《trzeci》

815 43 5
                                    

Martijn okazał się dosyć interesującym chłopakiem. Dowiedziałam się, że interesuje się dj'ką ale głównie pomaga ojcu w firmie. Ma dwadzieścia lat, urodziny podobnie jak ja, w maju tylko, że on ma czternastego a ja trzydziestego. Uwielbia psy, w domu ma parkę buldogów, których nazwał Bonnie i Clayde. Nie oceniajcie, to tylko imiona. Lubi spacerować, co w sumie robimy w tym momencie. Z tej perspektywy mogłam mu się bardziej przyjrzeć. Jego zielone oczy, w świetle październikowego słońca wydawały się jeszcze bardziej zielone, na policzkach uwydatniły się piegi, a na nosie miał niewielki garbek. I to dodawało mu uroku. Musiał się ogolić przed przyjazdem, bo mogłam wyczuć płyn do golenia.
Szedł luźnym krokiem, nie krępował się, od czasu do czasu rzucał jakimś żartem. Zachowywał się jakbyśmy znali się całe lata a nie kilka dni. I to zaczynało mnie w nim kręcić.
- Chcesz coś zjeść?- zaproponował w pewnym momencie zatrzymując się- Nie pomyślałem, że po ciężkim dniu na uczelni możesz być głodna- zaśmiał się cierpko. Uśmiechnęłam się  Z rozczuleniem.
- Bez obaw, nie jestem głodna. Przyzwyczaiłam organizm do trzech posiłków dziennie- uspokoiłam go, kładąc mu dłoń na ramieniu. Martijn zmierzył mnie wzrokiem.
- To tłumaczy dlaczego jesteś taka chuda. Nie rozumiem dziewczyn w tych czasach. Każda jest chuda jak patyk i żałuję sobie wszelkich przyjemności. Facet nie pies na kości nie leci- zirytował się.
- Jednak to na takie jako pierwsi spojrzycie. Taka jest kolej rzeczy. Jednak jeżeli chodzi o mnie to brak mi czasu na jedzenie. Od poniedziałku do piątku uniwerek, od ósmej do szesnastej, potem w domu nauka. A w weekendy praca- wzruszyłam ramionami. Martijn pokręcił głową, obejmując mnie ręką w talii.
- Kierunek pizzeria. Musisz chodź raz się porządnie najeść- zakomunikował posyłając mi uroczy uśmiech.
- Poprzez objadanie się fast foodami?- zaśmiałam się.
- Nie obrażaj pizzy. Gdy spróbujesz, nie będziesz chciała przestać- ostrzegł, chwytając moją dłoń i prowadząc w stronę bramy wyjściowej.
♢♢♢
- Czuję, że jak zjem jeszcze jeden to wybuchnę- zaśmiałam się, opierając się o oparcie. Martijn spojrzał na mnie zszokowany, popijając colę.
-Zjadłaś dwa. Z ledwością.
- A ty ile zjadłeś cwaniaczku?- zapytałam opierając się łokciami o stół.
- Sześć? Coś koło tego- zakomunikował  a mi mało co nie wyszły oczy z orbit.
- A potem będziesz narzekał, że nie możesz się zmieścić w ulubione spodnie- zaśmiałam się.
- Hej! Będę gruby ale przynajmniej szczęśliwy- fuknął obrażony ale zaraz potem się zaśmiał.
- Jedź szybciej, Panie Szczęśliwy bo muszę się zbierać do domu- poinformowałam, sprawdzając telefon.
- Już się najadłem, więc jak chcesz to możemy jechać- wstał z kanapy. Również podniosłam się z miejsca i razem wyszliśmy z lokalu. Skrzywiłam się gdy Martijn rzucił kilka banknotów na stolik. Uprzedził mnie, że on zapłaci i mimo, że mało co nie skończyło to się wypadkiem, to jednak źle do czułam z tym, że za mnie płacił. Wsiedliśmy do audii i po chwili już jechaliśmy w stronę mojego domu. Wpatrywałam się w obraz przede mną a Martijn wpatrywał się we mnie. Serio, czułam jego spojrzenie przez jakieś pięć minut.
- Zaczynam wierzyć, ze jesteś jakimś stalkerem- przeniosłam spojrzenie na niego. Szatyn zaśmiał się.
- Czemu tak sądzisz?- zapytał, zdejmując czapkę z głowy i rzucił ją na tylnie siedzenie.
- Bo patrzysz się na mnie zamiast na drogę. Znowu. Chyba nie chcesz by skończyło się to wypadkiem, prawda?-  zapytałam unosząc brew. Martijn wywrócił oczami kręcąc głową.
- Dobrze już będę grzeczny- zapewnił, przeczesując ręką włosy. Odwróciłam oczy w stronę prawego okna i wtedy poczułam jak chwyta moją dłoń i kładzie na rączce od biegu a nastepnie nakrywa ją swoją. Poczułam jak usta same wyginają mi się w uśmiechu. Spojrzałam kątem oka w jego stronę, jego oczy były skupione na drodze, jednak kciukiem gładził zewnętrzna stronę mojej dłoni. W tym momencie oddałabym wszystko za więcej takich chwil.
Gdy zatrzymaliśmy się pod blokiem, gdzie mieszkała moja ciocia, nie chciałam wychodzić. Powoli odpięłam pas i wysunęłam swoją dłoń z jego i spojrzałam na niego. Nie wiem dokładnie co jego twarz wyrażała ale chyba też nie chciał się rozstawać.
- Dziękuję za dziś- odezwałam się.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy- odparł z nadzieją. Uśmiechnęłam się.
- Z miłą chęcią.

Now that I found you 《Martin Garrix》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz