Gdy tylko przekroczyłam próg, poczułam jak ktoś ochlapuję mnie wodą. No tak, skoro posiada się taki dom, musi być do tego basen.
Rozejrzałam się dokładnie, ani śladu Ash'a.
- No proszę, proszę kogo my tu mamy - usłyszałam za sobą głos Zoey.
Cholera.
Odwróciłam się z zaciśniętymi piąstkami. Rudowłosa stała przede mną z cwaniackim uśmieszkiem, jednak nie ona przykuła moją uwagę. Za nią stała dobrze znana mi postać, nie trzeba się chyba długo zastanawiać kto.
W tym momencie moje ciśnienie dobiło do trzystu. Nie myślałam racjonalnie i słowa zaczęły same wychodzić z ust.
- Ooo, miło cię widzieć Victorio - czysty sarkazm. - Jak ci idzie przyjaźń z rudowłosą małpą, bo przecież tak ją nazywałaś? - Zoey zabijała wzrokiem Tori, a ona stała jak słup soli. - Miło spędzasz czas z dziewczyną, której najchętniej wydłubałabyś oczy?
Wszyscy dookoła zaczęli skupiać uwagę na nas, miałam w tym momencie szczerze na to wylane. Kątem oka zauważyłam też Ashton'a, który najwyraźniej został przez kogoś przyprowadzony.
- Masz coś do powiedzenia Victorio? - zwróciła się do niej Zoe.
- Nicole po prostu jest zazdrosna, bo wymieniłam ją na ciebie.
Że co proszę?
- Od początku naszej znajomości była taka - kontynuowała. - Nie ukrywała zazdrości. Zawsze miałam od niej większe powodzenie, lepszą figurę, makijaż, nie mówiąc o ocenach - wraz z rudą parsknęły śmiechem.
- No cóż wielorybku - podeszła bliżej mnie. - Pamiętaj, że żaden chłopiec na ciebie nie spojrzy, zazdrość do niczego cię nie zaprowadzi, a w życiu prawdopodobnie nic nie osiągniesz. Taka prawda.
- Tak sądzisz? A może ja na nią spojrzałem - przed moimi oczami stanął Ashton, odgradzając mnie od tych dwóch żmij.
Że co proszę?
- No to mamy pare miesiąca! - klasnęła w ręce. - Tylko uważaj, żebyś go nie zgniotła.
To zaczyna być śmieszne. Już nawet mnie to nie poruszyło. Rzuciłam wzrokiem na Victorie, która patrzyła w buty. Coś musiało być nie tak, widzę to po niej.
W tle, słychać było śmiechy, lecz chwilę potem czas jakby się zatrzymał. Poczułam jak Ashton przyciąga mnie do siebie i łączy moje usta ze swoimi. Jego ciepłe, wąskie wargi przywierając do moich wywoływały u mnie motyle w brzuchu. Czułam się w tej chwili jak nigdy dotąd, nawet nie potrafię opisać tego słowami. Jedyne co zrobiłam to oddanie pocałunku, nieśmiało ale jednak.
Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w swoje oczy. Te orzechowe tęczówki... Są moją ucieczką od tego pieprzonego świata i teraz mogę to przyznać. Tylko, czy to wszystko nie za szybko?
Złapał mnie za rękę i zaczął szybko prowadzić do wyjścia. Wszyscy dookoła byli w szoku, ale liczył się tylko on. To zabawne, że jeszcze nie dawno miałam ochotę go zatłuc. Czy to dziwne?
Bez słowa wsiedliśmy do jego auta i ruszyliśmy w nie znanym mi dotąd kierunku.
***
Dobry wieczór,
no rozdział miał być w środę, ups.
Ale ogółem jak się podoba? Jak
się czujecie, jak minął dzionek wam?
2K WYŚWIETLEŃ JSJDBSJAJDJDUAIAIAJAJAJA
ps. KATI IS REAL
YOU ARE READING
sorry, i'm fat//irwin
FanfictionNicole miała po prostu kilkanaście nadprogramowych kilogramów. Ashton wylał na grubszą dziewczynę swój jogurt - od tego momentu, zaczął ją zauważać. *** 2016 by shadowwxx Okładkę wykonała @staydrumandrnr