11.

3K 107 18
                                    

Idąc z Rozalią na śniadanie rozmawiałyśmy o wszystkim i niczym. Stwierdziłyśmy ,że dobrze nam w takich włosach. Ich plusem jest to ,że nikt nas już nie pomyli. Skierowałyśmy się do stołu ślizgonów. Rose szturchnęła mnie w ramie tym gestem przekazując bym spojrzała na stół ,a nie na nią. To co tam zobaczyłam zepsuło mój dobry humor. Draco całował się z Pansy i to nie tak jak przyjaciele. Malfoy spojrzał w moją stronę ,a do oczu napłynęły mi łzy. Zanim pobiegłam w tylko mi znanym kierunku jedna zdążyła spłynąć mi po policzku.Uciekłam. Słyszałam jak Rozalia biegnie za mną ,ale ja byłam szybsza. Pobiegłam w stronę Zakazanego Lasu. Usiadłam na jego skraju tuż przy jeziorze. Był to co prawda wrzesień ,ale w tym roku było coraz zimniej z każdym dniem. Było mi zimno ,ale nia miałam siły i chęci wstać i iść po bluzę. Płakałam cały czas. Jak on tak mógł? Myślałam ,ze mnie 'polubił' ,ale się myliłam. Chciałam wziąć się w garść ,ale nie potrafiłam. Od kiedy mi na min zależy? Dlaczego z Pansy? Czy zrobił to tak bym widziała? Tyle pytań bez odpowiedzi. Dobijało mnie to ,bo ja zazwyczaj znam się na ludziach i nie mylę się w doborze przyjaciół.Niestety zawiodłam się już drugi raz na moim przeczuciu. Pogrążyłam się w rozmyśleniach. Nagle poczułam miłe ciepło na ramionach.Odwróciłam się i zobaczyłam twarz Dracona. Odskoczyłam od niego jak oparzona.

-Czego chcesz Malfoy?

-Pomyślałem ,że jest ci zimno ,więc przyniosłem ci bluzę.

-Nie chcę twojej bluzy.-warknęłam i zaczęłam uciekać ile sił miałam w nogach. Nie miałam ich zbyt wiele ,więc Malfoy szybko mnie dogonił i złapał za mój nadgarstek.

-Czekaj chwilę. Chce ci wytłumaczyć to co zaszło między mną a Pansy. To ona mnie pocałowała ,a nie ja ją. Zabini to potwierdzi.

-Uważaj Malfoy bo ci uwierzę! Myślisz ,że jestem kolejną tępą laską ,która jak tylko dasz jakąś wymówkę to będzie ci się rzucać na szyję. Nie jestem taka! A teraz mnie puść.-Moje włosy zaczęły zmieniać powoli barwę ,jak zawsze gdy jestem wściekła.Moja matka byłą pół czarownicą pół wampirem ,więc stąd mam tą cechę.

-Och Bianka dlaczego ty zawsze mnie wkurzasz?-powiedział ,a jego oczy naglę zrobiły się zimni-Leć do Pottera i mu opowiedz jaki jestem zły i okrutny. Och przepraszam ,one teraz ma inną. Ups i na dodatek cię nie lubi jak reszta Gryffindoru. Zapomniałem o waszych relacjach.-uśmiechnę się zimno ,ale cały czas mnie trzyał. Zaczęłam płąkać. Kolana się pode mną ugięły i upadłabym na ziemię ,ale Malfoy mnie przytrzymał.

-I co ja mam z tobą teraz zrobić Bianka?

-Po prostu mnie zostaw.-wydukałam przez łzy

-Togo nie zrobię. Nie dam rady zostawić dziewczyny ,która przeze mnie płacze i w dodatku jest w takim stanie jak ty. Na obiad raczej nie zdążymy.Załóż tą cholerną bluzę ,bo siedzisz od paru godzin na dworze.

Wziął mnie na ręce i niósł ,aż do swojej sypialni. Nie miałam siły mu się wyrwać.Położył mnie na swoim łóżku i przywołał Zgredka by podał mi coś do jedzenia i ciepłą herbatę.Nie miałam siły na nic ,a tym bardziej na rozmowy.Zjadłam szybko i już chciałam wychodzić jednak Draco zagrodził mi drogę.

-Przepuść mnie dupku.

-Brzydko się wyrażasz do swojego osobistego wybawcy. Nie puszczę cie do sypialni ,bo tam nie dojdziesz. Wlałem do twojej herbaty eliksir słodkiego snu byś się zdrzemnęła przed kolacją. Bądź tak miła i rusz się do łóżka ,bo nie będę cię przenosić.

-Nigdy tam nie pójdę.-powiedziałam sennie

-Nigdy nie mów nigdy...

Odpłynęłam do krainy Morfeusza.

***

-Bianka. Wstawaj Bianka...

Obudziłam się. Zobaczyłam nad sobą twarz Malfoya. Pamiętam tylko ,że mnie przyniósł.Musiaam u niego zasnąć.

-Dlaczego mnie tu przyniosłeś ,a nie zostawiłeś na Błoniach?

-Och Bianka płakałaś i było zimno. Ale następnym razem cie zostawię.

-przepraszam ,nie chciałam by tak to zabrzmiało. Dziękuje ci.

Draco uśmiechnął się lekko.

-Chyba nie pamiętasz dokładnie tego co się stało. Płakałaś przeze mnie ,więc to ja powiniem przeprosić.

-Ja chyba jeszcze śpię.Draco Malfoy właśnie mnie przeprosił! Idę to zapisać w kalendarzu. Yyyy Draco gdzie masz kalendarz?

Zaczęliśmy się śmiać jakby nigdy nic.Poszliśmy na kolację śmiejąc się. Rozmawialiśmy z Draconem ,gdy Ron się przed nami zatrzymał.

-Uważaj z kim się zadajesz zdrajczynio.

-Odwal się Wieprzlej

-Spokojnie ,nie warto zwracać czas na takie osoby. Sama to załatwię Draco.

Odwróciłam się i już miałam odejść ,lecz w ostatniej chwili przywaliłam mu w twarz tak jak to zrobiłam w 3 klasie. zza rogu wyszedł profesor Snape.

-Co tu się dzieje? Wesley minus 15 punktów dla gryffindoru.-i odszedł tak po prostu. My też udaliśmy się na kolacje. Wszyscy ślizgoni ,którzy to zobaczyli gratulowali mi. Blais jak się o tym dowiedział zaczął krzyczeć i gratulować mi na cały głos.

-Czyli między wami wszystko ok?-szepnęła Rose

-Tak ,chyba tak.

-Między nami tak? U nas jest lepiej niż zwykle.-powiedział Smok uśmiechając się po ślizgońsku ,łapiąc mnie w tali i przyciągając do siebie. Zarumieniłam się jednocześnie posyłając spojrzenie bazyliszka Ronowi. On cały czas na mnie patrzył ,więc żeby zrobić mu na złość pocałowałam krótko ,lecz namiętnie Dracona.

-To tylko w ramach zemsty na Weasleyu.-szepnęłam mu do ucha

-To musisz się częściej mścić

Wybuchnęliśmy śmiechem. Kolacja się skończyła więc szliśmy do mojej i Rose sypialny ,by tam chwilę porozmawiać.

-Dobra ludzie. Jutro mamy dwie godziny z gryfonami! Zemścimy się na złotym trio! Jest już po 22 więc zostawiamy was kochane i idziemy spać.

Na pożegnanie dostałyśmy po buziaku w policzek od każdego i poszłyśmy spać.


**********

Mam małe pytanko. Wolicie jak rozdziały są dłuższe jak poprzedni ,czy krótsze ,jak ten?

Pozdrawiam cieplutko i kocham was wszystkich <3

~Panna J.






Córka BlackaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz