Od razu na wstępie powiem, że nie traktujecie tego rozdziału na poważnie. Bo dalej nie wiem, czy jestem w stanie pisać to regularnie po mimo chyba dwu letniej przerwie... Także no...
Jeszcze jedno ogłoszenie parafialne to, to, że przez ten czas się nie opierdalałam i stworzyłam 2 inne opowiadania jedno takie dość fajne o zombie a drugie to jakiś dramat i nie wiem jakiś takie cuś co powstało w moim łbie, ale też fajne- a jest nowe i mało kto wie o jego istnieniu więc.
No. Czekam na komentarze w stylu "To już nie to samo co kiedyś" XD
________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
-Luna, Luna, wstawaj- poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię próbując mnie wybudzić ze snu.
Leniwie otworzyłam oczy. Zobaczyłam Thomasa, z poważną miną.
-No chodź musimy iść.
-Ale czemu tak wcześnie?- nienawidzę wstawać, tym bardziej rano.
-Luna, dobrze wiesz czemu, nie zachowuj się jakbyś nie wiedziała. DRESZCZ w każdej chwili może nas namierzyć.
Westchnęłam. I powoli wstałam. Chcieć czy nie, Thomas miał rację. Mamy przesrane, i nie możemy się zatrzymywać.
Tylko pytanie za 100 punktów czy wiemy w którą stronę jest prawe ramię?
Mam nadzieję, że moi koledzy będą mądrzejsi i będę wiedzieć w którą stronę idziemy. Bo wiadomo, ja bardzo lubię się gubić.
A poza tym, prawdziwa kobieta nie rozróżnia która to prawa, a która lewa.
**
Weszliśmy do miasta... no bardziej czegoś w rodzaju ruin miasta. W dodatku pustyni. So lovely...
Nagle usłyszałam coś dziwny hałas... coś jakby... helikopter?
Stanęłam w miejscu i wytężyłam słuch...
-Luna?- zagadał Newt- wszystko w porządku?
-Słyszysz to?- zapytałam
-Co?
-Coś jakby...- teraz usłyszałam to jeszcze głośniej- musimy się schować! Słyszycie! Zejdźcie z pola widzenia, szybko!
Wszyscy jak na rozkaz schowali się ruinach. Wydaje mi się, że wszyscy to musieli usłyszeć. Jednak moje obawy się potwierdziły.
Nad nami przeleciał wielki samolot, czy cholera wie jak to nazwać.
-To musi być DRESZCZ- wyszeptałam do chłopaków
-Nie przestaną nas szukać.- powiedział Minho
-My to pikuś, nie przestaną jej szukać.- poprawił go Aris.
Chcąc nie chcąc ma rację... Healer... ma ostro przejebane w życiu.
Muszę się ogarnąć, nie może być tak źle. Co ja gadam, mam przesrane.
Kiedy było już bezpiecznie wyszliśmy z ukrycia i ruszyliśmy na północ. A przynajmniej tak mi się wydawało. Naprawdę nie mam orientacji w terenie, szłam za towarzystwem
Podstawowa zasada przetrwania.
**
Niczym ninje przedostaliśmy się na drugi koniec miasta i wyszliśmy na pustynię. Tam niestety dorwało nas słońce, a minimalny poziom wody zadecydował za nas, że najlepiej zrobimy jak ruszymy wieczorem. Wtedy nie będzie tak gorąco- i przy okazji nie będziemy się pocić jak jakieś świnie.
Siedziałam pod... w sumie nie wiem czym bo ponad 80% tego czegoś było pod pisakiem. Spojrzałam w niebo. Słońce mniej więcej określało, że jest już późne południe.
Westchnęłam głośno i przymknęłam oczy. Ta cała ucieczka jest strasznie męcząca. I wtedy przypomniała mi się Zoey... dziewczynka z którą prawdopodobnie kiedyś się przyjaźniłam.
Próbowałam sobie wyobrazić jak ona uciekała z DRESZCZU i czy w ogóle udało jej się uciec. No i czy Hewie przeżył na tej pustyni... Czy Zoey przeżyła? Oraz... W końcu muszę powiedzieć Thomasowi, że ma siostrę.
W końcu on jej nie pamięta, a ja ją pamiętam...
Powiem mu teraz. Skoro i tak nie mamy co robić opowiem mu tą historię.
Podeszłam do niego.
-Hej. - zagadałam
-Hej...- odpowiedział mając zamknięte oczy
-Jak się czujesz?- zapytałam
-Znośnie. Ty?
-Dobrze...- nastała niezręczna cisza, dobra Luna powiedz mu to teraz- Tommy. Pamiętasz co mi powiedziałeś przed tym jak zabrali cię do labiryntu?
Thomas spojrzał na mnie dziwnie.
-Nie. A ty pamiętasz?- zdziwił się
-Wtedy kiedy mnie ugryzło... Widziałam dziewczynkę z którą miałam uciec z DRESZCZU. Miała może 12 lub 13 lat. Miała na imię Zoey.
-Zoey...-powtórzył Thomas jakby starał się coś przypomnieć
-Z tego jednego wspomnienia zdołałam ją poznać. Nawet za dobrze... Oraz zdążyłam poznać ciebie.
-Mówi mi coś to imię... nie wiem co, ale wydaje się być znajome i bliskie mi.
-Wtedy powiedziałam coś co był przełomem dla mnie. Powiedziałam, że obiecałam tobie, że będę się nią opiekować gdy cię zabiorą. Wiem, że może to zabrzmieć dziwnie,ale...
-Czy ona miała rude włosy?- przerwał mi Thomas, pokiwałam na tak. Thomas miał zamknięte oczy jakby próbował przywrócić sobie jakiekolwiek wspomnienie- Pamiętam, że przytulałem dziewczynkę o rudych włosach zanim mnie zabrali do labiryntu.
-Thomas, pamiętasz siostrę?- zapytałam prosto z mostu- Masz siostrę. To właśnie Zoey... Tommy, przepraszam.
-Za co przepraszasz?- zaśmiał się- pamiętam swoją młodszą siostrę, gdyby nie ty pewnie bym o niej nie-
-Nie upilnowałam jej. Obiecałam, że będę się nią opiekować. Ale nie udało mi się. Teraz... Ona sama mogła nie przeżyć na pustyni.
-Luna- Thomas złapał mnie na podbródek- Dzięki tobie nie spotkał ją los taki jak nasz. Ona miała wspomnienia, a jeżeli nie żyje- zatrzymał się, zbiera mu się na płacz?- Jeżeli nie żyje, to wiem przynajmniej, że zmarła podczas ucieczki z tego koszmaru. To lepsze niż myśl, że zmarła próbując się wydostać z labiryntu. Za to ci dziękuję. Pomogłaś jej uciec. W pewnym sensie uratowałaś ją.
Westchnęłam.
-Cieszę się, że ty to tak widzisz.
-Ej głąby!- Też cię miło widzieć Rayan- Zaraz to pieprzone słońce zajdzie. Pora się zbierać.
Thomas lekko się uśmiechnął i poklepał mnie po ramieniu. Również uśmiechnęłam się w jego stronę.
Zabrałam plecak i udałam się na miejsce zbiórki.
Pora iść w to morze piachu...
________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
JEŻELI ZJEBAŁAM TO PRZEPRASZAM!!!!
I tak możecie na mnie nakrzyczeć, że nie pisałam. Wg. ciekawe ile osób czekało te dwa lata... pochwalcie się jeżeli czekaliście dłużej niż tydzień lub miesiąc he he
Ale dobra. Jak mówiłam, traktujcie ten rozdział jako specjalny i zapraszam na moje inne książki.
No to... PA PA <3
I JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO TEN KLUMP PISAŁAM!
CZYTASZ
√Search Destination/One Girl In The Test Of Fire
FanfictionLuna i nieliczna grupa chłopaków wydostła się z labiryntu. Jednak to będzie jeszcze gorsze od labiryntu. Myśleli, że się w bezpiecznym miejscu. Ale jednak DRESZCZ nie daje za wygraną. Dalej bawi się wspomnieniami Luny. A teraz gra jej...