Wizyta u Caluma

584 42 11
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 



Dom Caluma nie był daleko od szkoły, ale nam się nie chciało iść i przez to wylądowaliśmy na przystanku czekając na cokolwiek. Szczęście nam dopisywało bo po niecałych pięciu minutach przyjechał autobus. Wsiedliśmy rozmawiając cicho gdy spostrzegłem na drugim końcu autobusu swojego brata Jack'a z jakąś dziewczyną. 

- A to kutafon.- Zaśmiałem się, kręcąc głową. 

- Ja?- Ashton popatrzył na mnie zdziwiony. 

- Nie. Jack.- Pokazałem głową na w stronę brata w momencie gdy pocałował tą dziewczynę. 

- Nie wiedziałem, że ma dziewczynę.- Oboje uśmiechnęliśmy się. Tylko on normalnie, a ja wiedziałem już co zrobię z tą informacją. 

- Ja też nie.- Pokręciłem głową, obserwując jak Jack i jego dziewczyna wychodzą. Gdy odjeżdżaliśmy patrzył idealnie na drzwi. Pomachałem mu,uśmiechając się szeroko. Widziałem zdziwienie na jego twarzy przez co wybuchłem śmiechem.- Już wiem jak zdobędę kasę na bilet. 

- Czyli to ty jesteś ten wredniejszy Hemmings.- Zaśmiał się Ash wysiadając na przystanku. Ruszyłem za nim, poprawiając sobie na ramieniu torbę. 

- Nie, Ben jest ten wredny.- Taka prawda była. 

- Jasne.- Chichot Ashtona rozszedł się po okolicy, czym zwrócił uwagę dwóch starszych pań i grupki dziewczyn z plecakami z Violetty. To tak do niego nie pasowało. Jego dziewczęcy chichot i mięśnie. 

- Ashton ciebie to już z daleka słychać.- Z domu Hoodów wyszła Mali, starsza siostra Caluma. 

- Chociaż wiesz kiedy wyjść.- Uśmiechnął się, przytulając ją.- Mama w domu? 

- Tak, ale zaraz też wychodzi.- Poczochrała mi włosy przechodząc obok na co prychnąłem.- Wiem Luke. 

- Też ci tak zrobię!- Zawołałem za nią, wchodząc do domu.- Cześć ciociu! 

- Lukiś skarbie!- Uwielbiam to, że zawsze jak przychodzę tak mówi. Uśmiechnąłem się szeroko gdy wyszła z salonu z torebką w ręce. Od razu przytuliłem ją mocno.

- Cześć mamo.- Ashton jak zawsze dał do zrozumienia, że będą rodziną. Co i tak każdy wie. 

- Mój kochany zięciu.- Ucieszyła się przytulając i go.- Calum jest u siebie. Nie pozwólcie mu wstawać z łóżka. 

- Tak jest!- Obaj z Ashtonem zasalutowaliśmy czekając aż wyjdzie z domu. Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły ja wszedłem do kuchni, a Ashton poszedł na górę. Otworzyłem lodówkę widząc dużą miskę sałatki owocowej. Wyjąłem talerz nakładając sobie sporo. Odłożyłem miskę do lodówki, idąc na górę. 

- Cześć Azjato.- Uśmiechnąłem się wchodząc do pokoju Cauma. 

- Cześć idioto.- Wychrypiał, zanosząc się kaszlem. Ashton od razu podniósł go do siadu i poklepał lekko po plecach.- Spokojnie. 

- Wyglądasz okropnie.- Stwierdziłem, siadając w nogach łóżka. 

- To samo mu powiedziałem.- Westchnął Ash, siadając za Calumem i oplatając go rękami. 

- Tak samo się czuję.- Cal oparł się o niego, przymykając na chwilę oczy.- Co w szkole? 

- Nie kłam, że Cię to interesuje.- Prychnąłem cicho, wywracając oczami. 

- Nie interesuje, ale to lepsze niż rozmowa na tego jak okropnie wyglądam. 

- Mimo tego dla mnie nadal jesteś piękny.- Ash pocałował go w głowę, powodując tym mały uśmiech u Caluma. 

- Jesteście słodcy.- Skomentowałem, napychając sobie do buzi kilka winogrono. 



Nie miałam pomysłu..... 

M. <3 

💢To nie tak - Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz