20. Wreszcie jakieś informacje

70 7 0
                                    

- Gdzie ty idziesz?!- Krzyknęła Emily widząc swoją przyjaciółkę przy drzwiach.- Już zachodzi słońce, a wtedy jest niebezpiecznie! Błagam. Cokolwiek chcesz zrobić zrób to jutro. Nie możesz tak po prostu iść w noc, skoro wampir przed tym ostrzega i mnie uratował!

- Może właśnie on coś ukrywa? Muszę zrozumieć ten las i jego tajemnicę. Tu się dzieją dziwne rzeczy, które chcę wyjaśnić!- Odparła Jennifer i otworzyła drzwi. Momentalnie zrobiło jej się zimno i zapragnęła natychmiast je zamknąć i już nigdzie nie wychodzić. Zwalczyła jednak pokusę i przestąpiła przez próg. Z każdym krokiem czuła się coraz gorzej, jednak nie zamierzała zawrócić. Coś ewidentnie starało się jej przeszkodzić, a ona nie mogła mu na to pozwolić. Nagle coś ścięło ją z nóg i znalazła się w chatce, a po chwili na podłodze. Zdezorientowana rozejrzała się. Pierwsze co zobaczyła to Emilly wpatrzona w postać za nią. Ona też się odwróciła. Za sobą zobaczyła blondyna o liliowych oczach w ciemnych ciuchach. Wyraz jego twarzy jasno mówił, że nie podoba mu się to, że znowu musiał kogoś ratować.

- Ja was w życiu nie zrozumiem. Jednak wy, dziewczyny jesteście naprawdę głupie. Mówi się takim nie wychodźcie po zmroku, a te nie dość, że nie rozumieją to jeszcze nie potrafią sobie tego przekazać. Nie rozumiecie, że możecie w końcu nie wyjść cało z wychodzenia sobie po zmroku, bo nie będę ciągle ratować tyłka jednej i drugiej- Zbulwersowany krążył po całej chatce i nie przestawał ględzić.- No po prostu idiotki. Jedna gorsza od drugiej.

Chłopak prychnął i zatrzymał się ze wzrokiem wbitym w bladą twarz ślicznej Jennifer, po czym uśmiechnął się i ukłonił przepraszająco.

- Wybaczcie te niemiłe słowa. Po prostu... Miałem ciężki dzień, a to co zrobiłaś też lekko wytrąciło mnie z równowagi. Nie powinnaś wychodzić po zmroku, gdyż jest to naprawdę bardzo niebezpieczne. Jestem William Liqueen. Wampir, co pewnie już wiesz z rozmowy ze swoją przyjaciółką...- Zaciął się zdając sobie sprawę z tego, że nie ma pojęcia jak nazywa się czarnowłosa dziewczyna.

- Emilly...- Powiedziała patrząc na niego spod przymkniętych powiek i kręcąc głową.- Po pierwsze... Mówiłam ci o tym, tępy kasztanie- Powiedziała zwracając się do Jennifer, po czym odwróciła się do Williama.- Po drugie. William! Kobietami nie ciska się o podłogę! I po trzecie, nie mogę uwierzyć, że nie zapytałeś mnie o imię wcześniej!

- No przepraszam! Nie moja wina, że jestem bardzo zajęty ratowaniem waszych tyłków i innymi zajęciami Strażnika!- Prychnął. Jennifer podniosła się z podłogi i spojrzała zaciekawiona na blond-włosego wampira.

- Kim jesteś? Strażnikiem? Chronisz przed kim? Powiesz coś więcej o tym miejscu? Chcę informacji!- Zaczęła wlepiając w niego świecące nadzieją złote oczy. Wampir machnął ręką i pokręcił głową.

- Chwila. Chwila. Chwila. Nie tak szybko. Ode mnie nie możesz się niczego dowiedzieć. Niestety. Takie przepisy i tak dalej. I powiem ci więcej. Jakby ktoś dowiedział się, że z wami rozmawiam, wiecie kim jestem i jaką mam rolę to miałbym niezłe kłopoty. Powinienem od razu zabrać was stąd z powrotem do miasta, czy skąd tak jesteście i użyć jakiejś techniki, która spowodowałaby, że byście wszystko zapomniały.

- Dzięki. Nie możesz nic nam mówić, a podajesz mi tyle informacji. Zaraz zacznę to sobie zapisywać!- Powiedziała z promiennym uśmiechem.- Po za tym nikt się nie dowie, że mówisz nam o tych wszystkich rzeczach, więc co ci szkodzi?- Zrobiła minę szczeniaczka. W tej chwili jej desperacja osiągnęła najwyższy poziom i byłaby w stanie zrobić praktycznie wszystko, byleby zdobyć informacje, których tak łaknęła.

- Co mi szkodzi? Hmmm. No nie wiem. Pomyślmy. Może to, że cię nie znam, mam ci zdradzić niesamowicie tajne informacje, których nie mogą znać ludzie pod karą śmierci w prawdziwych i bolesnych torturach? A! I jeszcze warto wspomnieć, że i tak mnie nie lubią- Powiedział sarkastycznie. Po chwili poczuł jak wysuwają mu się kły i boleśnie wbijają w wargę, tak jak za każdym razem, gdy był zły i przestawał zwracać uwagę na samokontrolę. Po brodzie pociekła mu krew. Schował kły i dziecięcym gestem starając się oczyścić brodę, roztarł krew.

Wilki: Naznaczona (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz