Martijn zgodnie z obietnicą, we wtorek podstawił mi swoje auto. Niestety nie zdążyłam się z nim odpowiednio pożegnać, bo musiał w pośpiechu jechać na lotnisko. Jednak obiecał, że tylko jak doleci zadzwoni. Zapowiadały się ciężkie dwa tygodnie ale postanowiłam, ze wrócę do mojego stałego schematu. Również potwierdziłam swoją obecność na imprezie u Candice. Umówiłyśmy się dziś na kawę i mamy poszukać razem odpowiednich strojów na Halloween. Aktualnie byłam w trakcie drogi do auta, by spotkać się z blondynką, gdy ta po raz kolejny dzisiejszego dnia, do mnie zadzwoniła. Odebrałam wyciągając klucze z torebki
- Tak, Candice?- zapytałam jak najmilszym tonem.
- Gdzie jesteś? Nudzi mi się- jęknęła do słuchawki. Wywróciłam oczami, rzucając torebkę na siedzenie pasażera.
- Właśnie wsiadam do auta. Czekasz tam gdzie zawsze?- poinformowałam, zajmując siedzenie za kierownicą. Jak Martijn mógł jeździć z tak odsuniętym siedzeniem?
- Kiedy kupiłaś sobie samochód?- w tonie Candice wyczułam wyraźne zdziwienie.
- To dłuższa historia- wyjasniłam, regulując sobie fotel- Gdzie czekasz?
- W Hansel. Pospiesz się bo jakiś typ się na mnie gapi i mam wrażenie, że będzie chciał się dosiąść...o o wykrakałam. Idzie tu, Danielle pośpiesz się- zaśmialam się i zakończyłam połączenie. Spojrzałam na kierownicę, gdzie przyklejona była karteczka. Chwyciłam ją w dłoń i wybuchłam śmiechem, gdy przeczytałam zawartość
Postaraj się jej nie uszkodzić przez najbliższe dwa tygodnie. Widzimy się dziesiątego. Już tęsknię i odliczam dni. M xx
- Aleś ty troskliwy Martijnie- mruknęłam rozbawiona, odpalając silnik.
♢♢♢
Gdy dotarłam do Hansel, zauważyłam Candice siedzącą w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Miał dosyć jasne włosy i siedział lekko przygarbiony. Natomiast twarz Candice rozświetlał szeroki uśmiech. Podeszłam do nich, zdejmując szalik z szyi.
- Jesteś wreszcie, ile można na Ciebie czekać?- pisnęła, przytulając mnie na przywitanie.
- Starałam się jak mogłam. Nie moja wina, ze były korki- zajęłam jedno z krzeseł i machnęłam ręką na kelnera.
- Pamiętasz Camerona? Chodził ze mną w liceum- przedstawiła chłopaka siedzącego obok.
- Ten co Cię rzucił dla ciężarnej Milly?- upewniłam się, zdejmując płaszcz.
- Ciężarna Milly to przeszłość. Zareczył się. Nie zgadniesz z kim!- poinformowała podekscytowana.
- No pewnie nie zgadnę- mruknęłam, dyktując kelnerowi zamówienie.
- Z Fauline Jonas- zmarszczyłam brwi.
- Czekaj no... z moją kuzynką?- spojrzałam najpierw na Candice a potem na owego Camerona. Był dosyć przystojny, włosy postawione na żel, niebieskie oczy, pełne usta. Na oko mógł mieć dwadzieścia dwa lata. Blondynka skinęła głową. Spojrzałam po raz kolejny na chłopaka nie ukrywając szoku- W takim razie witam w rodzinie, tak sądzę- odezwałam się. Blondyn posłał mi delikatny uśmiech.
- Dobra, było miło ale muszę się zbierać bo Fee mnie zabije. Mam nadzieję, że będziemy się razem bawić na weselu- posłałam mu nerwowy uśmiech. Zniknął z naszych oczu a wyraz Candice gwałtownie się zmienił.
- Cameron wyląduje na ślubnym kobiercu z twoją kuzynka wywłoką? Widać, jego priorytety się nie zmieniły- mruknęła sarkastycznie, upijając łyk kawy.
- Daj spokój. Nie warto. Myślałaś już, kim chcesz być?- zapytałam, zmieniając temat.
- Myślałam nad Kobietą Kot a Nawiedzoną Hipiską- dziewczyna się wyraźnie rozpromieniła- Ale jeszcze nie wiem. A ty masz już pomysł?
- Nie. Znaczy myślałam nad Indianką ale chyba zrezygnuje- wyjasniłam, dziękując kelnerowi za zamówienie.
- Na pewno coś znajdziesz. A teraz opowiadaj skąd dorwałaś auto. Ciotka Ci dała?- zmieniła temat, opierając się na łokciach. Uśmiechnęłam się niezręcznie.
- Właściwie, należy do Martijna- zaczęłam ale blondynka mi przerwała
- O dziewczyno naprawdę musi być zabujany skoro powierzył Ci auto- zaśmiała się.
- To nie tak. Wyjechał dziś rano do Miami na dwa tygodnie i pożyczył mi je na czas swojej nieobecności- wyjasniłam, dosypując cukru do kawy. I w tym momencie, leżący na stoliku, mój telefon wydał dźwięk a na wyświetlaczu pojawiła się jego ikonka ze Skype'a. Nie zdążyłam wyciągnąć po niego ręki, gdy przedmiot już przejęła blondynka odbierając połączenie.
- Eee hej?- usłyszałam jego zdezorientowany głos.
- Cześć, jestem Candice. Znajoma Danielle. Młoda poszła właśnie do łazienki- spojrzałam na nią zdezorientowana, próbując zrozumieć co ona wyprawia.
- A no okey. Przekażesz jej, że właśnie wylądowałem? - Candice pokiwała głową jak pięcioletnie dziecko. Wywróciłam oczami i wyrwałam swoją własność. Widząc moją twarz jego usta wygięły się w uśmiechu.
- Cześć- odezwałam się, przenosząc wzrok z Candice, która właśnie wystawiła usta w dziubek, na niego. I Borze Zielony. Nawet po dziewięciu godzinach lotu, wyglądał po prostu...perfekcyjnie. Jego włosy były w nieładzie, oczy zaspane ale mimo to podobał mi się bardziej niż zwykle.
- Auto jeszcze całe? - zażartował, przecierając twarz dłonią.
- Bez obaw, w nic nie uderzyłam. Jak lot?- zapytałam, wpatrując się w niego.
- Długi i nudny. Jak zawsze- westchnął - W każdym bądź razie dotarłem. Zadzwonię potem bo widzę, że masz jakieś babskie spotkanie
- Spokojnie, tylko Cię obgadywałyśmy- odezwała się Candice. Zgromiłam ją wzrokiem.
- Prześpij się. Wyglądasz okropnie- rzuciłam, nie wiedząc co powiedzieć.
- Tak zrobię. Do potem- pomachał i połączenie zostało zerwane.
- Nienawidzę Cię - rzuciłam w stronę rozbawionej Candice.
- Kochasz mnie. Swoją drogą, jest super hot. Skądś go wstrząsnęła?- zapytała.
- Nie twój biznes- pokazałam jej język i zabrałam się za jedzenie szarlotki.
CZYTASZ
Now that I found you 《Martin Garrix》
FanfictionDanielle la Fétier jest studentką pierwszego roku. Jej życie wygląda jak puzzle złożone z domu, szkoły i pracy. Żadnego chłopaka, tylko kilku znajomych. Martijn Garritsen to dwudziestoletni DJ, który w swoim życiu przeżył wiele podróży i poznał wi...