Mijały dni, gdy ojciec leżał nieprzytomny, budząc się na ułamki sekundy. Wtedy chciał mieć przy sobie tylko Harley Quinn. Minęło już pięć dni od tego co zrobiłam. O dziwo nikt nie był na mnie zły. Nikt nie krzyczał. Nawet Harley, gdy przeszła jej pierwsza złość. Tak więc po pięciu dniach, do mojego pokoju, przyszedł Rick.
- Joker chce cię widzieć- mówi tylko, starając się uśmiechnąć do mnie. Idę powoli za nim. Żołądek skręca mi się ze zdenerwowania. Zatrzymuję się niepewnie, przed drzwiami do jego pokoju. Już raz tam byłam i nie wspominam tego najlepiej. Pukam cicho, wchodząc powoli. Staję przed jego łóżkiem, obserwując to czego nie chciał pokazać nikomu innemu niż Harley. Obserwuję jego prawdziwą twarz. Nie Jokera. Faceta, który był normalny. Nie ma na niej całego tego makijażu. Nie wydaje się teraz taki przerażający. Jest nawet na swój sposób przystojny. Nieśmiało patrzę w jego oczy.
- Moja kochana córeczka- mówi tak cicho, że tylko cudem docierają do mnie te słowa. Pewnie bredzi. Ma jakąś gorączkę i bredzi. Tak, to musi być to.
- Byłaś blisko wiesz, kochana? Prawie zabiłaś Jokera- mówi, patrząc na moje drżące dłonie. Oblizuję lekko wyschnięte usta. Widok jego twarzy jest dla mnie okropny. Najgorsza kara, jaką mogłam dostać.
- Nie chciałam cię zabić... Nie wiem czemu...- zaczynam się tłumaczyć, lecz moje słowa giną w jego śmiechu.
- Jesteś do mnie podobna Jess. Nie wypełniasz rozkazów. Ty je wydajesz. Gdy wpadasz w złość, wyłączasz racjonalne myślenie, zupełnie jak ja- mówi, patrząc uparcie na mnie. Źle się czuję w takim położeniu. Joker chwali mnie za to, że próbowałam go zabić. Skołowana siadam na ziemi.
- Nie rozumiem- mówię szczerze.
- Jesteś silna Jess. Jesteś mną kochana. Harley wypełniła by rozkaz. Rick wypełnił by rozkaz. Nawet Yukko, by wypełniła ten rozkaz, ale ty musiałaś mi pokazać, że to ty rządzisz. Że to są twoje zasady- Joker zaciska dłoń na palcach Quinn. Jestem silna tu się zgodzę, ale nie chciałam mu nic pokazywać. Po prostu nie chciałam zabić tamtego człowieka, który niestety i tak zginął z rąk Harley Quinn. Rozmasowuję skronie. Oni nie są na mnie źli. Oni są w pewnym stopniu dumni i szczęśliwi. Zaliczyłam test na złoczyńce.
- Gdzie masz łańcuszek?- pyta Joker, siadając bardzo powoli na łóżku. Obserwuję jego ustrożne ruchy. Harley próbuje mu pomóc, ale Joker odpycha ją od siebie.
- Ciążył mi- mówię cicho. Wyczuwam tylko jego delikatne palce na policzku, gdy staje za mną. Nie denerwuję się. Nie wiem skąd, ale mam przeczucie, że nie zrobi mi krzywdy. Że się nie odważy. I mam rację. On tylko znów zaczyna się śmiać. Odprężam się całkowicie. Wybaczył mi i to chyba najważniejsze co nie?
CZYTASZ
Dziecko Szaleńca
Fiksi PenggemarCIĄG DALSZY "WARIATÓW" Batman zabił małą Jess Quinn, nie czekajcie on jej nie zabił. Udał że zabija dziecko Harley i Jokera, by zająć się wychowaniem dziewczynki. Jess nie zna prawdy. Jest normalna. Czy córka dwójki najwiekszych psychopatów może być...