Nie wytrzymałam.
Nie wytrzymałam i napisałam do Robcia. Chciałam, żeby ta sprawa w końcu się wyjaśniła i tak naprawdę miałam gdzieś, czy weźmie mnie za skończoną frajerkę. Nie dbałam też o to, że w pewnym sensie przegrałam pojedynek, w którym oboje czekaliśmy, aż któreś z nas zmięknie i jako pierwsze poruszy ten temat.
Po powrocie z Monachium bujałam w obłokach jak typowa nastolatka i nie mogłam się na niczym skupić.
Miałam w szczerym poważaniu jego i cały ten mecz, ale za wszelką cenę chciałam wiedzieć, dlaczego zostawił mnie na lodzie.
Odpowiedź pojawiła się niemal od razu.
Robciu: Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaki byłem wkurwiony.
Paula: Na siebie?
Robciu: Na ciebie :)
Paula: Hiphip hurrrra.
Robciu: Pytałem się, czy twój telefon służy wyłącznie do dzwonienia, ale olałaś to.
Paula: I co w związku z tym?
Robciu: Dlaczego, do kurwy nędzy, nie zadzwoniłaś?
Paula: Dlaczego, do kurwy nędzy, ja tam pojechałam?
Robciu: Żeby ostatecznie się spotkać?
Paula: Wow.
Robciu: Staram się być poważny, więc spokój.
Paula: Jasne. Tak z głębi serca liczyłam na odpowiedź w stylu "żebyś zrobiła mi loda".
Robciu: Prowokujesz mnie, kwiatuszku.
Robciu: Moja żona zatrzymała mnie po meczu.
Paula: Mhm. Trzeba było się jej wyrwać, mięśniaku.
Robciu: Szukałem cię na trybunach, ale gdzieś uciekłaś.
Paula: Stałam w umówionym miejscu ;)
Robciu: Ja pierdolę, wiem, ale nie chciałem, żebyś miała do czynienia z moją żoną.
Paula: ... Mam nadzieję, że to już koniec twojego marnego tłumaczenia się?
Robciu: Nie, ale za cztery dni znowu gramy w Monachium.
CZYTASZ
Messages with Lewandowski
FanfictionCzyli co by było, gdyby nagle zaczął do ciebie pisać Robert Lewandowski. ********************* notowania: #51 w Fanfiction - 29 grudnia 2016