> 35 <

3.2K 197 28
                                    

Ktoś właśnie dzwonił do mojego porywacza.

Melodyjka dzwonienia trwała w najlepsze, więc jedyne, co mi zostało, to rozłączenie się.

Chciałam wstać i zobaczyć, kto prowadził samochód, ale bagażnik był tak strasznie ciasny, że dosłownie nic nie mogłam zrobić.

Przełknęłam ślinę i po raz drugi wybrałam numer Roberta.

Melodyjka z przodu samochodu znowu zaczęła grać. Nie, nie, nie.

Wyszło więc na to, iż przez cały ten czas pisałam z osobą podającą się za Roberta Lewandowskiego. Z tym że ja nigdy do końca w to nie wierzyłam. Moja ciekawość jednak sięgała zenitu, kiedy dostałam okazję przekonania się na własnej skórze, czy mówił prawdę. Na życzenie zostałam porwana i uwięziona w bagażniku jakiegoś gruchota, w którym śmierdziało mokrą ziemią. Ale te wszystkie dowody, bilety, Healthyplanbyann...

Stop. A jak to w jej samochodzie właśnie jechałam?

To nie było normalne porwanie. Coś mi tu nie pasowało.

Odblokowałam telefon, by przejrzeć ostatnie wiadomości, ale po chwili odkryłam, że wszystkie zostały usunięte.

Dlaczego najprościej na świecie nie mogę zadzwonić na policję?

Bałam się. Bałam się powiedzieć cokolwiek.

Nie zostało mi nic innego, jak wejść w kontakty i napisać do Eryka.

- Gdzie chcesz jechać? - Z przodu odezwał się męski, stanowczy głos. Nie odpowiedziałam. Zaraz się porzygam. Dobra, uspokój się. Jesteś "uwięziona" w samochodzie jakiegoś faceta, ale nic się nie dzieje. Mimo że byłam cholernie przerażona, nie mogłam popadać w paranoję. Jaki prawdziwy porywacz zostawia swojej ofierze telefon, nie wspominając już o lekko zawiązanych supłach?

Gówno prawda. Przecież ktoś mnie porwał, musiałam zadzwonić na policję. Z trzęsącymi rękoma już miałam wybrać numer, ale znowu zaczęłam wszystko analizować.

Nie mogłam też wykluczyć tego, że za kierownicą siedział Robciu. Do cholery, ja nawet nie znałam jego barwy głosu.

Przecież byłam w Monachium. Nic nie widziałam, ale mogłam się założyć, że na pewno jechaliśmy teraz niemiecką autostradą. Czy jak zadzwonię na policję, to ta polska przekaże to niemieckiej czy jak? Miałam dwadzieścia lat i za chiny nie wiedziałam, jak funkcjonuje policja. Boże.

- Coś strasznie milcząca dzisiaj jesteś. - Znowu usłyszałam jego głos.

Nie wytrzymałam tego psychicznie.

Paula: Eryk blagam cie jestem w Monachium porwana w jakims samochodzie zadzwon do moich rodzicow na policje boje sie

Eryk: It's a prank bro?

Ja pierdolę, czy on postradał wszystkie zmysły?

Paula: to nie sa zarty on gdzies mnie wiezie nie wiem gdzie nie bede nic wyjasniac po prostu dzwon na policje ja nie moge odezwac sie tutaj

Eryk: Co ty wyprawiasz??? Dzwonię do twoich rodziców, nie rozumiem o co chodzi, przerażasz mnie.

I wtedy pękłam. Rozryczałam się, ale tak cicho. Tak żeby nikt mnie nie usłyszał.

Messages with LewandowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz