-Jeff?? Jeff!!! - chłopak padł na ziemię.
Wszystko co trzymał uleciało z jego rąk. Rzuciłam się w jego stronę. Krew zaczęła cieknąć na trawę podkreślając jej zielony kolor. Ściągnęłam jego bluze i położyłam mu pod głowę .. Mimo że zostałam teraz w samej bieliźnie nie zwracałam na to uwagi
Teraz najważniejszy był on.
Morderca z powodu braku powiek nadal ma otwarte oczy
-Jeff, słyszysz mnie?!
Sprawdziłam mu tętno.. Serce bije ale spowalnia.. Boże co teraz!?..
Co ja mam zrobić?! ..
Sięgnęłam szybko po apteczke.
Mam straszny mętlik w głowie..
Odkryłam miejsce gdzie Sączy się rana. Ma strasznie dobrze umięśnioną klate.. Ale nie czas na podziwianie jaki jest przystojny.
Spojrzałam na nią.
On został postrzelony! Łzy po raz drugi zaczęły napływać mi do oczu.
Krew leje się strumieniami. Przycisnęłam ranę ręką by zatamować dopływ krwi, przy okazji starając się wygrzebać kulę po postrzale.Nie mogę zadzwonić do szpitala. Dopiero co z niego wrócił, a jeżeli zadzwonię do innych szpitali to go zamkną w psychiatryku.
Musze coś zrobić bo mi tu zaraz chłopaczyna skona. Zaczęłam szperać w apteczce szukając czegoś co pomogło by mi nie wykrwawić chłopaka. W ranie czuję coś pod palcami. To kula!!!! Mam ją,!!
Sprawnie wyciągnęłam pasożyta i jak najszybciej zaczęłam zawijać ranę w opatrunek i bandaż. Kiedy go zawinęłam sprawdziłam jego puls. Wyrównał się. Zaczęłam płakać.
Ze szczęścia że spowolniłam jego śmierć i z ogromnej złości na siebie że nie wiem co mam dalej zrobić by go uratować. Przykryłam go bluzą a jego głowę umieściłam na swoich kolanach. Łzy ciekły z moich policzków na jego twarz. Tak bardzo się boje i Martwię o niego. Nie ważne, że mnie porwał, chciał mnie zamordować, i możliwe że zgwałcić... Nie wiem.. Czuję że mimo to jest mi bliski..
Co się ze mną dzieje??!!
Zawsze byłam wredną, zadziorną, wyrafinowaną kurwą..
A teraz, przy nim wychodzą na jaw wszystkie moje słabości.
Zaczęłam się trząść z zimna i ze strachu. Nadgarstek nadal mnie boli ale nie przejmuję się nim.
-Jeff? Proszę.. Powiedz coś... - rozryczałam się na dobre.
Gdy tak płakałam i głaskałam chłopaka po bujnej, czarnej czuprynie coś poruszyło się między krzakami. Dostrzegłam żółte gogle.
Nagle w głowie usłyszałam bolesny pisk. Zasłabłam. Jedyne co dostrzegłam to dwie postacie. Takie jak w moich KOSZMARACH.
Mimo że nie chciałam, zamyknęły mi się oczy. Przytuliłam się do chłopaka i widziałam już tylko ciemność, ale czułam również bijące od niego ciepło..
*
*
*
*
*
*
*
Dziwny rozdział.. Wiem xD
Ale trudno miejmy nadzieję, że z każdym następnym rodziałem będzie lepiej.
Dobranoc ❤
CZYTASZ
Jak Zostałam Jedną Z Nich? \ Nowa W Ekipie Creepypast'y
FanfictionZapraszam do czytania ❤ ...