Rozdział 22

71 4 0
                                    

Marek


- Musisz się ode mnie uwolnić – patrzyliśmy na siebie i tak cholernie intensywnie czułem bicie jej serca oraz drżenie ciała – Kiedyś spotkamy się przypadkowo i pójdziemy na piwo, ale takie wspólne życie nie pasuje do nas... Do mnie.

- Ale...

- Układasz sobie życie, które spierdolili ci najbliżsi i nie jest ci potrzebne przechodzisz przez to jeszcze raz.

- A chcesz mojej pomocy? Pomogę ci, Marek – objęła rękami moją twarz i kiedy zaczęła dotykać paliczkami skóry poczułem tą zajebistą przyjemność.

- Nie chcę – odsunąłem się od dotyku i wypuściłem ją z uścisku, a potem przesunąłem ciałem wzdłuż łóżka. Oparłem się o zagłówek i kiedy moje oczy odwróciły od niej wzrok szepnęła.

- Zależy mi na tobie – ten szept jednak nie był szeptem. Brzmiał bardzo głośnie i boleśnie wyraźnie, i to powinno mi wystarczyć, aby uświadomić sobie, że mogę spierdolić jej życie. Mogę. Bo ona tego chce i ja tego chcę. Bo możemy oboje spierdolić sobie istnienie, aby poznać ten cholerny smak prawdziwej miłości, które żadne z nas nie zaznało wcześniej. Popatrzyłem na jej zarumienioną twarz.

- Powiedziałem ci kiedyś, że jesteś tą jedyną lub że cię kocham, a może prosiłem byś wróciła?

- Nie – odparła podnosząc się z podłogi.

- Więc spadaj. Pobawiliśmy się i zrobiliśmy to, co mieliśmy do zrobienia.

- Jesteś okropny – uśmiechnęła się do mnie i pokręciła głową.

- Łączył nas ból, a teraz ty zaczynasz sobie z nim radzić, ale mojego bólu się nie pozbędę, bo ja chce być jego częścią. On jest częścią mnie i to skrzywienie, które mam w sobie to też jakaś cegła, która mnie zbudowała. Ja niczego nie chcę zmieniać i nie chce żyć idealnie w pełnej szczęśliwej rodzinie, i u boku mieć iluzję w postaci miłości. Wolę to życie – rozłożyłem dłonie i rozejrzałem się po pokoju – Znasz mnie i wiesz, że jedyne, czego mogę chcieć od ciebie to, to żebyś nie zapomniała o mnie, kochanie.

Stała chwilę przede mną, a ja złapałem się na tym, że rozbierałam Baśkę wzrokiem. Popatrzyła na moją twarz, zatrzymała się chwilę na szczęce, a potem wróciła do klatki piersiowej, która była naga i ponownie spojrzała w moje brązowe oczy. Mrugnąłem do niej, a ona odwzajemniła gest i po chwili znikła za drzwiami pokoju.

- Mądra dziewczynka – rzekłem i sięgnąłem po skręta.


Ostatni Zapach MarihuanyWhere stories live. Discover now