Historia, którą mam zamiar wam przedstawić rozgrywa się na najpiękniejszej wyspie koreańskiej. Najmniejsza z prowincji Korei Południowej wyspa Jeju jest najbardziej rozpoznawalnym ośrodkiem turystycznym, stworzonym dla zakochanych. Nie bez powodu nazywana jest wyspą miłości. W ciągu roku na Jeju przylatuje masa nowożeńców i małżeństw z długim stażem. Mówi się, że magia tkwiąca w środku wulkanu Halla-San zbliża do siebie ludzi. Czy naszą, niewierzącą w legendy bohaterkę ominie moc wulkanu?
Mei szybko zbierała swoje rzeczy. Znowu by się spóźniła do szkoły.
- Song Mei upominam cię, że jeśli jeszcze raz zaśpisz do szkoły to ci nie daruję! - do pokoju dziewczyny weszła kobieta niskiego wzrostu o szczupłej sylwetce. Miała ciemnobrązowe włosy z siwymi skroniami. Jej twarz była pomarszczona a dłonie spracowane.
- Tak mamo, rozumiem. - Mei przewróciła oczami i przytuliła swoją mamę, po czym wybiegła z pokoju spiesząc się na autobus. Zdążyła w ostatniej chwili. Wsiadła i odnalazła swojego przyjaciela. Usiadła obok niego.
- Znowu byś się spóźniła... - chłopak spojrzał na nią swoimi ciemnymi oczami. Był wysoki, nawet głowę wyższy od przyjaciółki. Jego ciało było dobrze zbudowane, włosy miał kruczoczarne sięgające ramion. Mówili na niego model.
- Oj już daruj Chan. To przecież nic takiego. - Park Chan Wool, bo tak na imię miał chłopak westchnął tylko i podał jej zeszyty z pracą domową. - Dziękuję ci Oppa. - uśmiechnęła się szeroko i zaczęła szybko przepisywać.
- Znowu byłaś w strefie hosteli? Ile razy mam ci powtarzać, że to niebezpieczne... Jeszcze cię złapią. - Chan wpatrywał się w widok za szybą.
- Oppa przecież wiesz jak to lubię. Zresztą tam praktycznie nie chodzi żadna ochrona. - wyszczerzyła się i oddała mu zeszyty. - Zaczynasz zrzędzić jak moja mama. - Nadęła policzki co sprawiło, że wyglądała słodko. Na ten widok chłopak parsknął śmiechem, a Mei naciągnęła kaptur na twarz.
Po czterdziestu minutach autobus dotarł po szkołę. Mei zdjęła bluzę i poprawiła mundurek. Ruszyła do szkoły za Chanem drażniąc go co chwilę. Lekcje spędziła jak zwykle na wymyślaniu kolejnych żartów. Mimo to miała dobre stopnie. Całe popołudnia się uczyła, wieczorami wychodziła by płatać figle i straszyć ludzi. Tego dnia także planowała zrobić coś szalonego. Po szkole zjadła szybko obiad i usiadła do książek. Zrobiła pracę domową by jutro pospać trochę dłużej i pojechać rowerem do szkoły. W weekendy niestety musiała pracować dorywczo w porcie. Życie bez ojca sprawiało, że mama całe dnie spędzała na targu, starszy brat Mei był ciągle na morzu a ona sama dorabiała w czasie wolnym. Gdyby tylko jej mama wiedziała co dziewczyna wyczynia po nocach...
Dochodziła godzina dziesiąta wieczorem. Pani Song już dawno spała. Mei odłożyła książki i przebrała się w ciemne ciuchy. Założyła swoją ulubioną bluzę z kapturem i chwyciła plecak. Zgasiła światło w pokoju i wymknęła się przez okno. Będąc już spory kawałek od domu odetchnęła i pobiegła do hostelu. Przeskoczyła płot z łatwością i rozejrzała się po terenie.
- Czas na psotki... - zachichotała i podbiegła do pierwszego domku. Zapukała w okno gałązką. Po chwili ktoś wyjrzał zza zasłonki a przygotowana na to Mei wyskoczyła w masce złego ducha. Osoba za oknem była tak przerażona, że wybiegła z domku i biegała po całym kampusie. Mei skręcała się ze śmiechu. Pobiegła do drugiego domku i zrobiła to samo. Znowu się udało. Dziewczyna miała ubaw jak jeszcze nigdy dotąd. Spojrzała na zegarek i zorientowała się, że robi się późno. Jednak nie chciała odpuścić i podeszła do ostatniego domku. Zapukała ponownie gałązką jak w poprzednich przypadkach. Zza zasłonki wyjrzał młody chłopak, otworzył okno i wychylił się. Wtedy Mei wyskoczyła, ale reakcja gościa okazała się zupełnie inna z oczekiwaną. Chłopak pochylił się i wyciągnął rękę, żeby ściągnąć maskę dziewczyny. Ta chwyciła maskę i przytrzymała przy twarzy. Na jej palcu zalśnił pierścionek po babci z wygrawerowanym imieniem Mei. Dziewczyna otrzymała imię po babci. Chwyciła plecak i szybko uciekła nie patrząc za siebie. Przeskoczyła ogrodzenie i wróciła do domu. Usiadła na łóżku i schowała plecak z maską pod nim.
- Co to do cholery miało być... - zmarszczyła brwi zaskoczona brakiem reakcji chłopaka. - Czy to było jakieś zombie? - położyła się i zasnęła w ubraniach.
Nazajutrz ubrała mundurek i ruszyła do szkoły rowerem. Cały dzień męczył ją tamten gość z hostelu. Chciała się dowiedzieć co z nim jest nie tak... Postanowiła, że tej nocy także tam wróci. Po szkole natychmiast się przebrała i pojechała do portu. Znoszenie skrzynek z rybami nie należało do przyjemnej pracy, ale zawsze wpadło trochę grosza. Pracę skończyła koło godziny dziewiątej wieczorem i wróciła wykończona do domu. Nie dała się jednak zmęczeniu i już po kolacji znowu wymknęła się z domu. Znowu przeskoczyła ogrodzenie i podeszła do domku chłopaka. Okno w pokoju było uchylone. Kucnęła pod nim i zaczęła nasłuchiwać. I wtedy usłyszała niski i miękki głos.
- Nie powinnaś podsłuchiwać gości, a tym bardziej straszyć... - Mei poderwała się z ziemi i pobiegła schować się za drzewo. Chłopak siedział w oknie. Dziewczyna nie miała dzisiaj maski na twarzy więc naciągnęła wyżej golf. Pytanie... Skąd on wiedział, że jest dziewczyna. Zmarszczyła brwi i wyjrzała zza drzewa. Chłopak przyglądał się jej z podpartym podbródkiem na ręku. - Zastanawiasz się pewnie jak rozgryzłem, że jesteś dziewczyną. To proste. Tylko dziewczyna wymyśliłaby tak banalne kawały... Poza tym widziałem twój pierścionek.
Mei spojrzała na dłoń na której błyszczała obrączka. Przytrzymała golf na twarzy.
- Po co właściwie to robisz? - Chłopak stał przy drzewie. Mei pisnęła ze strachu. - Dlaczego nie chcesz mówić? Boisz się? - dziewczyna cofała się aż napotkała swoimi plecami drzewo. Nieznajomy stał przed nią i wpatrywał się w jej pełne strachu oczy. - A może boisz się, że się we mnie zakochasz?
Zmarszczyła brwi i prychnęła śmiechem. Chwyciła się pod boki a golf opadł z jej twarzy. Z miną cwaniaka, której nauczyła się od brata podeszła bliżej niego sprawiając, że to on się zaczął cofać. - Serio myślisz, że jesteś taki idealny koleś? Słuchaj no, piśnij komuś o tym co robię w nocy a nie będziesz w stanie wypowiedzieć jednej litery.
Chłopak uśmiechnął się i pochylił nad Mei tak, że ta musiała wygiąć plecy do tyłu. - Nie powiem nikomu, ale nie ma nic za darmo. - Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie powiekami.
- C..Co masz na myśli? - odsunął się i postukał palcem wskazującym po brodzie. Dopiero teraz Mei mogła się mu przyjrzeć. Był wysoki jak Chan, dobrze zbudowany, ale jego twarz była zupełnie inna. Ciemne krótkie włosy i ziemista cera. Był przystojny.
- Słyszysz...? - wyrwał ją z zamyślenia. - Będziesz mi służyć do końca mojego pobytu a ja nikomu nic nie powiem.
- Co?! - powiedziała trochę za głośno. Podbiegł do niej i zatkał jej usta dłonią.
- Chcesz żeby cały kampus się tu zleciał? Albo ochrona? - zabrał powoli dłoń. Dziewczyna zaczęła szeptać.
- Chyba oszalałeś jeśli będę ci służyć... To jakiś poroniony pomysł. - Chłopak wzruszył tylko ramionami.
- Albo służysz, albo wzywam ochronę. - odwrócił się i ruszył w stronę pokoju.
- Dobra... - podeszła do niego. - Deal, będę ci służyć. Ale tylko do dnia wyjazdu. I nie mogę przychodzić w weekendy. Pracuję. Jasne? - wytknęła palec.
- Pasuje, ale potrzebuję twojego numeru. Kiedy będę cię potrzebował zadzwonię. - Mei westchnęła i podała mu swój telefon. Wbił numer i oddał jej telefon. Dziewczyna zapisała go pod nazwą Lord Męczennik. Rozeszli się i dziewczyna położyła się do łóżka. Długo nie mogła zasnąć i zastanawiała się czy chłopak czegoś za chwilę nie wymyśli i nie napisze czy coś. Zasnęła nad ranem i znowu wstała za późno więc do pracy musiała jechać w niemałym pośpiechu.
CZYTASZ
Iskra z Jeju
FanfictionMei Song to zadziorna siedemnastolatka mieszkająca na wyspie Jeju. Jej hobby jest wkradanie się na tereny hoteli i hosteli by robić sobie żarty z gości. Wszystko się zmienia kiedy na jej drodze pojawia się młody dziewiętnastolatek i dochodzi do wypa...