Następnego dnia Mei nie zastała w autobusie Changa. Było to co najmniej dziwne, bo zawsze jeździł autobusem. Wysiadła pod szkołą i udała się do budynku. Zanim weszła Chang złapał ją w pasie i zaczął się z nią droczyć jak to byli w zwyczaju robić całe dzieciństwo.
- Oppa! - śmiała się i biła pięściami po jego ramionach. - Gdzie byłeś rano? Nie jechałeś autobusem. - wydęła wargę.
- Musiałem załatwić coś rano na mieście wiec przyjechałem rowerem. - chwycił jej policzki i poszczypał je jak dziecku. - Aigoo Xiao Mei poczuła się zagubiona w autobusie?
- Mówiłam ci, że nie masz mówić na mnie Mała Mei! - skrzyżowała ręce. - Chodźmy na lekcje. Nie mam zamiaru zostać wyrzucona już na pierwszej godzinie. - objęła go ramieniem i poszli do szkoły. Niestety nie zdążyli i nauczyciel ich nie wpuścił. Musieli zostać na korytarzu do dzwonka. Postanowili pójść na boisko.
- Eh... wiedziałam, że tak będzie. Ostatnio ciągle mam jakiegoś pecha... - westchnęła Mei i usiadła na ławce niedaleko murawy.
- Czyżby od czasu kiedy poznałaś tego chłopaka z wczoraj? Właściwie to jak długo go znasz? - Chang patrzył przed siebie.
- Oppa jakim cudem... - zerknęła na niego zaskoczona jego wiedzą. - Śledziłeś mnie?! Yah! Jak tak w ogóle możesz!
- Widziałem was bo wracam tą samą trasą do domu. Zresztą na autobus musiałbym czekać kolejną godzinę więc chciałem wracać z tobą... Ale miałaś już towarzysza.
Mei wstała.
- Czyli wszystko widziałeś i wszystko wiesz! - wybuchnęła.
- I co z tego, że wiem. Mam ci powiedzieć, że on do ciebie kompletnie nie pasuje i nawet nie wiesz z kim się zadajesz? - stanął na przeciw niej - Nawet jeśli to i tak nie posłuchasz. Od kiedy go znasz kompletnie jakbym dla ciebie nie istniał!
- Jesteś moim przyjacielem! Jak możesz tak mówić?! - zacisnęła pięści, do jej oczu napłynęły łzy. Nigdy nie kłóciła się z Changiem. Nawet zabawkami w przedszkolu potrafili się podzielić.
- Wychodzi na to, że już nim nie jestem. Znalazłaś sobie nowego przyjaciela... - obrócił się na pięcie i poszedł w stronę pływalni.
- T...t...- Mei zgrzytała zębami a łzy spływały jej po policzkach. Pobiegła do szkoły żeby uspokoić się w łazience. Na korytarzu musiała przystanąć bo poczuła straszny ból w klatce piersiowej. Nigdy nie była tak zdenerwowana, a ostatni raz taki ból czuła po śmierci ojca.
Usiadła na schodach i zaczęła płakać. Nie była świadoma, że Chang za nią stoi. Wyciągnęła telefon i wybrała numer Junhoe.
- Cz...czy możesz po mnie przyjść do szkoły? - pociągnęła nosem.
- Coś się stało? Za chwilę powinienem być. - rozłączył się. Mei wytarła policzki kantem rękawa i wstała. Kiedy się odwróciła zauważyła Changa. Zamurowało ją, ale szybko się zreflektowała i odwróciła wzrok. Poszła innym korytarzem do wyjścia żeby uniknąć chłopaka. Przebrała się w dżinsy i koszulę w kratę i wybiegła ze szkoły. W połowie drogi złapał ją Junhoe. Ujął jej twarz w dłonie i przyjrzał się jej.
- Płakałaś... - spojrzał za nią i rozejrzał się - Kto ci to zrobił?
- Daj spokój. Chcę stąd wyjść. Nie chcę tu być.. - po jej policzkach znowu płynęły łzy.
- Ok.. ok.. - przytulił ją i poklepał po plecach - Zabieram cię do siebie...
Objął ją ramieniem i wyszli ze szkoły. Najpierw poszli na plażę niedaleko kampusu. Spacerowali tak długo aż obojgu zrobiło się zimno. Usiedli na ławce niedaleko lasku.
- Dobre miejsce na piknik... - Mei rozejrzała się z uśmiechem. - Dziękuję, że mnie zabrałeś. Mama pewnie mnie zabije za ucieczkę ze szkoły, ale nie wytrzymałabym tam... Nie dzisiaj.
- Ktoś ci sprawił przykrość prawda? - ujął jej dłonie w swoje i zaczął ogrzewać.
- Miałam przyjaciela... Znam go od kiedy tylko skończyłam trzy lata. Dzisiaj stwierdził, że nie chce być moim przyjacielem... Nie rozumiem co mu odbiło. - wbiła wzrok w stół pomiędzy nimi.
- Może jest o ciebie zazdrosny... - wpatrywał się w nią. - Wczoraj... To co się stało na chodniku... - uśmiechnął się i zagryzł dolną wargę.
- Ja wcale nie chciałam! To był wypadek... - policzki Mei zapłonęły. Złapała się na tym, że zagryza dolną wargę.
- Co jeśli by to nie był wypadek? - pochylił się nad stołem.
- J... Junhoe... - spojrzała mu w oczy. Nie myślała co robi. Jej serce przyspieszyło dwukrotnie. Podniosła się, pochyliła nad stołem i chwyciła jego kaptur. Jej usta przywarły do jego warg. Poczuła jego ciepłe usta. Chciała, żeby to był delikatny pocałunek. Próbowała się odsunąć, ale Junhoe złapał ją za nadgarstek i przyciągnął bliżej. Odwzajemnił jej pocałunek bardziej zachłannie niż Mei. Stali tak i chwilę całowali się nad stołem. W końcu Junhoe odsunął się i spojrzał jej w oczy.
- Mei. Nic w życiu nie dzieje się przypadkowo... - obszedł stół i chwycił ją za rękę.
Wrócili lasem do kampusu. Mei została u niego do wieczora. Junhoe odprowadził ją do domu aż pod okno jej pokoju. Dziewczyna wrzuciła plecak do środka, pocałowała chłopaka w policzek i wślizgnęła się do pomieszczenia. Junhoe wrócił do kampusu zadowolony jak nigdy.
CZYTASZ
Iskra z Jeju
FanfictionMei Song to zadziorna siedemnastolatka mieszkająca na wyspie Jeju. Jej hobby jest wkradanie się na tereny hoteli i hosteli by robić sobie żarty z gości. Wszystko się zmienia kiedy na jej drodze pojawia się młody dziewiętnastolatek i dochodzi do wypa...