od razu. 

- Jeszcze dziewiąty.- Widziałem jak jest zdziwiona.- Cieszysz się? 

- Nawet nie wiesz jak bardzo. Wiem, że to wszystko dzieje się dziwnie. I nie tak jak rozmawialiśmy ale nawet nie wiesz co teraz czuję.- Zaśmiałem się i dotknąłem lekko kieszeni.- Miałem plany na najbliższy czas ale nie miało to być dziś. Chciałem cię zabrać na jakąś polane gdzie byśmy bili sami i jakby było już ciemno i było widać gwiazdy wtedy zrobiłbym to co uważasz za bezsensowne. 

- Byłbyś nieudolnym romantykiem?- Pokiwałem głową i wyciągnąłem z kieszeni srebrny pierścionek. Był delikatny jak ona i miał mały diamencik na środku. 

- Ale chce byś wiedziała to teraz i się nie denerwowała. Dlatego czy zgodzisz się bym mógł być twoim idiotą i nieudolnym romantykiem i zostaniesz moją żoną?- Klęknąłem na jedno kolano i błagałem w myślach by się zgodziła. 

- A czy mogłabym odmówić i stracić swojego własnego debila?- Cara pokiwała głową i wreszcie się uśmiechnęła. Wsunąłem jej pierścionek na palec i pocałowałem lekko. 

- To teraz mi powiedz czemu wcześniej nie wiedziałem o ciąży?- Zapytałem siadając na krześle obok i delikatnie pomogłem jej przejść na moje kolana. 

- Wiesz wszystko było nie tak jak powinno. I się bałam.- Cara wtuliła się we mnie ale widziałem jej delikatny uśmiech. 

- Już masz się nie bać nigdy. Wiesz o tym? 

- Musisz mnie przekonać.- Uśmiechnąłem się lekko i pocałowałem ją powoli. Teraz będzie się działo ale lepiej.... 






Trochę długo to pisałam bo serial mnie pochłonął XD 

Ale cieszę się, że to skończyłam tak ;) 

Miłego dnia <3 

M. <3 

💢To nie tak - Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz