Tymczasem w Bazie zastępczej Autobotów.
Niziutki chłopiec o złotawych włosach, postawionych do góry na mocnym żelu, zmarszczył brwi, na widok migającej czerwonej kropki na ekranie, pokazującym obraz z satelity na okolice Nowego Yorku. Chcąc się dowiedzieć, co owa kropeczka może oznaczać, najechał na nią kursorem i nacisnął, a po chwili na ekranie wyświetliło się kilka okien z raportami, danymi i zdjęciami przedstawiającymi najbardziej irytującego i tchórzliwego Decepeticona, jakiego on i jego przyjaciele kiedykolwiek mieli okazję spotkać. Chłopiec otworzył szerzej oczy i zeskoczył z żółtej kanapy na której siedział, po czym wydarł się na całe gardło, tak aby każdy mógł go usłyszeć.
- Namierzyłem Knockout'a! - wrzasnął.
Naraz zwróciło się ku niemu kilkanaście twarzy, w tym jedna, należąca do kogoś kogo cenił bardzo, naprawdę bardzo wysoko.
- Gdzie? - zapytał biało czerwony autobot, podchodząc do swojego stanowiska monitorującego.
Chłopiec spojrzał ponownie na ekran trzymanego w rękach urządzenia.- Nowy York, zaraz prześlę ci dane. - jak powiedział tak zrobił i już po chwili obraz z laptopa znajdował się na jednym z zielonych holograficznych monitorów autobockiego medyka, lecz zamiast jednego czerwonego punktu, pojawiły się trzy.
Biało-czerwony robot otworzył szerzej optyki i szybko zaczął wystukiwać coś, na również holograficznej klawiaturze.
- Nie podoba mi się to... Rafaelu, połącz mnie szybko z Agentem Fowlerem, niech jak najszybciej tutaj przyjdzie, możliwe, że zaraz dojdzie tam do jakiejś jatki i jak sądzę, nic dobrego z tego nie wyniknie.
Hope P.O.V.
Śpiącą w poprzek łóżka czarnowłosą dziewczynę, obudził zirytowany krzyk jej starszego brata, który bezceremonialnie wpadł do jej pokoju i nie czekając nawet aż ta dobrze otworzy oczy, zerwał z niej pościel i odrzucił ją gdzieś w bok.
- CO. TO. ZA. SAMOCHÓD. W NASZYM. GARAŻU?! - zapytał Tony, stojąc z założonymi rękami nad półprzytomną Hope.
Dziewczyna średnio kontaktując z rzeczywistością po tak nagłym wybudzeniu z krainy marzeń i snów, spojrzała na nerwowo tupiącego nogą brata, w pierwszej chwili nie wiedząc o co on właściwie zapytał.
- C-co? - wystękała ziewając niczym lew z czołówki bajek o Tomie i Jerrym. Ciemnowłosy mężczyzna zawarczał w złości, słysząc (według jego standardów mające na celu zadrwienie z niego) pytanie siostry.
- Czyje auto stoi zaparkowane w naszym garażu? - powtórzył spoglądając spode łba na gibiącą się na boki dziewczynę przed nim.
Przed chwilą mężczyzna wrócił z pracy, po kilkunastogodzinnej harówce z dwoma tylko trzydziesto-minutowymi przerwami i zmęczony chciał odstawić swojego grafitowego pontiaca do garażu i jak najszybciej położyć się spać - gdyż za kilka godzin z powrotem musiał znaleźć się w robocie -, co okazało się niemożliwe, gdyż calusieńki garaż zajęty był przez sportowe auto, które Bóg jeden wie skąd się tam wzięło. Co prawda jego siostra uprzedzała go kiedyś, że czasami może się zdarzyć, że któryś z jej znajomych podrzuci jej swoją brykę do "ulepszenia", czy wytuningowania ale w zmęczeniu i przypływie wściekłości zupełnie o tym zapomniał.
Hope w końcu odzyskała całkowitą świadomość, lecz mimo to zrozumienie pytania zadanego jej przez Tony'ego zajęło jej trochę czasu, podczas którego starszy o kilka lat brat zdążył zirytować się jeszcze bardziej.
- T-to samochód syna kolegi ojca mojego kolegi. - wyjaśniła szybko dziewczyna, dając sobie od razu mentalnego kopa w tyłek za to jakże 'wspaniałe' kłamstwo, godne siedmioletniego dziecka, próbującego wyjaśnić nagłe pojawienie się nowej zabawki.
Anthony uniósł powątpiewająco jedną brew, przez co jego twarz nabrała groteskowego wyglądu rodem z "Kaczora Donalda" i Hope musiała powstrzymywać się przed parsknięciem śmiechem. Starszy brat dziewczyny jęknął zirytowany.
- Tak cię to bawi? Hope do cholery ten samochód ma zniknąć rozumiesz?! Mamy tylko jeden garaż i jest on mój, przeznaczony dla MOJEGO pontiaca. Mam nadzieję, że to do ciebie dociera i daję ci dwie godziny na zrobienie czegoś z tym autem. - warknął mężczyzna, obracając się na pięcie i ruszając w stronę drzwi.
Hope nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszała, pognała za bratem, po drodze potykając się o swoje wczorajsze ciuchy, które jakimś dziwnym cudem zamiast na krześle znalazły się porozrzucane po calusieńkim pokoju.
CZYTASZ
Jak zaprzyjaźniłam się z maszyną zniszczenia?
FanfictionTo historia o tym, jak pewna dziewczyna przez zwykły przypadek znalazła coś czego w ogóle nie powinna była znaleźć, ani tym bardziej zabierac do własnego garażu. Jak potoczą się losy młodej Hope, która postanowiła pomóc pewnemu Decepticonowi i jakie...