cinque

255 49 9
                                    

Po dość długich poszukiwaniach, wreszcie znalazłam wyjście. Dość chłodne powietrze, uderzyło mnie w twarz, gdy tylko przekroczyłam próg posiadłości Clifford'a. Zbiegłam po schodkach i usiadłam na krawężniku, obok samochodu Victorii.

Nie mam pojęcia co robić. Jest już stosunkowo późno i ciemno, a ja boję się własnego cienia. Nie ma więc opcji, że wrócę sama. Brawo Nicole, po raz kolejny podjęłaś złą decyzję. Niestety, muszę za to zapłacić.

I tak cieszę się, że nie spotkałam Zoey. To nie jest tak, że mam jakąś fobie. Unikam jej jak ognia - tak jest bezpieczniej. Z tego co wiem, zazwyczaj pojawiała się na tego typu "balangach". A może po prostu znów pieprzyła się z Hood'em, za plecami Luke'a? Nie wiem, nie obchodzi mnie to.

- No daj spokój, Nicole - usłyszałam głos za moimi plecami - nie udawaj niedostępnej.

Lokaty usiadł obok mnie i wyciągnął swoje długie nogi do przodu.

- Irwin, mówiłam ci - mój głos jest stanowczy - Daj mi spokój..

Chłopak jednak nie dawał za wygraną - A dasz mi szansę? - zapytał.

- Nie dam.

- Każdemu się należy. - stwierdził, wzruszając ramionami.

Kompletnie nie rozumiem, czego chce ten - no nie powiem - przystojny chłopak. Dlaczego zaczął się mną interesować? - Czego tak naprawdę chcesz?

- Ujęłaś mnie, Nicole.- powiedział ciepłym głosem - Myślę, że jesteś wspaniałą osobą, tylko tego nie widzisz.

Czy dać mu szansę?

- Udowodnij, że na nią zasługujesz. - rzekłam mając nadzieję, że tym razem, nie będzie to błąd.

***

No tak, ustaliłam, że rozdziały bd co ok. 3 dni <3

Tego FF nie zawieszam, także do soboty <3!

sorry, i'm fat//irwinWhere stories live. Discover now