Wchodząc do szkoły, nie mogłam przeoczyć tego całego huraganu, który się tu odbywał. Wszyscy zalatani, zabiegani... Chyba nawet bez żadnego planu na siebie.
Może coś się dzieje w szkole? Pomyślałam, że jeżeli tak będzie, to wujek mi oczywiście wszystko objaśni. On zawsze trzymał rękę na pulsie, gdy działo się coś w szkolę. Był także jedną z nielicznych osób, które mogły bez wahania zaliczać się do tych najlepiej doinformowanych nawet jeśli tego nie okazywał.Weszłam na halę, w której Borys akurat coś przenosił. Gdy mnie zobaczył, od razu temu zaprzestał i zwrócił na mnie całą swoją uwagę. Spojrzał na moje ubranie, na którego widok, jego twarz przybrała dziwny wyraz.
- A ty nie gotowa na bieg na orientację?
Jaki bieg? Spojrzałam na niego podejrzliwie, czy na pewno sobie ze mnie nie żartuje. Zdawało mi się, że mówi śmiertelnie poważnie. Ale problem w tym, że ja o żadnych biegach nie słyszałam. Nawet nie wiedziałam o co w nich chodzi.
Ba [imię], ale zabłysnęłaś. W biegu na orientację, pewnie będzie chodzić o wysiłek fizyczny i umiejętność odnajdywania się w terenie, co sama nazwa wskazuje.- Zapomniałaś? - zaśmiał się ciepło i poszedł po coś do kantorka.
- Nie zapomniałam. Po prostu nic o tym nie wiedziałam. - powiedziałam ma tyle głośno, by mnie usłyszał.
Chwilę po tym, wyszedł z jakimiś szarymi ubraniami i butami, w których się chyba utopię. A może tak mi się tylko zdaje? Jednak całokształt nie mógł być taki zły, prawda?
- Znajdź swoją parę. Bo do tego procederu jest obowiązkowa.
Nie przeciągając, podziękowałam i wyszłam z hali. Taaa, napewno teraz kogoś znajdę, jeśli już jest po fakcie. Napewno.
Z tą myślą, jakoś się nie śpieszyłam. Za to, chodziłam sobie po całej szkole, aż w końcu, podczas schodzenia z schodów, zobaczyłam czerwono włosego, zapisującego coś w zeszycie.
Nie widząc innych możliwych zajęć, zajęłam miejsce obok niego, uśmiechając się przy tym.- Hej. A ty nie szykujesz się na bieg? - zapytałam.
Nie był ani ubrany, ani zalatany. Wydało się to dosyć... Dziwne. Chociaż jakikolwiek niepotrzebny wysiłek, akurat do niego pasuje. Jest leniwy, jeżeli chodzi o rzeczy, które go nie dotyczą.
- Jakoś tak wyszło, że nie śpieszy mi się do tego. - wzruszył ramionami.
- A może nie masz pary i chcesz być ze mną? - zaśmiałam się.
Nie wiem po co pytam. Trochę zbyt późno. Bo to dosłownie ostatni moment. Dziwne, że nikt mnie nie pytał o to, z kim jestem w parze. Nawet nie pytał czy będę...
- To żeś się obudziła. - wstał i podał mi dłoń - No dobra. Przynajmniej nie zgubisz się z tą swoją orientacją w terenie.
Czyli on też nikogo nie miał? Może organizatorzy, pomyśleli, że jako iż nikogo nie mamy, to musimy być razem w zespole. Była jeszcze jedna możliwość. Albo może się okazać, że przydzielono nas do innych grup i będziemy mogli sobie tylko tak pogadać o współpracy.
- Jej! Zapowiada się dobry dzień. Serio. - uśmiechnęłam się i przyjęłam jego dłoń.
- Myśl, że spędzisz ze mną cały dzień, wprawia Cię w taki nastrój?
I w sumie miał rację. Jak zwykle. Ale znowu i jak zwykle mu jej nie przyznam. Chociaż... Raz mogę zrobić mu tą przyjemność.
- Szczerze? To tak. Może być fajnie. Podoba mi się to.
