...

3K 216 50
                                    

Ubieram się spokojnie,  przygotowując się na walkę. Ubieram coś co znalazłam w szafie mamy, ale nie pasuje mi za bardzo. Wyglądam w tym głupio, dlatego przerabiam to na swój sposób. (Zdjęcie na dole). Nie miałam zbyt wiele czasu, ale efekt i tak mnie zadowala. Co prawda rezygnuje z czapki, ale i tak wyglądam powalająco. Wychodzę na zewnątrz i spotykam się ze wzrokiem Bena.
- To Harley?- pyta, patrząc na mnie.
- Było- mówię. Wchodząc do gabinetu Jokera. Jestem gotowa na szok, ale nie na to, że będzie zaskakująco czysto. Przeszukuje kilka szafek, by znaleźć to na czym mi zależy, czyli broń palną ojca. Jeśli on jej używa, ja też dam radę. Wychodzimy wszyscy zwartą grupą. Reszta w porównaniu ze mną jest o wiele lepiej przygotowana. Mieli swoje stroje w szafie na wieszaku, a bronie w szafkach nocnych. Tylko ja nie byłam na nic gotowa. Patrzę z uwagą na Bena, który przejmuje dowodzenie. Zbyt długo wpatruje się w jego oczy. Zaczynam się rumienić, gdy zdaję sobie z tego sprawę.
- Żołnierzu Quinn spokój- mówi do mnie władczym tonem. Prostuję się natychmiast. Słucham jego planu, co jakiś czs potakując. Teraz musimy ich uwolnić, a czy zrobimy to z planem, czy bez. Kto będzie o to pytał? Czekamy na Zoe. Z niewiadomych powodów się spóźnia. Yukko i Will dostają już świra. Kręce się w kółko po podjeździe, gdy nagle rozlega się trąbienie. Zerkam w stonę, z której dobiega. Każemy młodszym zostać na miejscu i sama z Benem idę to sprawdzić. Nogi mi się trzęsą, ze strachu, że to może być Batman. Niby bohater, a to co zrobił mojej rodzinie jest niewybaczalne. Ja mu nigdy nie wybacze. Gdy podchodzimy do auta, kierowca opuszcza szybę, a z wnętrza wylatuję mnóstwo dymu. Na przednich siedzeniach siedzą mężczyźni, których nie znam, ale z tylu zauważam Zoe.
- Sorki za spóźnienie, ale znalezienie Oswalda i Harveya nie było proste- mówi, uśmiechając się szeroko. Ben upewnia się czy jest bezpiecznie i woła dzieci. Ciśniemy się wszyscy na tylnym siedzeniu. To okropne, ale musimy to przeżyć. Harvey lub Oswald rusza z piskiem opon. Podróż do Arkham nie trwa długo, ale dla mnie ciągnię się niemiłosiernie. Gdy stajemy pod tym głupim psychiatrykiem, zaczynam odczuwać jego złą aurę. Tu są gwałciciele!! Krzyczy do mnie mój umysł, lecz staram się go zignorować. W końcu Boomerang też był gwałcicielem. Nie wiem jak to jest teraz. Wysiadamy z auta, rozglądając się dookoła. Tak to my. Mali złoczyńcy. Osoby, które poszły w nie tę stronę co trzeba. Ben przejmując już całkowicie dowodzenie nad wszystkimi, nawet nad Harveyem i Oswaldem, popycha bramę wejściową. Od teraz nie ma odwrotu. Kto chciał to zrobić, spóźnił się i to bardzo.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Dziecko SzaleńcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz