"W tym samym czasie"
Statek Decepticonów
Kwatera dowodzenia
Na środku obszernego pomieszczenia, otoczony dwójką swoich najbardziej zaufanych poddanych stał ON, potężny Megatron. Jego ogromna szara postać wybijała się na tle fioletowo-czarnych ścian, gdzieniegdzie poprzecinanych czerwonymi kablami, będącymi czymś w rodzaju aort odchodzących od serca statku, którym była sala dowodzenia. Władca decepticonów stał dumnie wyprostowany z pełnym pogardy i wyższości uśmiechem na twarzy i twardo wpatrywał się w panoramiczne okno, za którym leniwie przemieszczały się kłębiaste chmury. Lord z zewnątrz sprawiał wrażenie bezwzględnego, nieugiętego i bardzo pewnego siebie przywódcy, którym z resztą zawsze musiał być, aby utrzymać się przy władzy i nie dopuścić do tronu tego szmatławca Starscream'a. Megatron mimo, że tego nie okazywał, od zawsze wiedział o niecnych knowaniach jego prawej ręki, mających na celu obalenie jego osoby i zawładnięcie nad decepticonami, co prawdę mówiąc parę razy by się Starscream'owi udało, gdyby nie szybka interwencja Soundwave'a.
Megatron westchnął przeciągle, obracając się do stojących za jego plecami Soundwave;a i Breakdown'a i już miał wydać im rozkaz namierzenia kolejnego reliktu lub chociaż upewnienia się czy którykolwiek nie został podebrany im przez autoboty, gdy nagle mechaniczne wrota rozsunęły się i do pomieszczenia wpadł zdyszany Starscream.
Lord deceptconów przewrócił oczami.
- Co tym razem Scream? - zapytał znudzonym tonem, spoglądając wyczekująco na swojego zastępce.
Chudy con otrzepał się z niewidzialnego kurzu i chrząknął, stając na baczność.
- Lordzie Megatronie, przed chwilą odebraliśmy sygnał Knockout'a. - oznajmił.
Szary con uniósł powątpiewająco jedną brew i spojrzał z ukosa na Soundwave'a, któremu w sprawach namierzania, łamania kodów i ogólnie sprawach technicznych ufał najbardziej.
- Sound, sprawdź to. - polecił, po czym całą swoją uwagę przeniósł z powrotem na niepozornie wyglądającego Scream'a. - Przecież go wyrzuciłem w eter, nie możliwe jest by przeżył upadek z takiej wysokości. - pomyślał głośno.
Mimo, że przez cały czas wpatrywał się w lekko przygarbioną postać Star'a, uwadze Megatrona nie uszedł delikatny uśmiech Breakdown'a, który wypełzł na jego twarz gdy usłyszał wieści o Knockout'cie.
W sumie nic dziwnego, w końcu był to jego najlepszy przyjaciel.. - pomyślał Lord.
Przywódca decepticonów już otwierał buzię aby znowu podważyć słowa swojej prawej ręki, gdy usłyszał ciche pikanie od strony monitorów przy których pracował przed chwilą Soundwave.
Megatron urwał kontakt wzrokowy z cherlawym conem, który chyba odetchnął z ulgą na ten gest i wolnym krokiem podszedł do hackera, który wskazywał na jeden ze szklanych paneli przedstawiający widok z satelity.
- Co to jest? - zapytał.
- Nowy York. Oba sygnały odnotowały się właśnie tam, pierwszy sygnał pojawił się w nocy, na jednej z plaż, natomiast drugi.. parę minut temu i wciąż trwa. - objaśnił hacker swoim trzeszczącym głosem, który niedawno Megatron nakazał mu częściej używać, ponieważ nijak nie szło się z nim dogadać.
Lord przymknął powieki, z całych sił starając się zdusić furię jaka w tym momencie buzowała w jego przewodach.
Co za egomaniakalna szuja... gorzko pożałuje, że udało mu się przeżyć... - pomyślał Megatron wyobrażając sobie pełny przerażenia wyraz twarzy Knockout'a, gdy powoli będzie odrywał mu kończyny, napawając się jego histerycznymi wrzaskami i bólem.
- Soundwave, Starscream... macie go znaleźć, a gdy to zrobicie wyślijcie mi sygnał.. chcę go wykończyć osobiście.
Hope P.O.V.
Żadne, choćby nie wiem jak bogate czy barwne słowa jakie zna świat, nie nadawałyby się do opisania tego, co właśnie stało się w zwykłym, zagraconym garażu należącym do świeżo upieczonej studentki. Dziewczyna z otwartą szeroko buzią i oczami w tym momencie przypominającymi denka od butelek, wpatrywała się w ogromnego czerwonego robota, klęczącego przed nią i wbijającego w jej skromną osobę spojrzenie swoich jarzących się szkarłatem oczu. Kilka sekund temu Hope prawie zeszła na zawał, gdy zobaczyła jak jej pojazd ni z tego ni z owego rusza wprost na nią i nagle się zatrzymuje, po czym łamie się w pół i po kilku innych ruchach i trzaskach przeistacza się w jednego z przedstawicieli owych robotów z kosmosu, które rząd tak usilnie stara się utrzymywać w tajemnicy przed światem. Patrząc w hipnotyzujące świecące czerwone ślepia klęczącej przed nią maszyny Hope miała wrażenie jakby przenosiła się do innego wymiaru.
Mimo że przed momentem prawie odleciała z tego świata ze strachu, gdy samochód zaczął się transformować, tak teraz nie wiedzieć czemu Czarnowłosa nie czuła nawet krzty lęku przed robotem. Pomimo wrzeszczącego w jej głowie głosu rozsądku, nakazującego jej ucieczkę w popłochu i dzwonienie na policję, dziewiętnastolatka podeszła powoli do wciąż wbijającej w nią spojrzenie maszyny, a na jej ustach wykwitł szeroki uśmiech.
- Nie boisz się mnie? - zapytał robot delikatnie wibrującym męskim głosem, unosząc przy tym jedną brew, która mimo, iż była z metalu, wygięła się jak ludzka.
- Nie. - odparła krótko Hope. - Może to dziwne, ale.. nie, nie boję się. - wyjaśniła, z zachwytem wpatrując się w postać przed nią.
- Zazwyczaj ludzie na mój widok rozbiegali się jak mrówki pod butem, dlaczego więc ty nie zachowujesz się w ten sposób? - zainteresował się, przekrzywiając lekko głowę z kilkoma czerwonymi elementami, wyglądającymi jak korona. Hope usłyszała w jego głosie nutkę kpiny gdy wypowiadał słow "ludzie", lecz puściła to mimo uszu, prawdopodobnie przez zachwyt jak wzbudziła w niej maszyna.
Czarnowłosa wzruszyła ramionami i bez cienia strachu spojrzała w świecące oczy robota.
- Po pierwsze zawsze chciałam na żywo zobaczyć kogoś takiego jak ty, a po drugie zabrałam cię z plaży, na której gdyby nie ja, prawdopodobnie byś zardzewiał i uległ rozkładowi.. więc nie skrzywdzisz mnie, bo chyba.. uratowałam ci życie. - wyjaśniła robiąc krok w stronę robota i już wyciągała rękę aby dotknąć jednej z jego części, gdy nagle coś sobie przypomniała. - Nazywasz się Knockout, prawda? - bardziej stwierdziła niż zapytała, cofając dłoń.
Czerwony kiwnął potwierdzająco głową, a trybiki w głowie dziewczyny aż zawirowały gdy wszystkie elementy z dzisiejszego dnia zaczęły jej się układać w całość.
- To dlatego zamrugałeś światłami, gdy je wypowiedziałam... - szepnęła do siebie. - Ale.. zaraz, czy ty jesteś jednym z tych, którzy działają wraz z wojskiem? - Hope zmarszczyła brwi.
Dziewczyna drgnęła gdy Knockout zaśmiał się kpiąco i uniosła na niego zdezorientowane spojrzenie, co aby uczynić zadarła mocno do góry głowę i skrzywiła się gdy usłyszała chrupnięcie w kręgach szyjnych. Muszę zacząć regularnie się rozciągać.. - pomyślała.
- Nie, nie należę do tych ludzkich popychadeł, jestem jednym z Decep.. - zaczął Czerwony, pełnym pogardy głosem, lecz urwał w połowie zdania, a jego oczy przygasły.
Dziewczyna dzięki swojej ponadprzeciętnej inteligencji szybko zaczęła łączyć fakty. Skoro Knock nie należy do grupy tych połączonych z wojskiem, oznacza to, że są ich dwa rodzaje i skoro te trzymające się w ukryciu trzymają się w grupie, to te drugie pewnie też zachowują się w taki sposób, ale przecież Knockout był sam. Tkwił na tej plaży zupełnie sam, w dodatku w tragicznym stanie, a to znaczy, że...
- Jesteś wygnańcem. - stwierdziła cicho. Robot skierował na nią udręczony wzrok. - Przykro mi. - dodała szczerze.
Knockout przez chwilę się nie odzywał, a Hope zaczęła już myśleć, nad tym czy nie uraziła go oraz jak go przeprosić, gdy nagle ten westchnął przeciągle.
- Teraz to już nie ma znaczenia, a ja... jestem ci winien podziękowania. Uratowałaś mnie i gdyby nie ty.. rzeczywiście mógłbym zgnić na tej plaży.
Na umazanej smarem twarzy czarnowłosej wykwitł szeroki uśmiech.
- Nie ma za co, cała przyjemność po mojej stronie. - powiedziała, kłaniając się teatralnie.
Kąciki ust Knockout'a mimowolnie wygięły się w uśmiechu. Nikt, nawet ktoś tak zepsuty jak on, nie byłby w stanie nie uśmiechnąć się na widok Hope, dziewczyna bez wątpienia była wyjątkowa, a Knockout miał się wkrótce o tym przekonać.
______________________________________________________________________
PS: Reakcja Hope na widok Knockout'a jest bardzo podobna do tej na gifie XD
CZYTASZ
Jak zaprzyjaźniłam się z maszyną zniszczenia?
FanficTo historia o tym, jak pewna dziewczyna przez zwykły przypadek znalazła coś czego w ogóle nie powinna była znaleźć, ani tym bardziej zabierac do własnego garażu. Jak potoczą się losy młodej Hope, która postanowiła pomóc pewnemu Decepticonowi i jakie...