Siedziałam od rana w łazience, dobierając odpowiedni strój na dziś. Nie chce przypominać Nataniela, choć stylówę ma niezłą. Jednak to nie jest moja stara szkoła. Nie mogę pozwolić sobie na moje widzi mi się bo źle się to zazwyczaj kończy.
Po dłuższej chwili, usłyszałam pukanie do drzwi, przez co ubrałam pierwsze lepsze co.- [imię], pośpiesz się. Też chcę skorzystać z łazienki. Mam pracę. - jęczał desperacko wujek Borys.
I rozumiałam go. Uczył wychowania fizycznego i może przez to dobitnie wiedział jak higiena jest ważna. Poza tym, jest nauczycielem. Szkoła to jego praca. Nie może przychodzić do niej zaniedbany, tylko przez moje zbyt długie przebywanie w łazience.
- Już wychodzę! - krzyknęłam, zakładając na siebie luźny sweter i intensywnie ciemne rurki.
Wyszłam z łazienki, od razu kierując się do swojego pokoju. Spakowałam wszystkie książki i inne duperele, które zawsze biorę do szkoły. Nie miałam jeszcze lustra w pokoju, więc zmuszona byłam użyć telefonu, by zobaczyć czy choć włosy nie wyglądają tragicznie. I serio nie było źle. Może czasami wyglądam lepiej, ale nie ma dramatu.
Czekałam w korytarzu na wujka, z którym jadę dziś do szkoły. Dlatego wstałam później. Myślałam, że zdąże doprowadzić się do oczekiwanego stanu, jednak nie uwzględniłam w swoich planach wujka. Gdy wczoraj wstałam wcześniej, nie musiałam się śpieszyć. Wujek miał i tak późnien być na miejscu.
Nastęonym razem pomyślę i o tym.
Już w szkolę, nie chciałam mieć kontaktu z nikim. Po prostu taki humor. Nie wiem czym spowodowny. Rano było jeszcze wszystko w najlepszym stanie, a teraz mam ochotę skończyć lekcje i po obijać się w łóżku z jakimś dobrym filmem i dobrym jedzeniem. Problem w tym, że moje plany krzyżuje szkoła.
Wchodząc do niej, starałam się nie nawiązywać z nikim najmniejszego kontaktu. Widząc Kastiela, na jednej z ławek, nie zareagowałam jakoś specjalnie. Nawiązaliśmy krótki kontakt wzrokowy, jednak szybko go przerwałam i weszłam do łazienki.
Jeżeli odezwę się do kogokolwiek, może zakończyć się to tragicznie. Nie chcę psuć kontaktu z Kastielem, przez zły dzień. On chyba to zrozumie.Przez każdą lekcję, nie odwracałam wzroku od zeszytu, w którym co moment coś rysowałam. To musiała być jakaś abstrakcja, bo sama do końca nie wiedziałam co to wszystko jest. I tak wyglądał ten cały dzień. Zeszyt i łazienka, do której ciągle chodziłam, bo nie cieszyła się tłumami.
W końcu nastał wyczekiwany przede mnie moment. Koniec lekcji. Spakowałam wszystkie książki i poszłam do szatni się przebrać. Musiałam robić to tak mozolnie, bo gdy skończyłam nie było nikogo. Lepiej dla mnie.Wychodząc już całkowicie z szkoły, zobaczyłam Kastiela siedzącego na jednej z ławek, wraz z tym szarowłosym dobroczyńcą. Nie widzieli jak wychodzę, bo siedzieli tyłem do mnie, a ja sama mogłam wyjść bez zbytniej uwagi.
Choć humor miałam już troszkę lepszy. Z naciskiem na troszkę, nie czułam się już tak zdystansowana do wszystkich, jednak nadal dla pewności mogli by do mnie nie podchodzić. W takim stanie znajdowałam się po ostatniej lekcji. Czyżby ona tak na mnie działała?
- [...] Pamiętasz jak opowiadałem ci o tej dziewczynie z plaży? Nie uwierzysz, to [imię]. Teraz mnie unika. - prychnął.
Och, czyli ten chłopak wie mniej więcej o tamtej sytuacji? O nie. Drażniło mnie to, że Kastiel już o tym wie. Co dopiero ten chłopak. Z kim podzielił się tą nowinką? Nie, nie wydaje się być plotkarą. Chociaż nie znam go. Poza tym, nie zrobiłam nic aż tak złego. Każdy może robić to co chce i tego się trzymajmy.
