15.

2.8K 101 10
                                    


Od imprezy u krukonów minęło parę dni. Z Malfoyem nadal tak samo się nie lubimy. Diabeł i Rose zerwali ze sobą, oczywiście z jego winy. Ron i Hermiona również się rozstali ,bo Wieprzlej nie popiera tego ,że Herm ze mną gada.

Postanowiłyśmy coś z tym zrobić ,więc wybrałyśmy się w weekend do spa i do kosmetyczki. Musiałyśmy obgadać parę spraw i się odstresować. Zaczął się już grudzień ,więc powoli rozglądałyśmy się za sukniami. W drodze do szkoły poszłyśmy wypić sobie kremowe piwo. Usiadłyśmy przy stoliku i zauważyłyśmy Mopsicę i Astorię przylepiające się do Malfoya i Blaisa. Postanowiłyśmy ich zignorować i kontynuować naszą rozmowę o balu. Po jakimś czasie zaczęłyśmy wspominać z Hermioną nasze przygody. Jak byliśmy nierozłączną paczką i się wspieraliśmy. Myśleliśmy w tedy ,że tak zostanie do końca życia ,niestety tak się nie stało. Przypomniałyśmy sobie pierwsze mecze Harrego, robienie eliksiru wielosokowego w łazience, odkrycie komnaty tajemnic. Dużo się śmiałyśmy. Nawet zapomniałyśmy ,że w stoliku obok siedzią nasi wrogowie. Niestety te cudowne chwile dobiegły końca jak okazało się ,że za godzinę będzie cisza nocna ,a my nadal siedzimy w kawiarni. Pobiegłyśmy szybko do pokoi i poszłyśmy spać.

Obudziły mnie promienie słońca ,wpadającego przez okno. W pokoju nie było już Rose. Szybko się umyłam i ubrałam się ciepło i poszłam na śniadanie.

W Wielkiej Sali jak zawsze panował lekki nieporządek. Uczniowie rozmawiali głównie na temat nadchodzącego balu bożonarodzeniowego. Podchodząc do stołu słyszałam jak krukoni umawiają się kto z kim idzie, jak się ubiorą i takie tam. Gdy już usiadłam zdałam sobie sprawę, że przecież nie mam z kim iść na ten bal. Rose pewnie pójdzie z Blaisem mimo tego ,że są pokłóceni. Harry pójdzie z Ginny, Hermiona jeszcze nie wiem, a Malfoy ma cały wianuszek, jak nie parę , chętnych dziewczyn. Tak bardzo się zamyśliłam ,że nawet nie zauważyłam jak koło mnie usiadła moja sis i Blaise. Dopiero Obecność Fretki sprowadziła mnie na ziemię. Nawet nie chodziło tu o samą jego obecność ,ale o śmiech dziewczyn ,które przyprowadził i które zachwalały go jakby to była ich praca. Malfoy spojrzał na mnie z tym swoim uśmieszkiem po czym jak na pokaz jedną z dziewczyn chwycił w tali i posadził sobie na kolanach, cały czas się na mnie gapiąc. Ta zaczęła się bawić jego włosami i chichotać. Stwierdziłam ,że się mu nie dam i zaczęłam wpatrywać się w jego szare oczy. On uniósł brew ,co znaczyło ,że zaczął się pojedynek. Oboje wiedzieliśmy ,że kto pierwszy odwróci wzrok musi zrobić to co druga osoba sobie zażyczy. Smok myślał ,że on wygra ,bo do mnie cały czas mówiła Rose. Przegrał jednak on ,gdyż dziewczynie, która się nim interesowała, nie spodobało się to ,że patrzy na inną ,więc dała mu w twarz.

-No Fretko, co ja mam z tobą teraz zrobić? Hmmmm, musisz zaprosić na bal McGonagall.

Powiedziałam to głośno ,więc w WS momentalnie zrobiło się cicho. Wszyscy ucichli by słyszeć czy rzeczywiście książę slythrinu zaprosi swoją "ulubioną" nauczycielkę. Na twarzy Malfoya przez chwilę było widać ,że jest wściekły na mnie, nie trwało to długo ,bo ubrał swoją maskę obojętności, wstał od stołu i zaczął iść w stronę stołu dla nauczycieli. Wszystkie oczy były skierowane na niego. Podszedł do McGonagall dumnym krokiem, uklęknął przed nią na kolano i powiedział:

-Pani Profesor, czy zechciała by Pani pójść ze mną na bal bożonarodzeniowy. Gdyby się Pani zgodziła napełniła by Pani moje serce radością.

-Nie wiem co ty wyprawiasz Malfoy ,ale niestety muszę się zgodzić.

-Dziękuję pani bardzo. Pani słowa sprawiły ,że teraz jestem szczęśliwszym człowiekiem.

Smok wstał i zaczął iść w moim kierunku. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak złego. Nadal trwała grobowa cisza ,którą przerwał mój śmiech. Cała sala zaczęła się śmiać ze mną, lecz nie trwało to długo. Malfoy posłał wszystkim tak piekielne spojrzenie ,że wszyscy momentalnie ucichli. Mi też już nie było nie do śmiechu ,gdyż szedł prosto na mnie. Szybko posłałam Blaisowi błagalne spojrzenie, by mi jakoś pomógł ,lecz ten tylko lekko się uśmiechną i wzruszył ramionami. Chciałam zrobić coś jeszcze ,jednak mocny uścisk na moim nadgarstku mi to uniemożliwił. Malfoy zaczął mnie ciągnąć w kierunku drzwi. Zerknęłam na  nauczycieli ,ale magicznie akurat teraz każdy z nich odwrócił wzrok i zajął się jedzeniem. Pomyślałam ,że to już mój koniec, bo usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.

Wyszliśmy, a drzwi trzasnęły za nami. Na korytarzu nie było żywej duszy. Malfoy pociągną mnie, bym widziała jego twarz. Poczułam jak drętwieje mi ręka, za którą  trzyma.Chciałam spojrzeć w głąb korytarza ,lecz widok zasłaniała mi czyjaś klatka piersiowa. Mój wzrok padł na wielkie drzwi, moją ostatnią szansę na ratunek. Próbowałam je otworzyć wzrokiem ,lecz to nic nie zdziałało. Draco ujął moją twarz w wolną rękę i sprawił ,że mimowolnie na niego patrzyłam. Najpierw widziałam jego tors, bo byłam tak niska ,że czubek głowy miałam na wysokości jego ramion. Chwilę później wpatrywałam się w jego szare oczy przepełnione gniewem.

Córka BlackaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz