*10*

135 13 3
                                    

* 1,5 tygodnia do porodu*

Czekałam z Calum'em na przyjście Ashtona. Chłopak siedział jak na szpilkach popijając kawę. W tym czasie Luke z Michaelem pojechali po nowy laptop dla mnie bo mój się spalił. Mam to szczęście.  Nagle usłyszałam otwierane drzwi.

-W salonie! - krzyknęłam poprawiając się na fotelu.

-O czym chcieliście porozmawiać ? - zapytał wchodząc do salonu - Wszystko dobrze kiwi?  Jesteś nad wyraz bledszy.

-Całym chce ci coś powiedzieć.

Popatrzyliśmy oboje na Hooda.

-Bo nie rozum mnie źle, nie chce zniszczyć naszej przyjaźni. Ja jestem gejem.

-Nie ma w tym nic złego Cal. Sam kiedyś byłem w związku z chłopakiem. - powiedział smutnym głosem.

Ashton chodził kiedyś z George'm tylko on był dupkiem i go zdradził. A mój przyjaciel się zmienił.

-Tyle, że ja się zakochałem.

-To nic złego.

-Ty mnie nie rozumiesz, od kilku lat ja cie kocham - mówił coraz ciszej, zauważyłam łzy na jego policzkach.

-Nie! nie! Nie! Ty mnie nie możesz kochać, jestem bezdusznym dupkiem! Nie możesz!

-Zrozum to i przyjmij do wiadomości Ashton!

-Nie wpieprzaj się tam gdzie nie trzeba !

-Ashton! Nie jesteś taki! To że George cie zranił nie oznacza że ty zrobisz to komuś!

Staliśmy obydwoje, Cal nadal płakał.

-Lucy to nie oto chodzi! Adoptowałem go!* To nielegalne! Matko boska adoptowałem chłopca którego zawsze dażyłem uczuciem!

-Co ? - zapytaliśmy w tym samym czasie.

Po dłuższym czasie rozmowy, chłopaki wytlumaczyli sobie wszystko. Z małą pomocą. Niestety nie zostali na razie parą, wszystko małymi kroczkami.

-Chcecie coś do picia ?

-Herbaty !

Wstałam i poszłam do kuchni, robiąc herbatę poczułam skurcz. Odeszły mi wody.

-Cal, Ash ! Dzwońcie do Michaela!

Michael

Wracaliśmy juz do domu, gdy dostałem SMS.

Ash: Szpital natychmiast!

Od razu Luke zmienił nasz cel podróży, a przez moje narzekanie dojechaliśmy bardzo szybko. Od razu pobiegłem w stronę ginekologii, znałem drogę wiec nie było problemu. Po chwili dogonił mnie Luke, niedługo potem odnaleźliśmy salę porodową przed którą stali juz wszyscy. Za zgodą lekarza wszedłem do środka, od razu przybliżając się do mojego aniołka. Gdy ten koszmar się skończył, uslyszeliśmy płacz dziecka.

-Gratulacje! - oznajmiła pielęgniarka

-Mają państwo ślicznego chłopca.

Pocałowałem Lucy, po chwili na jej piersi pojawiło się nasze dziecko.

*Przepraszam za nieobecność, ale po prostu mnie nie było.... Nikt z was nie brał udziału w konkursie... A szkoda... Za niedługo nastąpi przeskok czasowy. Po prostu będę pisała ile lat ma chłopiec. Który imienia na razie nie ma LOL... Także do następnego cya xx*

Broken Girl M.COpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz