9

1K 93 30
                                    

   Jak się okazała, Kastiel miał tydzień na naukę. I przez ten tydzień, moim zdaniem całkiem nieźle go przygotowałam. Starałam się i to jak tylko umiałam. Nie było łatwo, jednak przez ten tydzień, polubiłam jeszcze bardziej jego dziwne poczucie homoru, oraz ten dystans, którym starał się każdego obdarzać.
   Niesamowite uczucie było wtedy, gdy widziałam, że mimo tego dystansu, czasami przyłapywałam go na tym, że pokazywał swoje prawdziwe "ja" a mnie samą traktował... Jak kogoś ważnego. Sama nie wiem, czy dobrze to odbierałam, ale chyba naprawdę mnie lubi!

   Jednak nie wszystko było idealne. Po pierwszej lekcji z Kastielem, mój wujek prosił bym zjawiła się w kuchni na dość ważną rozmowę.

    Nie widziałam problemu, by robić jakieś trudności w tym. Jednak było gorzej, niż mogłam się wtedy spodziewać.

- [imię] nie zrozum mnie źle. Każdy potrzebuje znajomych w szkole i cieszę się, że takich znalazłaś... - wziął głębszy wdech - Ale na litość boską! Nie Kastiel. To wandal. Wagaruje, jest beszczelny i agresywny. Nie chce by coś ci zrobił.

     Miałam wrażenie, że nie o to chodzi, a raczej jego reputację. Jest stosunkowo nowym nauczycielem i gdyby wydało się, że jego siostrzenica zadaje się z Kastielem i może być jeszcze gorsza, mogło by się to na nim odbić. Ale nie ma ku temu powodów. Nie zrobię nic głupiego, bo wiem, że nie mogę.

- Nie oceniaj go tak. - westchnęłam - Jest naprawdę w porządku. Sama się o tym niedawno przekonałam. I nie zależnie co o nim usłyszysz, nie wiesz czy nie jest to kłamstwo.

- Nie oceniam go po pozorach. Po prostu się martwię. O ciebie. Nie chce by coś ci się stało. I sugerujesz mi coś, co sama robisz, ty też go nie znasz. Oceniasz po małych rzeczach.

  
   Na tym rozmowa na szczęście się skończyła. Żałuje, że dałam się ponieść i wyszłam omało nie rozwalając wszystkiego do okoła, po czym trzasnęłam drzwiami. Wiem, że takie zachowanie nic nie pomoże, a tylko pogorszy sytuację. Choć sama już nie wiem...
       Do każdego zawsze miałam jakieś przeczucia. Przyglądałam się tej osobie i już przeczuwałam czy jest... "Nieodpowiednia". I wiecie co? Sprawdzało się. Do Kastiela nie miałam nic. Nawet szacunku. Ale co się dziwić? Nie znaliśmy się. Poznałam go przez ten tydzień. Bardziej, niż sobie wyobraża to Borys.   
   Poznałam jego małe zachowania i przyzwyczajenia. Robiłam drobną analizę jego charakteru i nie wydał mi się jakoś szczególnie skandaliczny. Choć może wuj ma racje? Za krótko go znam... Nie chce go przekreślać, tylko ze względu na złą reputację. To nie ona mówi o innych czy o nas. To my sami.

    Wracając. Koniec końców, nasze nauki się zakończyły, a on sam pisał wczoraj poprawę. Sam w szkole... Mogło to być trochę dziwne. Mam nadzieję, że poszło mu znakomicie i dziś ucieszony powie, że zdał. Spojrzy na mnie i na wszystkich tych zawistnych ludzi, którzy patrzyli na niego jak na idiotę, tylko dlatego, że testy nie poszły po jego myśli.

     Lekcja się rozpoczęła. Zajęłam swoje miejsce, wyjmując przy tym książki. W końcu, po tygodniu, pojawił się Kastiel, który szukał kogoś wzokiem. Zatrzymał go na mnie. Och, teraz mogła bym opisać ten moment z słowami ,,Spojrzał na mnie. Tylko na mnie",ale tego nie zrobię z szacunku do samej siebie. Wiedziałam dlaczego mnie szukał. Dyrektorka powiedziała mu o wyniku testu. A raczej o tym, że dziś go ogłosi.

    Nie za często ze mną siadał, bo najczęściej robił to z Lysandrem - tak poznałam w końcu imię tego anioła. Musiałam. Często o nim wspominał.
    I chyba to, że nie robił tego często mnie lekko zdziwiło. Rzucił swój plecak obok mnie, po czym sam zajął miejsce obok mnie.

- Cześć. - uśmiechnął się do mnie.

    Nasze kontakty bardzo się poprawiły. Chwila... Żeby się poprawić, coś musiało by być między innymi zniszczone a nasze kontakty nigdy nie były złe. Więc stosowniejsze będzie, jak powiem, że nasza znajomość stała się jeszcze bardziej owocna.

Kastiel x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz