Beginning of the end

1.6K 171 32
                                    

Hope patrząc w ciemne niczym dwa węgle, oczy stojącego przed nią mężczyzny, miała wrażenie, jakby za moment miały wystrzelić z nich dwa cieniste potwory i zacząć rozrywać ją na kawałeczki. Facet, na którego szerokiej klatce piersiowej prawie złamała sobie przed momentem nos, nie skomentował wyszeptanych przez nią słów, a zamiast tego wyciągnął przed siebie zaciśniętą w pięść dłoń, w której pobłyskiwały stalowe kajdanki.
Czarnowłosa od razu wiedziała co nastąpi za moment.
- Hope Knightley, jesteś oskarżona o współdziałanie z wrogiem Stanów Zjednoczonych i na mocy danej mi przez prawo oraz moją rangę, jestem zmuszony aresztować cię na czas nieokreślony. Proszę wystawić przed siebie obydwie dłonie i nie stawiać oporu w żadnej jego postaci. - zaszczekał formalnym tonem Wojskowy mężczyzna, spoglądając nieugiętym i oficjalnym wzrokiem na stojącą przed nim dziewczynę.
Hope, z nerwów pół świadoma tego co się dzieje i co robi, wyciągnęła przed siebie obie ręce, które trzęsły się tak bardzo, że czarnoskóry musiał usztywnić je drugą ręką, aby móc zapiąć na nich kajdanki.

Podczas gdy wojskowy męczył się z rękoma rozdygotanej dziewczyny, stojący przy drzwiach wejściowych Anthony, otrząsnął się z pierwszego szoku i nim wpadł w drugi na widok aresztowanej młodszej siostry, wkroczył do akcji z gniewną miną i hardym spojrzeniem.
- Chwila moment, co Pan do jasnej cholery robi? Jestem w stanie głowę sobie uciąć, że moja siostra nie pomogła żadnemu "wrogowi stanów zjednoczonych" i nie ma Pan prawa jej tknąć palcem! Gdzie są jakiekolwiek dowody świadczące o jej przewinieniu? - zapytał Tony, nawet nie wysilając się aby spróbować ukryć wzburzenie.

Czarnoskóry spojrzał spode łba na starszego brata winowajczyni, po czym chwytając pod ramię nie wierzącą w to co przed chwilą zaszło Hope, burknął pod nosem:
- To ściśle tajne informacje i dla własnego dobra, niech się pan tym zbytnio nie interesuje. Jedyne co mogę zdradzić Panie Anthony Knightley, to, to że Pna siostra zostanie przewieziona do tajnej bazy wojskowej, gdzie zostanie przesłuchana i osądzona przez wojskowy sąd, którego wyrok zaważy nad jej karą i losem. Bardzo bym prosił, aby nie próbował Pan robić żadnych jednomyślnych rzeczy, proszę żyć normalnie, a wszystko będzie dobrze.
Czarnowłosy dwudziestoparolatek otworzył szeroko usta i wplótł swoje długie - teraz nieco drżące - palce we włosy, nie mogąc uwierzyć w słowa, które właśnie usłyszał od ubranego w drogi garnitur faceta, który przed momentem wtargnął bez zaproszenia do ich mieszkania, po czym ni z tego ni z owego oskarżył jego młodszą siostrę i aresztował ją, a teraz sztywnym krokiem wyprowadza ją na zewnątrz i mówi coś takiego.
Nie, to musi być jakiś wkręt.. - pomyślał Tony. - To musi być cholerny fake.
Hope ledwo oddychając z rozemocjonowania, oraz wszystkiego co wyleciało z ust wojskowego, czuła niewyobrażalny strach, który płynął w jej żyłach z zawrotną prędkością i niebezpiecznie kumulował się w jej głowie, sprawiając iż ta pulsowała niemiłosiernie, zupełnie jakby lada moment miała eksplodować rozbryzgując jej mózg po trawniku. Działające niczym paraliż przerażenie, które odczuwała stalowooka, nie dotyczyło jednak tego co stanie się z nią samą. Hope przeraźliwie bała się o Knockout'a. Dla czarnowłosej nie liczyło się to co wojsko zrobi z nią, ponieważ tak czy siak jest winna - umyślnie pomogła Knockout'owi, mimo iż wiedziała kim jest i co robił dopóki nie został skazany na "banicję przez swojego władcę.

Odkąd tylko spojrzała w oczy faceta, który teraz prowadzi ją przez jej własny ogródek do zaparkowanego na chodniku ATV, jej myśli zaczęły krążyć tylko i wyłącznie wokół decepticońskiego medyka, którego przed paroma dniami znalazła na plaży, gdy razem z przyjaciółmi świętowała ukończenie szkół, oraz na temat tego co siły zbrojne stanów zjednoczonych z nim zrobią. A teraz, te same myśli spowodowały, iż wykorzystała zwróconą głowę agenta w stronę jej brata i brak jego uwagi na niej, i wyszarpnęła się z jego uścisku tak, aby móc spojrzeć na garaż.
- Ej, dobrze ci radzę dziecko, nie walcz ze mną! - warknął wojskowy, lecz jego przepełnione wrogością i domyślną groźbą słowa nie dotarły do naszej bohaterki, której oczy, myśli i wszystko inne skierowane były na pusty garaż, w którym nie było nawet śladu po Knockout'cie.
Jeszcze przed chwilą tam był.. - przeszło jej przez myśl. - Co się z nim stało..?

Jak zaprzyjaźniłam się z maszyną zniszczenia?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz