Bucky i Steve zajęli się planowaniem swoich pierwszych w życiu, prawdziwych wakacji, bo w końcu mogli sobie na nie pozwolić. Rozmowa szybko zeszła jednak na zupełnie inne tematy, wspomnienia, technologia, a ostatecznie gra w pokera. Naomi jakoś nie była zainteresowana grą, której nawet nie znała. Rzucanie kart i liczenie na szczęście wydawało się jej okropnie nudne. Postanowiła więc iść na kolejny spacer po Stark Tower, tak dla rozprostowania łapek. Nie chciała przybrać na wagę i z chudzielca stać się grubą kulą.
Tak też sobie zaszła do laboratorium Starka, który pracował nad czymś z Bruce'm Banerem. Laboratorium było naprawdę wielkim pomieszczeniem, o ścianach z metalu, metalowych stolikach i dziesiątkami ekranów, na których wyświetlały się części maszyn, jakieś obliczenia, projekty, rzędy cyfr. To wszystko było tak dobrze znane Naomi...
kotka podeszła do jednego ekranów i usiadła przed nim, wpatrując się w duży model robota. Poznawała kable i mechanizmy, które były odpowiednikami ludzkich mięśni i ścięgien. Widziała też kilka błędów w budowie, niby nieznacznych, ale mogących znacznie wpłynąć na motorykę, szczególnie przy wadze takiego urządzenia.
-Jarvis potrzebuje lepszego ciała – powiedział Stark do Banera. Obaj pochylali się nad metalowym stołem, na którym leżał szkielet robota z czerwonymi diodami zamiast oczu. Naomi podeszła do mężczyzn, patrząc na robota. Był niemal identyczny jak ten na planie, tyle że większy i bardziej straszny. Szczególnie te czerwony diody zamiast oczu... Mimowolnie się wzdrygnęła i miauknęła cicho, zwracając na siebie uwagę mężczyzn.
-Co tu robisz sierści uchu? – zapytał Stark. Z jakiegoś powody zawsze mówił na nią sierści uch, niezależnie od tego co robiła. Miauknęła w odpowiedzi i stuknęła łapką w robota.
-Powinien już móc się ruszać, czemu nie reaguje na komendy? – zapytał Baner, lustrując wzrokiem robota, jakby szukając czegoś co mu odpowie na pytanie. Kotkę zignorował, całkowicie pochłonięty pracą. Stark też oderwał wzrok od zwierzęcia i zaczął rozkładać w powietrzu model robota, szukając tego samego, co Banner.
-Coś tu musi być... może złe obliczenia? Szlag by to – westchnął.
Naomi spojrzała na robota, na jego głowę, przypominającą ludzką czaszkę, tylko że bez oczodołów, dziurek na nos i uszu. Zauważyła między obojczykiem a łopatką małą, pikającą diodę, czujnik, który zapewne uniemożliwiał przypadkowe uruchomienie robota. Miauknęła głośno, zwracając uwagę mężczyzn na siebie i wskoczyła na stół. Stark, nieco zniecierpliwiony tym, że zwierzę im przeszkadza, chciał ją złapać i wyrzucić z pomieszczenia, Naomi jednak wyślizgnęła mu się i chwyciła zębami urządzenie, odrywając je od robota, który w tym momencie podniósł się do siadu.
-Skubana – uniósł brwi Baner, zaraz zabierając się do badania. Stark za to spojrzał na kota podejrzanie i nieufnie. To nie był przypadek. Skąd kot mógł wiedzieć o czujniku? Mógłby powiedzieć że zwrócił jej uwagę, bo wystawał. Migał... Ale takich rzeczy było dużo na robocie, czemu Naomi miałaby zwrócić uwagę akurat na czujnik, który uniemożliwiał im dalszą pracę? I czemu zaczęła miauczeć zanim go zabrała? Zabrał jej urządzenie z pyszczka i posadził na innym stole, na jakichś planach.
-Nie jesteś normalnym kotem – powiedział. Podejrzewał to, ale nic nie mówił. Widział na kamerach jak siedzi przed obrazami, jak przenosi, przesuwa, otwiera rzeczy. Zawsze wie kto gdzie jest. Ale nie mówił o tym, bo wiedział, że Steve i Bucky zaraz by strzelili fochy. Na początku myślał, że to zwykły kot, teraz jednak był pewien, że to nie jest zwykle zwierzę.
Naomi zrobiła minę jakby się uśmiechała i mrugnęła znacząco. Tony przyjrzał się jej uważniej i pochylił, patrząc prosto w jej złote ślepia.
-Patrzysz ludzkimi oczami – szepnął, zaszokowany. Jak mógł wcześniej tego nie zauważyć. To nie były oczy kota. Znaczy... były, tylko patrzyły w sposób inteligentny, świadomy, taki... ludzki.
-Stark, chodź mi tu pomóż! – krzyknął Bruce. Tony odwrócił się tylko na moment, a Naomi wykorzystała chwilę i uciekła z laboratorium, zrzucając przy tym plany ze stołu. Biegnąc, odwróciła się jeszcze, by spojrzeć na Starka, który patrzył na nią dziwnie i inaczej. Widział.
Stark musiał przerwać badania po jakiejś godzinie, bo nie mógł już wytrzymać. Wiedział, że Naomi nie jest zwykłym kotem. Teraz jednak powoli zaczynał rozumiał... coś. Sam za bardzo jeszcze nie wiedział co dokładnie.
Wieczorem wrócił do swojego pokoju i położył się na łóżku, karząc Jarvisowi znaleźć wszystkie informacje o norweskich leśnych kotach. Ułożył się wygodniej wśród poduszek i zaczął przeglądać informacje, większość wyrzucając do kosza.
Koty norweskie były duże, zbiegały z drzew głową w dół, nazywano je elfami w Norwegii... Większość informacji mogła być ciekawa dla miłośników kotów, jednak nie dla Starka. Jedynie informacja o elfach mogła być przydatna. Tak przynajmniej myślał, dopóki nie kazał Jarvisowi wyszukać o nich informacji. Większość to były jakieś opowiadania, domysły, kompletnie nic istotnego. Stark westchnął, wyrzucając do kosza wszystkie informacje. Może Fury będzie coś wiedział? Albo Natasha? Nie wiedział nawet do kogo zwrócić się o pomoc. Pewnie dlatego zdecydował, że po prostu poobserwuje Naomi. A jeśli znajdzie więcej dowodów na to, że nie jest normalna to wtedy to wszystkim ogłosi. Póki kazał tylko ustawić kamery tak, by wszystkie dokładnie obserwowały kota w każdym miejscu Stark Tower.
Następne kilka tygodni minęło w miarę szybko. Naomi jednak była bardziej ostrożna i spokojna, co nawet Bucky'ego zaniepokoiło. Wziął ją do weterynarza, ten jednak stwierdził, że powodem może być zima. Tak po prostu. Niepocieszony wrócił więc do Stark Tower z postanowieniem, że po prostu bardziej zadba o swoje zwierzątko. Kupił jej nową drapaczkę i ładne, ceramiczne miseczki. Codziennie dostawała śmietanki i może nawet trochę więcej mięska? Bucky brał ją nawet na treningi, gdzie pozwalał się bawić na bieżni.
Stark z kolei był podejrzliwy, obserwował, co zwierzę robiło na kamerach, sam nawet próbował stawiać ją w dziwnych sytuacjach. Chociażby zaczął przy niej mówić Stevowi o tych całych elfach, które podobno żyją w ciałach kotów norweskich. Niestety, nie wywołał żadnej reakcji u kota. Starał się zrobić coś, co zmusi kota do zdradzenia się. Jedynie raz udało mu się nagrać coś co mogłoby posłużyć za dowód przeciwko kotu. Otóż miał filmik jak ona w pokoju Bucky'ego po prostu poskładała koszulę. W kociej formie, ale naprawdę ją złożyła! W kostkę! Z tym dowodem poszedł więc do Steva i Bucky'ego. Chciał to pokazać najpierw im.
-Idiotyzm. Naomi jest kotem. Mądrym i cudownym, ale wciąż kotem.
-Poza tym nie złożyła jej. Rano koszula była na krześle zmięta w kostkę. Nie nazwałbym tego złożeniem – westchnął Bucky, patrząc na filmik. Nie. Nie wierzył w to. Naomi po prostu nie lubiła jak coś leżało na ziemi, bo to było jej pole do zabawy.
-Ale co z eksperymentem? Nie mogliśmy z Bannerem uruchomić robota, a ona go naprawiła!
-Według Bannera – zaczął powoli Steve – ona po prostu strąciła jakiś dzyndzel, który odstawał. Koty tak przecież robią – wzruszył ramionami i wziął sobie zwierzę na kolana.
-Myślę Tony, że jesteś po prostu przepracowany i wydaje ci się. Powinieneś wziąć sobie wolne, jechać na cheeseburgera czy cos – westchnął. W sumie blondyn nawet martwił się o mężczyznę, nie wierzył jednak w to, że Naomi mogłaby być czymś innym niż kotem.
Sama kotka po prostu leżała na kolanach Steva i mruczała cicho, gdy byłą głaskana. Chociaż na początku była zestresowana teraz się rozluźniła. Bucky i Steve mu nie uwierzyli. Była bezpieczna. Mogła tu zostać i dalej żyć swoim kocim życiem... Do czasu.
CZYTASZ
Zimowy Żołnierz i Mistrzyni Kamuflażu
FanfictionZimowy Żołnierz został oficjalnie odratowany. Wraca do w miarę normalnego życia, postanawia znowu walczyć u boku Kapitana Ameryki. Steve jednak bardzo się o niego martwi. Boi się, że nie da rady przywyknąć do swojego nowego życia, obdarzyć uczuciem...