Chapter 10

1.7K 155 20
                                    

*kilka godzin po porwaniu Hope*
Baza Autobotów.


- Ratchet, kiedy ona się wreszcie obudzi? Przecież śpi już chyba z sześć godzin! - stęknęła z wyrzutem w głosie, Różowowłosa piętnastolatka, kierując swoje słowa do wpatrzonego w ogromne zielone monitory, biało-czerwonego Autobota - Ratcheta.

Bot jęknął z rozdrażnieniem i posłał dziewczynie pełne gniewu spojrzenie.

W normalnej sytuacji, gdyby Miko - ponieważ tak Różowowłosa miała na imię - zaczęła zadawać pytania, Ratchet w sekundzie nakazałby Bulkheadowi, Wheeljackowi, lub któremukolwiek innemu autobotowi, zabrać dziewczynę na jakąś niewyobrażalnie czasochłonną przejażdżkę, aby on został w bazie sam i mógł w należytym spokoju pracować i doglądać nieprzytomnej nowej dziewczyny, którą przed kilkoma godzinami wraz z Knockoutem, przywiózł Agent Fowler i Bulkhead, lecz ponieważ aktualnie w bazie nie było nikogo prócz niego, Miko i nowej, Ratchet był skazany na użeranie się z ciągłym narzekaniem i ciekawskimi pytaniami różowowłosej.
- Patrzysz się na mnie tak, jakbym zamordowała ci psa.. - powiedziała Miko, po raz tysięczny zmieniając pozycję na żółtej kanapie w ciągu tych kilku godzin.

Pies? - pomyślał Ratchet, nie rozumiejąc o czym mówi człowiek prze co nie mogąc znaleźć odniesienia.
- Co to jest "pies"? - zapytał po chwili medyk, patrząc z ciekawością na Różowowłosą, która o mały włos a zakrztusiłaby się własnymi słowami, słysząc pytanie autobota.

- Serio nie wiesz czym jest pies? - zapytała ze szczerym niedowierzaniem i delikatnym rozbawieniem, oraz tłukącą się w głowie myślą "Wszystko wiedzący Ratchet, jednak czegoś nie wie".

Autobot od razu pożałował, że zapytał, więc tylko wywrócił oczami i machnął lekceważąco ręką, po czym wrócił do pracy, którą było doglądanie siedzącego w celi Knockout'a. Dzięki zamontowanym w dosłownie każdym pomieszczeniu kamerom, biało-czerwony bot nie musiał osobiście czatować pod drzwiami pokoju, w którym przebywał decepticoński medyk, co bardzo ułatwiało mu sprawę, zważywszy na to, iż miał pod opieką jeszcze dwie inne jednostki, które w tej sytuacji mogły przysporzyć nieco więcej kłopotów niż Knockout, którego przed wpakowanie do celi, Ratchet naszpikował taką ilością odurzających specyfików, iż decepticon nie był w stanie przypomnieć sobie własnego imienia i jedyne co mógł robić to siedzieć i kiwać się w przód i tył.
- ..no więc podsumowując, pies to takie czworonożne, włochate i ogoniaste stworzenie, które szczeka, warczy, piszczy w zależności od nastroju i potrzeby i ogólnie uważane jest za najlepszego przyjaciela człowieka. - zakończyła swoją przemowę Miko, która najwyraźniej nie zorientowała się, że Ratchet kompletnie ją zignorował.
- Tak, tak, jasne. - burknął pod nosem Ratchet, nie chcąc wyjść na ignoranta, za którego Miko i tak już go uważała.

- I tak wiem, że mnie nie słuchałeś Ratch. - westchnęła różowowłosa, lecz w jej głosie na próżno można było szukać smutku, gdyż dziewczyna przez tak długi czas przebywania w pobliżu medyka zdążyła przyzwyczaić się do jego charakteru i sposobu rozmowy z nią. Miko chcąc zająć się czymś innym niż produkowaniem monologów, których tak czy siak nikt teraz nie słucha, zeskoczyła z kanapy, po czym chwyciła z niewielkiego brązowego stolika swój szkicownik i ruszyła w stronę metalowego stołu operacyjnego, przywiezionego tutaj przez matkę Jacka, na którym teraz leżała nieprzytomna Hope. - Idę szkicować nową - obwieściła Miko. - masz coś na przeciwko Grumpy Cat?

Ratchet warknął pod nosem coś po cybertrońsku, co mogło być ichniejszym przekleństwem, po czym odwrócił się od komputerów i popatrzył na Różowowłosą z wyrzutem i naganą.
- Nie nazywaj mnie tak! - wrzasnął tak głośno, że żółto-czarna barierka otaczająca całą platformę, zatrzęsła się, a ledowe lampy zamigotały.

Jak zaprzyjaźniłam się z maszyną zniszczenia?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz