《czwarty》

790 53 4
                                    

"Od: Martijn
Jak się spało? :)"

"Do: Martijn
Daj spokój, nie pytaj. Czuję się jak po ostrej imprezie a poszłam spać o 23. Co powiesz na maraton filmowy dziś? Wzięłam sobie jutro wolne i chce spędzić ten dzień na pełnym lenistwie:)"

"Od: Martijn
Jestem za, pod warunkiem że będzie pizza ;)"

"Do: Martijn
Jasne. Ale sam będziesz ją jadł ;)"

"Od: Martijn
Tylko tak mówisz :) zobaczysz ją to sama nie będziesz mogła się powstrzymać"

" Do: Martijn
Cokolwiek pozwoli Ci spać. Widzimy się o piątej ;)"

Jako, że ciocia pojechała do moich rodziców i wraca dopiero w niedzielę, wpadłam rano na ten pomysł by zaprosić do siebie Martijna. Polubiłam go i chciałabym spędzić z nim więcej czasu. Wzięłam sobie wolne by jutro nadrobić materiał, który miałam przerobić jeszcze raz wczoraj +dzisiejszy.
Zablokowałam telefon i wsunęłam to do torby, gdy przede mną pojawiła się niespodziewanie twarz Candice. Podskoczyłam w miejscu, wystraszona.
- Czy Ty mnie musisz zawsze straszyć?- westchnęłam, poprawiając torbę na ramieniu.
- Wybacz. Miałam lekki poślizg i gdy Cię zobaczyłam musiałam aż pobiec.  Co dziś robisz? Znowu zakuwasz?- zapytała idąc obok mnie. Zamarłam. Powiedzieć jej o Martijnie czy na spokojnie przytaknąć? Z drugiej strony będzie nalegała bym gdzieś z nią wyszła.
- Właściwie to nie. Spotykam się ze... znajomym- zaczęłam niepewnie ale przerwał mi niespodziewany pisk.
- Co to za chłopak? Przystojny, wysoki? Bo ty jesteś dosyć wysoka.  Jak się nazywa? Zaraz obczaje jego Facebooka i Twittera- zatrzymałam się w miejscu i spojrzałam na blondynkę rozbawiona.
- Ma na imię Martijn i tyle Ci wystarczy do wiadomości- oznajmiłam rozbawiona.
- No weź, muszę sprawdzić czy nie zmyślasz- szturchnęła mnie łokciem.
- Mogę Ci co najwyżej pokazać zdjecie- zaśmiałam się wyciągając telefon z torebki. Weszłam w galerię i pokazałam dziewczynie zdjęcie, które wysłał mi dziś rano.《od.aut. zdjecie w mediach》
- Wow, dziewczyno niezły jest! Ile ma lat?- Candice zacmokała z aprobatą.
- Dwadzieścia- odparłam, chowając telefon z powrotem do torby.
- Co masz teraz? Dasz radę sobie pójść? Może kawa?- zaproponowała ruszając brwiami.  Wiedziałam co by się szykowało. Pełen wywiad na temat Martijna.
- Nie bardzo. Mam socjologie a potem dwie lekcje z Treyentem. Może innym razem- blondynka się skrzywiła. Sama rzuciła studia właśnie przez z Treyenta więc wiedziała, że ucieczka z jego lekcji groziła zawaleniem roku.
- No dobra ale musimy się koniecznie spotkać i obgadać pewne kwestie. Na przykład to czy będziesz na mojej imprezie halloweenowej- puściła mi oczko.
- Zastanowię się- zapewniłam z płytkim uśmiechem. Candice uścisnęła mnie i pognała w tylko sobie znanym kierunku.
♢♢♢
Właśnie miałam sobie robić kawę, gdy po pustym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Spojrzałam na zegarek i widząc jak wskazówki pokazują równą osiemnastą, podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam przemoczonego Martijna. Jego włosy były oklapniete a policzki czerwone z zimna.
- Wskaż mi od razu łazienkę bo muszę się przebrać- odezwał się na powitanie. Zaśmiałam się.
- Na prawo, drugie drzwi- poinformowałam, zamykając drzwi- Kawy, herbaty?- krzyknęłam, przechodząc do kuchni.
- Herbatę jeżeli to nie problem- sięgnęłam do szafki po karton z herbatą i wstawiłam wodę w czajnik elektryczny. Ja osobiście zdecydowanie potrzebowałam kawy. Rano nie wypiłam i przez cały dzień chodziłam jak zombi. Równo z tym jak postawiłam kubki na stoliku do salonu wszedł przebrany Martijn. Miał na sobie czarną koszulkę i szare dresy. Włosy mimo, ze już suche to opadały mu na czoło, dodając mu młodzieńczego wyglądu. Dopiero wtedy zauważyłam w jego dłoni pojedynczą różę.
- Teraz mogę się przywitać jak należy- oznajmił, całując mnie w policzek i wreczając mi kwiata. Chwyciłam roślinę w palce, wciąż nie wierząc w to co widzę. Martijn naprawdę przyniósł mi różę. Byłam zaskoczona.
- Ja.. nie wiem co powiedzieć. Bardzo Ci dziękuję- wykrztusiłam w końcu. Chciałam pocałować go w policzek ale on w ostatniej chwili odwrócił głowę tak, ze trafiłam na kącik ust. Spłonęłam rumieńcem i szybko poszłam zanieść różę do kuchni by wsadzić ją do wazonu. To tylko głupie nieporozumienie. Ogarnij się Danielle. Masz dwadzieścia lat a nie dwanaście. Zachowuj się jak dorosła.
Wróciłam do salonu, wciąż z zaróżowionymi policzkami.
- Zajechałem po drodze do wypożyczalni i wziąłem parę filmów. Nie wiedziałem jakie lubisz więc wziąłem każdego po trochu- poinformował upijając łyk herbaty. Kiwnęłam głową i zaczęłam przeglądać co przyniósł. Zachciało mi się śmiać.
- Martijn...?
- Tak?
- Tu są same horrory- zaczęłam się śmiać.
- W razie czego służę ramieniem, ewentualnie całym ciałem, gdyby naszła cię ochota na przytulanie- chłopak szeroko sie uśmiechnął przez co Wybuchłam jeszcze głośniejszym śmiechem, podchodząc do odtwarzacza. Włączyłam pierwszy lepszy film i wyciągnęłam koc ze skrzynki, rzucając nim w chłopaka a sama zgasiłam światło.
- Czyli z przytulania nici?- zapytał, gdy zajęłam miejsce obok niego i rozłożyłam koc.
- Martijn...?
- Tak?
- Przymknij twarz i daj mi oglądać film- zaśmiałam się, przykrywając naszą dwójkę kocem.
-----------------------
Uwielbiam ten rozdział. Martelle są w nim tacy dsjdlgfj 😍😂
Zapraszam do gwiazdkowania, komentowania. Polecajcie swoim znajomym, rodzinie, psu, kotu, doniczce.
Peace 🙏

Now that I found you 《Martin Garrix》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz