MARTIJN:
Patrzyłem jak twarz Danielle zmienia się z minuty na minutę. Na początku było zdezorientowanie, potem spojrzała na mnie jakby miała zamiar mnie zlać za kłamstwo aż w końcu westchnęła. Ciężko i długo jakby próbowała się pozbyć całego ciężaru.
- Z pewnością miałeś powód by tak postąpić- odezwała się, przenosząc wzrok ze swoich dłoni, na mnie. Była smutna, widziałem to wyraźnie.
- Nie chciałem, byś widziała we mnie Martina Garrixa. Chciałem byś lubiła mnie jako Martijna Garritsena. Poznałem wielu ludzi i wiesz jakie było najczęściej zadawane pytanie w moim kierunku?- pokręciła przecząco głową- Martin, kiedy wydasz coś nowego? Albo "Martin mam nadzieję, że przygotowałeś coś nowego na dziś". Rozumiesz? Jakbym był jakaś pieprzoną maszyną do produkowania muzyki. Nie chciałem ryzykować- wyznałem, chowając twarz w dłoniach. Chwilę później usłyszałem skrzypnięcie i ciepło dłoni odrywającej moje ręce od twarzy.
- Nie interesuje mnie ile wydałeś płyt, czy ile dałeś koncertów. Dla mnie zawsze będziesz tym samym, nieznośnym, bałaganiarskim Martijnem z olbrzymim apetytem- wyznała opierając brodę na moim ramieniu. Spojrzałem na nią, pocierając dłonie o siebie. Wyznając jej prawdę, pozbyłem się ciężaru z ramion. I teraz byłem stuprocentowo pewny jednej rzeczy. Zakochałem się w niej. W zwykłej, prostej dziewczynie o pięknych oczach i niesamowitym charakterze.
- Nie jest Ci zimno?- zapytałem, opierając głowę o jej głowę.
- Nie- szepnęła, przymykając oczy.
- Jeżeli chcesz, to możemy zamówić taksówkę pod mój dom i gdzieś się przejechać- zaproponowałem. Danielle ożywiła się.
- Byłeś na Wieży Eiffla?- zapytała odrywając się od mojego ramienia.
- Byłem pod ale jakoś nie miałem czasu by wejść na - wyjaśniłem. Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Nie pożałujesz- obiecała.
♢♢♢
- I jesteśmy- zakomunikowała wychodząc z windy. Złapała mnie za dłoń i poprowadziła w stronę barierki. Miała rację. Widok był niesamowity. Przed nami rozciągała się panorama całego Paryża. Rozglądałem się dookoła, próbując nasycić oczy. Nie interesowało mnie, że byliśmy setki metrów nad ziemią i że prawdopodobnie bym dostał napadu lęku wysokości, gdybym spojrzał w dół. Liczyło w to, że mogłem dzielić się tą chwilą z dziewczyną, na której mi zależało. Spojrzałem na rozbawioną Danielle, która oparła się o barierkę i nagle zapragnąłem zrobić to co zrobiłem ostatnio dwa tygodnie temu.
Pokonałem drogę do niej w dwóch susach łapiąc jej drobną twarz w dłonie i złożyłem na jej ustach najczulszy pocałunek, na jaki mnie było stać. Jej dłonie automatycznie powędrowały na mój kark, gładząc go. Cudownie było znów czuć jej usta. Jej wargi były ciepłe i miękkie. Zmusiłem ją do rozchylenia warg i dotknąłem językiem jej podniebienia. Danielle mruknęła z zadowolenia i mocniej mnie objęła. Nie wiem czy minęły minuty czy godziny, lecz gdy oderwalismy się od siebie nie mogłem powstrzymać się od wypowiedzenia, słów które zmienią moje życie życie dobre.
- Myślę, że Cię kocham.------------------------------
WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI 🙏🎄😘
CZYTASZ
Now that I found you 《Martin Garrix》
FanfictionDanielle la Fétier jest studentką pierwszego roku. Jej życie wygląda jak puzzle złożone z domu, szkoły i pracy. Żadnego chłopaka, tylko kilku znajomych. Martijn Garritsen to dwudziestoletni DJ, który w swoim życiu przeżył wiele podróży i poznał wi...