Gdy wróciliśmy była godzina 21:30.
Przywitałam się z watahą i poszłam szybko się przebrać.
Umówiłam się z dziewczynami, że zrobimy razem kolacje. Gotowałyśmy, śmiałyśmy się, a przy okazji wypiłyśmy dwie butelki wina.- Wam to chyba już wystarczy.- Stwierdził Rafael i zaczął się głośno śmiać.
- Kolacja zaraz będzie nie martw się. - Odpowiedziałam i zaczęłam się rechotać.
- Prędzej ją spalicie niż zrobicie.- Powiedział Rafael wystawiając język.
- Buc. - Odparłam i uderzyłam drewnianą łyżką w czoło chłopaka.
- Ałaa !
- Nie będziesz podważać więcej naszego wykwintnego gotowania, zrozumiane?- Zapytałam z poważna miną, dzierżący w ręce drewnianą łyżkę niczym berło.
- O tak pani.- Powiedział chłopak śmiejąc się do rozpuku.
- Powiedz wszystkim, że obiad gotowy...
- Obiad... Haha za dużo wina za dużo...Po sytej kolacji poszłam na górę się wykąpać.
Wzięłam szybki prysznic i schodząc na dół zgarnęłam paczkę papierosów.
Wyszłam na dwór i usiadłam na werandzie. Zapaliłam papierosa i oparłam się wygodnie o ścianę.
Zamknęłam oczy i nasłuchiwałam ciszy, co chwilę zaciągając się papierosem.
Gdzieś z oddali usłyszałam stłumiony warkot, otworzyłam szybko oczy i ujrzałam w krzakach jakaś postać. Alkohol momentalnie wyparował,ustępując miejsce zdrowemu rozsądkowi.. W tej samej chwili Matt wybiegł na werandę. Spojrzałam w stronę gdzie stała czarna postać i stwierdziłam, że jej nie ma. Zwariowałam?- Widziałam tam kogoś...- Powiedziałam cicho i wskazałam na dane miejsce.
- Kogo?- Zapytał Matt.
- Nie mam pojęcia..a tak w ogóle co tu robisz?- Zapytałam gasząc papierosa.
- Poczułem coś dziwnego i wybiegłem na dwór.- Stwierdził.- Może powinnam sprawdzić czy wszystko w porządku?
- Nie, na pewno nie sama. Powiem Christianowi...
- Nie.. Zostajesz i nikomu nic nie gadasz.- Powiedziałam i zamieniłam się w wilka.Zeszłam z werandy i zaczęłam szukać. Najgorsze jest to, że nic nie czułam.
Okrążyłam okolice chyba z trzy razy, ale to nic nie dało. Gdy zaczęło świtać ruszyłam do domu. Byłam już zmęczona i głodna. Szłam powolnym krokiem patrząc przed siebie. I gdy się miałam oglądnąć coś mignęło mi pięć metrów przede mną.
Stanęła jak wryta, a serce zaczęło mi przyspieszać. Z za krzaków zaczęła wychodzić czarna jak smoła postać. Patrzyłam zahipnotyzowana w to co się właśnie dzieje.
Długie pazury, czerwone przekrwione oczy, ślina ciągnąca się po pysku, stało na dwóch nogach i przewyższało mnie o dobry metr.
- Ja pierdole.- Powiedziałam.Moje ciało momentalnie zastygło w bezruchu. Wpatrywałam się w duże przekrwione oczy bestii i myślałam tylko o jednym. Co to do jasnej cholery jest?
- Patrz co ze mną zrobiłaś. To twoja wina!- Wysyczało przez kły.
- Kim i czym ty jesteś? - Zapytałam przerażona, w głowie miałam milion myśli które kłębiły się coraz bardziej uniemożliwiając mi myślenie .
- Już mnie nie pamiętasz?- Zapytał i zaczął się zmieniać.
Nie wyglądał lepiej niż po zmianie. Był siny, miał podkrążone oczy i ledwo stał na nogach. Przemieniłam się w człowieka i upadłam z hukiem na kolanach. Oczy zalały mi się falą łez. A wielka gula w gardle stanęła i nie dała mi nic powiedzieć. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Jakim cudem? Nie wiedziałam czy mam płakać czy uciekać. Słyszałam ,że podchodzi . Po chwili usiadł niezgrabnie na przeciwko mnie sapiąc głośno.
Podniosłam głowę i spojrzałam w jego przekrwione zielono-szare oczy.
- Przepraszam, wydukałam. Nie myślałam o takim obrocie spraw.- Ja też. - Powiedział zachrypniętym głosem.
- Louis, czemu nie przyszedłeś? Zapytałam ocierając łzę z policzka.
- A jak sobie to wyobrażasz? Ja nawet nie wiem w co się dokładnie zmieniłem... Jestem potworem... Sama przecież widziałaś!
Wstałam z ziemi i przytuliłam siedzącego na przeciwko chłopaka, łzy jak potok leciały po moich policzkach rozmazując resztki tuszu.
- Louis... Dlaczego ty to zrobiłeś? Przecież mogłeś do mnie przyjść.- Powiedziałam wtulając się w zimne ciało chłopaka.
- Nie mogłem, bałem się... Byłem zbyt zraniony... Ona... chciała mnie zostawić dla jakiegoś dupka. A ja się zakochałem, tak naprawdę.- Tłumaczył.
Poczułam następną falę łez na policzku.
- Pomogę ci. Tym razem nie dam ci odejść rozumiesz!- Ale jako to? Co zrobisz?- Zapytał przerażony .
- Przecież cię tak nie zestawie, biegnę po auto. Półtora godziny stąd jest mały, opuszczony domek, możesz się tam przecież zatrzymać. Czekaj na mnie koło wielkiego wodospadu, przyjadę obiecuje.
- Carmen, tylko nie mów im proszę.- Powiedział przytulając mnie mocniej.
- Nic nikomu nie powiem, obiecuje.- Powiedziałam i czym prędzej zaczęłam biec do domu.
~______________________________________________________________________________~
Hejka i jak wam się podoba?
A tak w ogóle to Wszystkiego Najlepszego z okazji Bożego Narodzenia, dużo prezentów i wspaniałego sylwestra !!!
WESOŁYCH ŚWIĄT HO HO HO ! <3<3