undici

107 22 10
                                    

Gdy tylko przekroczyłam próg, poczułam jak ktoś ochlapuję mnie wodą. No tak, skoro posiada się taki dom, musi być do tego basen.

Rozejrzałam się dokładnie, ani śladu Ash'a.

- No proszę, proszę kogo my tu mamy - usłyszałam za sobą głos Zoey.

Cholera.

Odwróciłam się z zaciśniętymi piąstkami. Rudowłosa stała przede mną z cwaniackim uśmieszkiem, jednak nie ona przykuła moją uwagę. Za nią stała dobrze znana mi postać, nie trzeba się chyba długo zastanawiać kto.

W tym momencie moje ciśnienie dobiło do trzystu. Nie myślałam racjonalnie i słowa zaczęły same wychodzić z ust.

- Ooo, miło cię widzieć Victorio - czysty sarkazm. - Jak ci idzie przyjaźń z rudowłosą małpą, bo przecież tak ją nazywałaś? - Zoey zabijała wzrokiem Tori, a ona stała jak słup soli. - Miło spędzasz czas z dziewczyną, której najchętniej wydłubałabyś oczy?

Wszyscy dookoła zaczęli skupiać uwagę na nas, miałam w tym momencie szczerze na to wylane. Kątem oka zauważyłam też Ashton'a, który najwyraźniej został przez kogoś przyprowadzony.

- Masz coś do powiedzenia Victorio? - zwróciła się do niej Zoe.

- Nicole po prostu jest zazdrosna, bo wymieniłam ją na ciebie.

Że co proszę?

- Od początku naszej znajomości była taka - kontynuowała. - Nie ukrywała zazdrości. Zawsze miałam od niej większe powodzenie, lepszą figurę, makijaż, nie mówiąc o ocenach - wraz z rudą parsknęły śmiechem.

- No cóż wielorybku - podeszła bliżej mnie. - Pamiętaj, że żaden chłopiec na ciebie nie spojrzy, zazdrość do niczego cię nie zaprowadzi, a w życiu prawdopodobnie nic nie osiągniesz. Taka prawda.

- Tak sądzisz? A może ja na nią spojrzałem - przed moimi oczami stanął Ashton, odgradzając mnie od tych dwóch żmij.

Że co proszę?

- No to mamy pare miesiąca! - klasnęła w ręce. - Tylko uważaj, żebyś go nie zgniotła.

To zaczyna być śmieszne. Już nawet mnie to nie poruszyło. Rzuciłam wzrokiem na Victorie, która patrzyła w buty. Coś musiało być nie tak, widzę to po niej.

W tle, słychać było śmiechy, lecz chwilę potem czas jakby się zatrzymał. Poczułam jak Ashton przyciąga mnie do siebie i łączy moje usta ze swoimi. Jego ciepłe, wąskie wargi przywierając do moich wywoływały u mnie motyle w brzuchu. Czułam się w tej chwili jak nigdy dotąd, nawet nie potrafię opisać tego słowami. Jedyne co zrobiłam to oddanie pocałunku, nieśmiało ale jednak.

Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w swoje oczy. Te orzechowe tęczówki... Są moją ucieczką od tego pieprzonego świata i teraz mogę to przyznać. Tylko, czy to wszystko nie za szybko?

Złapał mnie za rękę i zaczął szybko prowadzić do wyjścia. Wszyscy dookoła byli w szoku, ale liczył się tylko on. To zabawne, że jeszcze nie dawno miałam ochotę go zatłuc. Czy to dziwne?

Bez słowa wsiedliśmy do jego auta i ruszyliśmy w nie znanym mi dotąd kierunku.

***
Dobry wieczór,
no rozdział miał być w środę, ups.
Ale ogółem jak się podoba? Jak
się czujecie, jak minął dzionek wam?
2K WYŚWIETLEŃ JSJDBSJAJDJDUAIAIAJAJAJA
ps. KATI IS REAL

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 25 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

sorry, i'm fat//irwinWhere stories live. Discover now