Nie jestem sama

131 8 2
                                    

 Ósma rano byłam już gotowa. Założyłam swoją białą sukienkę. Po paru minutach udałam się do kościoła. Jestem wampirem, którego woda święcona i krzyż nie rani. Uwielbiam chodzić do kościoła, pozwala mi to nawiązać kontakt z Bogiem. 
Nina czekała na mnie przed kościołem. Msza trwała tyle co zawsze. Po drodze udałyśmy się do parku. Nina opowiadała mi o tym, jak spędziła wczorajszy dzień. Od wczoraj zaczęła chodzić z Filipem, jest bardzo szczęśliwa. 
Ja natomiast wahałam się czy powiedzieć jej o wczorajszym spotkaniu, czy lepiej nie. 
- Ej chodźmy coś zjeść - powiedziała Nina. 
- Ty wiesz, że ja nic nie jem - odpowiedziała szeptem i zaraz za mną pojawił się Norbert. 

- No Cześć. - powiedział.

- Kurdę !! Wystraszyłeś mnie ! - krzyknęłam. 

- Przepraszam. - odpowiedział - Sara czy mógłbym z tobą porozmawiać - powiedział, po czym dodał - tylko w cztery oczy. 

- Okej, zostawię was samych - powiedziała Nina i odeszła. 

- Co się stało ? -zapytałam.

- Chciałbym ci coś powiedzieć, ale nie tutaj. - powiedział, po czym złapał mnie za rękę. Po jakimś czasie znaleźliśmy się w tym samym miejscu, gdzie się wczoraj spotkaliśmy. 

- Wiem, że jesteś wyjątkowa. - powiedział i spojrzał mi się prosto w oczy.

- Ale w jakim sensie - pytam. 

- Nie wiem czy głupio to zabrzmi, ale nie jesteś zwykłym człowiekiem. - odrzekł i znów złapał mnie za rękę i zaprowadził w miejsce gdzie jeszcze nigdy nie byłam. Zaprowadził mnie do wodospadu. 

- "Silny nurt sprowadza Cię, wodospadzie rozstąp się." - powiedział Norbert. Byłam na początku przestraszona, myślałam "o co mu chodzi" , ale po chwili zobaczyłam jak wodospad rozchodzi się w dwie strony. 

- Choć za mną - powiedział.

- No dobrze - odpowiedziałam niepewnie po czym poszłam za nim. W środku było cudnie. Zwierzęta jak nie z tego świata. Cudne świecące krzewy i drzewa, fioletowo różowe niebo, a na nim księżyc, wszędzie dookoła znajdują się źródełka. To było miejsce jak ze snów. 

- Witaj w moim świecie. - powiedział dumnie Norbert. - To tu się wychowałem. 

- Tu jest cudnie. - odrzekłam - Mam bardzo ważne pytanie. - powiedziałam.
- A jakież to ? 

- Kim ty jesteś ? - spytałam

- Bałem się, że nie zapytasz -zaśmiał się cicho. - jestem tym co ty, jeśli można tak powiedzieć. 
- Czyli ty też jesteś... - przerwał mi.

- Wampirem ? Tak jestem. Wiedziałem, że ty też odkąd cię zobaczyłem. - odpowiedział. Czułam w głębi siebie radość i niepokój. Nareszcie jest ktoś taki jak ja, a za razem może być moim śmiertelnym wrogiem. 
- To wspaniała wiadomość. Od kiedy jesteś wampirem ? - zapytałam.

- Zostałem wampirem gdy się urodziłem. - odrzekł. 

- Ale jakim cudem ? - zdziwiłam się.

- Dokładnie nie wiem, ale po porodzie moja matka umarła, a ja przeżyłem i od tamtej pory byłem wampirem. 
- Bardzo ciekawe. - odparłam. 

- Ej może chcesz zobaczyć gdzie nocuję. 

- No dobra czemu nie. - odpowiedziałam i poszliśmy do największego drzewa ze wszystkich jakie tam były. 

- Zapraszam panią do mojej posiadłości. - uśmiechnął się i szepnął kilka słów w stronę drzewa, a ono otworzyło się i weszliśmy do środka. Była tam cudnie. Dookoła było wiele obrazów, drewniane meble i dziwne pojemniczki z tajemniczą zawartością, leżące na stole. Zaciekawiło mnie co to jest. 

- A co to leży na stole. - zapytałam. 

- To ? - wskazał na niebieskie flakoniki. Kiwnęłam głową. - to jest mój "eliksir" 
- A co on robi ? - spytałam.

- Powoduje, że nie muszę spożywać ludzkiej, anie innej krwi. To jakby moje jedzenie. - odpowiedział i uśmiechnął się. - Rozgość się a ja zaraz wrócę. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 16, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ukryty wampirWhere stories live. Discover now