~7~

305 41 4
                                    

Zapukałam do domu Louisa, po czym po chwili usłyszałam głośne.- Proszę.
Wzięłam dwa wielkie kartony ze sobą i weszłam do jego domu. W kartonach znajdowały się dawne rzeczy chłopaka. Nie wyrzuciłam ich bo przypominały mi o nim. Nie chciałam o nim zapomnieć.

- Hej .- Powiedziałam do  zadowolonego Louisa.

-Hej, co tam ze sobą targasz?- Zapytał chłopak, po czym wziął ode mnie jeden z kartonów .

- Twoje rzeczy.- Odpowiedziałam i postawiłam karton na stole w salonie.

- Dzięki. - Mruknął pod nosem  i wziął się za przeglądanie ich.

Usiadłam wygodnie na fotelu i w ciszy zaczęłam przyglądać się Louisowi.
Jego skóra była blada, schudł i ma ciągle podkrążone oczy.  Ale tak naprawdę wygląda już lepiej, lecz nadal nie wiem co w nim siedzi... Cholernie się cieszę, że żyje. To jakiś pieprzony cud..

- Halo Carmen!- Krzyknął Louis.
- Hm? Przepraszam zamyśliłam się. - Wytłumaczyłam.
- Pytałem, co im powiedziałaś? Ciągle cie nie ma wiec, pewnie są źli. - Powiedział smutny.

- Że poszłam do ciebie. - Odpowiedziałam, a na twarzy chłopaka wymalował się szok.

- Jak to?- Zapytał lekko przestraszony.

- Louis... Oni nie wiedzą, że żyjesz. Chyba, że chcesz żebym im powiedziała?-  Zapytałam z nutką nadziei w głosie.

- Nie, nie w żadnym wypadku.- Odparł smutny.- Niech zostanie tak jak jest.

- Na pewno?

-Tak Carmen. To moje nowe życie, zaczynam od nowa. Może zakocham się po raz drugi...

- Choć tu głupku!- Powiedziałam i przyciągnęłam chłopaka.- Zobaczysz wszystko się ułoży, znajdziesz swoją miłość, a może nawet nową watahę.

-Nikt nigdy mi ciebie nie zastąpi.- Wyznał Louis i przytulił się do mnie.

- Mi ciebie też nikt nigdy nie zastąpi. -Odparłam smutno.- A tak w ogóle Matt myśli, że znalazłam sobie kogoś. - Odparłam i skrzywiłam się na ta myśl.

- To chyba dobrze?- Zapytał i rozsiadł się wygodnie.

- Jak to?

- Christian będzie zazdrosny. Po prostu częściej do mnie wpadaj. - Powiedział z uśmiechem.

- Serio tak sądzisz?  Może jednak to dobry pomysł...- Zamyśliłam się.

- Pewnie, że tak zobaczysz. Chcesz gorąca czekoladę?-Zaproponował  Louis.

- Jasne, dawno nie piłam. Ciągle pije tylko  jakieś whisky lub wino, a na dodatek zaczęłam też palić. Marna ze mnie alfa..

- Serio? Chyba jaja sobie robisz...- Zobaczysz oduczę cię! -Rzekł i wyszedł.
- Obiecujesz?- Zapytałam gdy wrócił.
- Pewnie, że tak mała.- Obiecał i usiadł ze mną na sofie z dwoma parującymi kubkami. - Oglądamy coś? - Zaproponował.

- Pewnie.- Uśmiechnęłam się i przytuliłam do Louisa pijąc gorąca czekoladę.

Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.  Byłam taka zmęczona. Cały poprzedni dzień był cholernie trudny. Tym bardziej, że Daniell odeszła. Co prawda nie powiedziałam tego Louisowi , bo boje się że załamałby się wiadomością, że zawsze kochała kogoś innego.

Obudziłam się rano z bolącym karkiem. Cholerna sofa niech szlak ja trafi!

- Ałaa.. Ta sofa nie jest wygodna...-Zajęczałam.

- Wstawaj jest po dziewiątej, zjedz coś. - Powiedział Louis nakładając mi jajecznicy.
Usiadłam z przerażeniem i spojrzałam na chłopaka.   

Second chance cz.3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz