Chwile stałam tak w milczeniu i szczerze nie wiedziałam, co odpowiedzieć dyrektorowi.
-Naprawdę dziwisz się, że o wiem o wizjach?
Pokiwałam lekko głowę, nie nawiazując kontaktu wzrokowego.
-Chyba nie doceniasz mnie - powiedział uśmiechając się do mnie.
-Tylko ja mam takie wizje?
-Do tej pory jesteś jedyną osobą, którą znam, z taką mocą. To nie znaczy, że jedyną.
-Jak się ich pozbyć?
-Oj, Vanessa. Mocy nie da się pozbyć. Da się jedynie ją opanować. Musisz dużo ćwiczyć, aż w końcu będziesz mogła panować nad wizjami.
-Wizje pokazują teraźniejszość, przyszłość, czy przeszłość?
-Wszystko, ale głównie jest to teraźniejszość. Mogę spytać się, jakie wizje już miałaś?
-Widziałam Narcyzę na Dworze Malfoy'ów i ... na meczu Dracona - pominęłam wizję z Lucjuszem z jasnej przyczyny... - Ta z Draco to była chyba bliska przeszłość, ale pewna nie jestem - dokończyłam.
-Rozumiem... Skontaktowałem się wczoraj z Narcyzą i powiedziałem, że zostajesz w zamku na Święta.
-Co?! Dlaczego???
-Będziesz ćwiczyć panowanie nad wizjami. Im szybciej, tym lepiej. To już postanowione.
Nie mogłam w to po prostu uwierzyć. Nie zobaczę się z rodziną, w dodatku wszyscy moi znajomi wyjeżdżają z Hogwartu!! Masakra jakaś! Poszłam zdenerwowana do dormitorium, w którym nikogo nie było.
Następnego ranka obudziłam się w trochę weselszym nastroju - na dole czekały dla mnie prezenty. Zbiegłym szybko i ujrzałam stos wielkich, przepięknie opakowanych pudełek z napisami "Vanessa". Większość była oczywiście od cioci Narcyzy i wujka Lucjusza. Było też pudełko od Selen, które przepełnione było czekoladowymi żabami i fasolkami wszystkich smaków. Od Dafne dostałam książkę od zaklęć dla zaawansowanych. Następnie otworzyłam pudełko od Blaise'a, a potem od Teodora Notta - bliskiego przyjaciela Draco. Otwierałam pózniej dużo innych pudełek, aż trafiłam na pudełko od profesora Dumbledore'a - był to złoty znicz.
Ucieszyłam się bardzo z prezentów. Ubrałam się w czarny sweterek z przeplecionymi srebrnymi nitkami i zwykłe rurki, a potem poszłam na śniadanie do Wielkiej Sali.
Zdziwiło mnie trochę to, jak niewiele osób w niej było.
-Vanessa - usłyszałam skądś.
Rozejrzałam się i zobaczyłam Harry'ego machającego do mnie w towarzystwie Rona, który dziwnie patrzył się na niego.
-Chodź, usiądziesz z nami - powiedział uśmiechnięty Harry.
Podeszłam do ich stolika niepewnie patrząc na Rona, który ewidentnie nie życzył sobie mojej obecności.
-Co jest Ron? - spytał szeptem Harry myśląc, że nie słyszę.
-To córka Bellatrix Lestrange, śmierciożerczyni... - powiedział rownież myśląc, że nie słyszę Ron.
-Kogo?
-Zwielenniczki Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać...
-Co z tego? Nie osądzaj jej, nawet jej nie znasz.
-Yhmm, ja to wszystko słyszę?
-Sorka - powiedział zmieszany Ron - siadaj...
-Tak czy inaczej - nie mogę. Jestem Ślizgonką, a to stół Gryfonów.
-Oj siadaj. Nie sądzę, żeby w Święta zwracali na to uwagę - powiedział Harry.
Nie wiem, jak to się stało, ale cały dzień przebywałam w ich towarzystwie i nawet tego Rona polubiłam i on mnie też. Czułam, że niesprawiedliwie ich osądziłam.
Po Uczcie popołudniowej miałam pierwszą lekcję z Opanowania Wizji. Poszłam więc do gabinetu Dumbledore'a, który już tam na mnie czekał.
Nasza lekcja odbywała się w bardzo dziwny sposób. Miałam pić specjalnie przez Dumbledore'a przygotowany dla mnie eliksir, który ma za zadanie przywoływać wizje.
Tego dnia, już za pierwszym razem zemdlałam i obudziłam się podobno po dwóch godzinach w skrzydle szpitalnym.
Następnego dnia już lepiej mi poszło - już nie zemdlałam. Ćwiczyliśmy godzinę i po każdej wizji miałam mowić profesorowi, co zobaczyłam. Zajęcia były bardzo męczące i gdy tylko skończyliśmy, poszłam do dormitorium, umyłam się i od razu poszłam spać.
Kolejnego dnia miałam przerwę w zajęciach i cały dzień siedziałam z Harrym i Ronem, a wieczorem poszłam do sowiarni zobaczyć, czy przyszły do mnie jakieś listy. Przyszedł tylko jeden od wujków, a liczyłam na coś od Dracona. Ta cała Pansy sprawiła, że jestem dla własnego kuzyna, jak "pod peleryną niewidką" (dzisiaj dowiedziałam się o niej)!!!
___________________________
___________________________
Dni przerwy świątecznej przebiegały dość monotonnie. Miałam jeszcze tylko jedną lekcję Opanowania Wizji, ponieważ profesor Dumbledore uważa, że nie należy też przesadzać z tymi lekcjami.Ostatniego dnia przerwy odkryłam zwierciadło Ain Eingarp. Wiedziałam, że człowiek widzi w nim to, czego najbardziej pragnie.
Myślałam, że zobaczę siebie jako kapitana drużyny Quidditcha, albo jako prefekta domu. Zobaczyłam w nim jednak rodziców, Narcyzę, Lucjusza, Draco i samą siebie na Dworze Malfoy'ów. Wszyskich razem. Siedziałam tak wpatrując się w lustro mniej więcej godzinę.Zachęcam wszystkich do głosowania i komentowania, bo bardzo zmotywuje do pisania dalszych części :)
CZYTASZ
Córka Bellatrix [ZAWIESZONE]
FanfictionJedenastoletnia Vanessa Lestrange odkrywa tajemnice o swoim życiu, uczy się panować nad szczególnymi zdolnościami oraz odnajduje swoje przeznaczenie. Ją oraz jej kuzyna, Dracona, czekają pierwsze lata nauki w Hogwarcie. Czy będzie tak prosto, jak...