Obudziły mnie promienie słoneczne padające na moją twarz.Chciałam zostać jeszcze w łóżku ale wiedziałam ,że jest już późno jak słońce mnie budzi.Otworzyłam leniwie oczy. Nic na początku nie przykuło mojej większej uwagi.Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Teraz jednak okazało się ,że wszystko jest inne. Pokój jest dość duży i przestronny. Kolor dominujący nie jest moim ulubionym kolorem ,jednak jest to kolor mojego domu ,więc się już do niego przyzwyczaiłam. Na meblach nie było tylu rzeczy jak u mnie ,jednak gdzie nie gdzie stały różne szpargały jak książki czy męskie perfumy. Zaraz Męskie perfumy?
-O cholera.Gdzie ja jestem?-szepnęłam
-Witam w moich jakże skromnych progach panno-ratujmy-szlamy.
Odwróciłam się i ujrzałam pewnego arystokratę patrzącego się na mnie z fotela stojącego w rogu pokoju.
-Mafoy wytłumacz mi co ja tutaj robię!
-Może powiem ,może nie. Co będę z tego miał?
-Co tylko sobie zamarzysz fretko.-powiedziałam ze słodkim ,ale zarazem przesiąkniętym złością uśmiechem
-Czy mi się opłaca wyjawić sekret z przysługę?Hmmmm. No dobra. Nie jest to może moja decyzja ,ale zlituję się nad tobą. Słuchaj bo powiem ci to tylko raz:
Zaczęliśmy się pojedynkować ,jak zacząłem kpić sobie z ciebie i szlamy Granger. Rzuciłaś na mnie crucio ale niestety potem się załamałaś i na moje nieszczęście nie byłaś w stanie iść więc cię zaniosłem tutaj. Potem usnęłaś bo podałem ci eliksir słodkiego snu. Słodkich snów to ty raczej nie miałaś ,bo całą noc się darłaś. Nie mogłem tu zasnąć ,więc spałem na kanapie w salonie.
-C-co?Czemu nic nie pamiętam?
-Ach no tak zapomniałem ci wspomnieć ,że w nocy mnie wołałaś i groziłaś mi ,że jak nie usunę ci pamięci to ty usuniesz mi coś innego.Więc zrobiłem to co mi kazałaś ,bo kto wie czym było to coś innego.
-Dzięki Malfoy ,że zrobiłeś to dla mnie i przepraszam ,że rzuciłam na ciebie crucio.
-Następnym razem ci nie pomogę szlamciu.
-No to super. Pa.
Już miałam wychodzić gdy Draco zastawił mi drzwi,
-Odsunąłbyś się?
-Jasne ,ale musimy coś jeszcze obgadać. Wiesz obiecałaś mi ,że coś dla mnie zrobisz. Nie zapomnij o tym.
I wyszedł.Stałam jeszcze chwilę zaszokowana ,że zaproponowałam ten układ.Na śniadanie nie miałam co liczyć więc poszłam do mojego pokoju.W drodze do lochów moją głowę zaprzątała myśl czego Malfoy ode mnie chce. Na moje nieszczęście tak się zamyśliłam ,że wpadłam na jakąś osobę i upadłam.Spojrzałam na moją przeszkodę i okazało się ,że to Ron.
-Och przepraszam.Pomożesz mi wstać?
-Chyba sobie ze mnie kpisz? Brzydzę się tobą rozumiesz?
W tej chwili było mi przykro ,przecież był to kiedyś mój najlepszy przyjaciel. Do akcji wkroczył Wybraniec.Pomógł mi wstać i przeprosił za Rona. Podziękowałam mu i poszłam w stronę mojego pokoju. Słyszałam jeszcze kawałek kłótni pomiędzy Wesley'em a Harrym ,ale w głębi serca czułam ,że Harry nadal mnie lubi ,a to wprawiło mnie w świetny nastrój.
***
Po śniadaniu w moim pokoju poszłam napisać wypracowanie z OPCM. W bibliotece jak zawsze była cisza i spokój.Usiadłam między regałami i zaczęłam pisać. Jakoś w połowie pisania mojej pracy usłyszałam jakieś odgłosy za moimi plecami. Odwróciłam się. Okazało się ,że to Mafoy obściskuje się z Lavender. Nigdy jej nie lubiłam ,ale myślałam ,że stać ją na kogoś lepszego.
Wróciłam do mojej pracy ,ale jęki Lavender stały się coraz bardziej irytujące. Starałam się je ignorować ,ale mi nie wychodziło. Musiałam się stąd jak najszybciej wyjść. Zatrzasnęłam książkę, wzięłam rzeczy i przeniosłam się na drugi koniec biblioteki.
Napisałam do końca wypracowanie i skierowałam się w stronę działu zakazanego. Jako uczennica 6 roku miałam tam dostęp. Szukałam tam czegoś o moim wczorajszym napadzie złości ,ale nic nie znalazłam. Już miałam wychodzić ,kiedy okazało się ,że przejście blokuje mi pewna gryfonka z 'księciem' Slytherinu.
-Nie chcę przerywać wam zabawy ,ale niektórzy chcą przejść.-powiedziałam
Nawet na to nie zareagowali ,więc próbowałam się prześlizgnąć koło Lavender ,ale to również mi się nie udało. Po chwili spróbowałam tego samego ,tylko po stronie arystokraty. Udało by mi się przejść ,gdyby ten nie złapał mnie za nadgarstek. Usiłowałam się wydostać moją rękę ,ale z każdą moją próbą ręka bardziej mnie bolała ,że aż w końcu przestałam. Malfoy w tym czasie pozbył się dziewczyny i odwrócił się twarzą do mnie. Spojrzałam się na niego ,a on uśmiechną się złośliwie.
-Nie tak prędko Black. Dziś jest impreza u Krukonów i masz tam iść ze mną.
-Chyba śnisz kretynie.
-Pamiętasz może jak rano obiecałaś mi ,że coś dla mnie zrobisz? To jest właśnie moja zachcianka. Tylko ubierz się ładnie w końcu masz mi zapewnić wieczór bez namolnych dziewczyn.Będę u ciebie koło 18.
Puścił moją rękę i poszedł. Tym razem stwierdziłam ,że zamierzam pograć w tą jego grę. Spojrzałam na zegarek i stwierdziłam ,że mam jeszcze jakieś 1,5 godziny do osiemnastej. Pobiegłam do pokoju zgarniając po drodze Rose. Okazało się ,że ona też tam idzie ,tylko ,że z Nottem. Szykowanie zajęło na trochę czasu ,jednak było wart. Moje błąd włosy wyprostowałam i ułożyłam. Makijaż miałam dość mocny ,ale nie przesadzony. Bladoróżowa sukienka podkreślała wszystkie moje kształty. Rozalia również wyglądała pięknie w srebrnej ,długiej sukience.
Wyszłyśmy do salonu ,i tam czekałyśmy na naszych partnerów. Nott zobaczył nas pierwszy i zaczął nas pożerać wzrokiem. Malfoy nie ukazał żadnych emocji. Typowe.
Na samej imprezie zaczęliśmy z Malfoyem grać ,że jesteśmy w sobie zakochani. Oczywiście prawdą to nie było ,bo podczas tańca rzucaliśmy sobie mordercze spojrzenia i wredne uwagi. Zabawa dobiegała końca i ludzie zaczęli się już zbierać. Zostało tylko parę osób. Jakiś krukon zaproponował zabawę w butelkę. Wszyscy się zgodzili ,więc usiedliśmy grzecznie w kółku ,jak mała dzieci , i zaczęliśmy grać.
Gra rozkręciła się dość szybko ,bo jak się potem okazało trafiliśmy na trójkąt miłosny między Mariettą ,Rogerem ,a Marcusem. Blais ,Draco i Nott ciągle ze sobą gadali i na wszystkie sposoby uprzykrzali sobie życie dając jakieś dziwne zadania ,co u nas wywoływało fale śmiechu. Po jakimś czasie ślizgonie przynieśli ognistą i wtedy zaczęła się zabawa.
-Siostro, padło na ciebie. Musisz mieć związane ręce i każdy chłopak tu obecny ma cię pocałować.
-Kiedyś cię zabiję Rose ,niech ci będzie. Malfoy daj mi krawat ,bo muszę cobie czymś związać ręce.
-Oczywiście szlamciu ,nawet ci pomogę.
Uśmiechną się złośliwie i zacisną na moich rękach krawat dość mocno.Teraz przyszła pora na całowanie. Na moje nie szczęście podobałam się tu każdemu chłopakowi ,no może prócz Malfoyowi.Pocałowałam prawie wszystkich i został mi tylko Malfoy,ale na moje szczęście się wycofał ,przez co musiał zdjąć koszulę i mi ją założyć ,bo sama nie byłam w stanie przez związane ręce. Graliśmy tak do pierwszej w nocy i powoli wszyscy zasypialiśmy.Mnie też Morfeusz wziął do swojej krainy.
*/*/*/*/*
Przepraszam wszystkich ,że tak długo nic nie pisałam. Miejmy nadzieje ,że to się więcej nie powtórzy.
Mam do was ogromną prośbę. Czy nie chciał by ktoś może zrobić okładki do tego opowiadanie? Chętni proszę pisać :)