Eryk: Zaraz do ciebie wpadnę, bo zapomniałem notatek:)
Cholera, cholera, cholera.
Paula: Ale że teraz? ;)
Eryk: Koniecznie muszę je mieć, bo w poniedziałek wraca Bereszyńska:(
Przeklęłam się w duchu i po chwili wzięłam łyk wody na uspokojenie. Siedziałam w samolocie z pierwszą klasą i już za pół godziny planowane było lądowanie w Monachium.
Oczywistą rzeczą było, że nie poinformowałam nikogo, że całą sobotę spędzę jakieś pięćset kilometrów od domu w towarzystwie... Roberta. Choć kiedy wspominam sobie czasy sprzed kilku miesięcy, na pewno nie zrobiłabym tak infantylnej rzeczy, jaką było darmowa przejażdżka do Niemiec z jeszcze bardziej darmowym biletem na mecz Russi.
Przepraszam, Borussii.
Paula: Pamiętasz Klarę? Właśnie u niej jestem.
Eryk: Co? Przecież Wrocław jest strasznie daleko
Paula: No wiem, ale ma problemy z rodziną i szybko do niej pojechałam. Przepraszam, że nic ci nie mówiłam :/
Eryk: Kochanie, nie gniewam się, ale jak ja się teraz nauczę?:(
Paula: Dzisiaj wieczorem już będę w domu, więc będziesz mógł wpaść.
W takiej chwili jak ta cieszyłam się, że nie wynajmowałam mieszkania z moim chłopakiem.
Eryk: Ale czy wszystko z tobą w porządku? Jestem w sklepie, ale zaraz mogę do ciebie zadzwonić.
Paula: Nie, nie, jest okej ;) potem pogadamy.
***
Zaraz po meczu wyeksponowałam swoją plakietkę, która głosiła, że mam szczególne uprzywilejowania, jeżeli chodzi o pomieszczenia dla VIP-ów i z udawanym spokojem ruszyłam w stronę korytarza.
Bayern wygrał jeden do zera i jeśli miałabym być szczera, ledwo wytrwałam te półtora godziny w jednym miejscu.
Paula: Gdzie jesteś? Bo ja stoję tam, gdzie się umówiliśmy, ale nigdzie cię nie widzę.
Wysłałam wiadomość do Roberta, po czym przeszłam się po pustym korytarzu i spojrzałam na zegarek.
Spóźniał się już pół godziny.
Byłam na tyle wyrozumiała, że poczekałam jeszcze cztery razy tyle, ale Robert jak miał przyjść, tak nie przyszedł.
Z dudniącym sercem zawaliłam go toną wiadomości, żeby się jak najszybciej zjawił, bo jak nie, to zaraz stąd wyjdę.
Paula: Co z tobą?
Paula: Idziesz? Bo wracam do domu.
Paula: Wiedziałam, że nie jesteś żadnym cholernym Lewandowskim.
***
Rozgoryczona siedziałam na lotnisku i jeżeli miałabym szczera, żałuję, że się na to wszystko zgodziłam.
W tamtej chwili miałam taką pustkę w głowie, że jedyną myślą, która przychodziła mi do głowy to to, że byłam skończoną idiotką.
Naiwna, naiwna, naiwna.
CZYTASZ
Messages with Lewandowski
FanfictionCzyli co by było, gdyby nagle zaczął do ciebie pisać Robert Lewandowski. ********************* notowania: #51 w Fanfiction - 29 grudnia 2016