due

324 57 4
                                    

Moja czarna bluza, była cała w truskawkowym jogurcie. Wszyscy dookoła skupili wzrok na mnie, a ja czułam chęć popełnienia morderstwa.

- Tak, strasznie cię przepraszam! - spojrzałam w górę i spotkałam się z orzechowymi oczami, wysokiego szatyna - Odkupię ci tą bluzę! Chodź musimy coś z tobą zrobić. - Spuściłam głowę i podążyłam za nieznajomym.

Kilka razy spotkałam go w szkole, ale nie wiem w której jest klasie. Jest za to bardzo przystojny i dobrze zbudowany.

Otworzył drzwi do damskiej toalety i przepuścił mnie.

- To damska, a z tego co widać jesteś płcią przeciwną - stwierdziłam, a on zaśmiał się, ukazując szereg białych zębów.

- Jest przerwa obiadowa, nikogo tu nie ma - uśmiechnął się, a ja pokręciłam głową.

Odkręcił kran i podszedł do mnie z ręcznikami. - Sama to zrobię - powiedziałam stanowczo.

Uniósł brew, a ja zaczęłam szorować materiał.

- Jeszcze raz, bardzo cię przepraszam. Wystraszyłem się, gdy na mnie wpadłaś. - tłumaczył się - Uciekałaś przed czymś?

Wyrzuciłam papier i oparłam się o umywalkę - Śpieszyłam się.

Podniosłam wzrok na szatyna i przyjrzałam mu się dokładnie. Był bardzo przystojny. Włosy miał kręcone, a na twarzy zauważyłam urocze dołeczki. Wpatrywaliśmy się w siebie przez chwile, aż w końcu w wbiłam wzrok w buty.

- Tak w ogóle, jestem Ashton - podał mi dłoń - Ashton Irwin.

- Nicole - szepnęłam i zignorowałam jego gest. 

Nie chcę, zaczynać żadnej znajomości. Victoria jest dla mnie, najważniejsza i jedyna.

- Nicole? - zapytał - Chciałabyś, przyjść dzisiaj na imprezę? Mój przyjaciel Michael organizuję ją w swoim domu, przyjechałbym po ciebie.

- Dzięki Ashton, ale odmówię - podeszłam do drzwi - cześć.

Wyszłam na korytarz i poszłam na lekcję.

***
Jak się podoba? c:

sorry, i'm fat//irwinWhere stories live. Discover now