rozdział XX

2.2K 161 22
                                    


gdyby drań nie poszedł drogą występku
spotkałby ją gdzie tych krętych ulic bieg?
gdyby nie dostygnął dna
nie popełniał grzechów
czy ocean ścieków wyrzuciłby go na brzeg?

Kiedy się budzę, Adama w mieszkaniu nie ma. Promienie słońca przebijają się przez szyby, uwidaczniają kurz na komodzie. Leniwie się przeciągam i zadowolona z wczorajszej nocy, postanawiam iść pod prysznic. Następnie zaniepokojona nieobecnością właściciela mieszkania, wybieram do niego numer. Nie odbiera. Międzyczasie częstuję się papierosem z jego paczki. O trzynastej wracam do domu, gdzie moja mama wita mnie jak zwykle wściekła.
- Ty gówniaro - warczy drżącym głosem.
- Jestem dorosła - przypominam jej obojętnie. Gdyby nie to, że martwię się o Adama, zabolałyby mnie jej słowa.
- Chcesz mnie wpędzić do grobu?
- O co ci chodzi? - wstawiam wodę na herbatę i wyciągam z lodówki jabłko.
- O to, że od pewnego czasu sobie tu pomieszkujesz. Jesteś poza domem częściej niż w domu. Nie wracasz na noc, co ty sobie myślisz? - zaczyna mnie atakować. Zalewam wrzątkiem zawartość kubka.
- Zawsze mogę się wyprowadzić.
- Nie chcę tego! Chcę żebyś z powrotem była taka jak dawniej. Co się stało? Dlaczego odrzucasz mnie, Ulę? Z kim się spotykasz? Już nie okłamiesz, że z Ewą.
- Przestań - mówię cierpko, a gdy zmierzam w stronę pokoju, zatrzymuje mnie siłą.
- Co się stało? Dlaczego taka jesteś?
- Zakochałam się - oznajmiam ponuro. Mama milczy przez chwilę, widać, że jest zaskoczona.
- Cóż... To z nim spędzasz tyle czasu?
- Tak, z nim.
- A kto to właściwie jest? Od kiedy nie jesteś z Damianem?
- Nie będę ci się tłumaczyć - wzdycham i odkładam z powrotem jabłko. Straciłam apetyt.
- Tłumacz mi się. Dlaczego ja nic o tobie nie wiem?
Wzruszam obojętnie ramionami.
- Weronika - patrzy na mnie bałagalnie. - Myślisz, że ja nie widzę? Palisz, pijesz... Nigdy taka nie byłaś.
- Zmieniłam towarzystwo.
- Widzisz, właśnie o to chodzi. Nie chcę żebyś zeszła na złą drogę, tak jak twój brat.
- Konrad... Zostaw go w spokoju.
- To przez złe towarzystwo on teraz nie żyje. Nie mogę stracić i ciebie - głos mej rodzicielki przeistacza się w łkanie. Zdezorientowana podchodzę do niej i mocno ją przytulam.
- Przepraszam mamo - szepczę po chwili uścisku. - Pójdę do pokoju.
Ta rozmowa mnie przybiła. Dzwonię do Lesia, który odbiera po trzecim sygnale.
- Wiesz co dzieje się z Adamem? - pytam od razu.
- Weronika... Najlepiej do nas wpadnij - proponuje. Głos ma niezbyt wesoły.
Zamawiam taksówkę pod dobrze znany mi adres.
W środku panuje nienaturalna cisza. Serce prawie wybija mi z klatki piersiowej. Czuję, że coś się stało. Staram się wyglądać naturalnie, aczkolwiek kiedy widzę twarze moich znajomych - Lesio, Gero, Olo i Zima - przestaję się starać. Podchodzę do nich na miękkich nogach.
- Co się stało? - siadam niepewnie na krześle obok nich.
- Strzała zastrzelił gnoja - informuje urzędowo Gero. Patrzę nerwowo na swoje paznokcie, przełykam ślinę.
- Gnoja?
Najgorsze myśli przelatują mi przez głowę.
- Nerona - wyjaśnia Lesio. - Tego, który kiedyś cię napadł. No i Strzała go zajebał.
- O - przygryzam wargę. On tak swobodnie mówi o czyjejś śmierci.
- A Adam ma zeznawać, co, jak, dlaczego.
- Ale dlaczego Adam? - próbuję zrozumieć.
- Bo on przy tym był.
- Kiedy to się stało?
- Dwa dni temu. Próbowali ukryć zwłoki, ale ktoś ich podpierdolił.
- Boże... Czy Adam poniesie tego konsekwencje?
- Wymiga się. Strzała opala się już w Hiszpanii - Gero odpala papierosa.
Siedzimy w milczeniu, czekając na jakiekolwiek wieści od Adama. W końcu przyjeżdża: ma podbite oko.
- Aż tak cię przycisnęli? - pyta Zima rozbawiony. Adam siada obok mnie.
- Daj spokój, masakra - komentuje zdenerwowany i spogląda na mnie. - Wyspana?
- Tak - uśmiecham się. Na sercu robi się jakoś cieplej.
- Wypuścili cię i co dalej? - pyta Gero.
- Szukają Strzały.
- Sypnąłeś coś?
- Pojebało cię? Nie jestem kablem. Kumpel to kumpel.
- Taki kumpel a uciekł? - marszczę brwi. Każdy patrzy na mnie pytająco. Adam chrząka.
- Zrobił co musiał.
- Już bałem się, że akcja z Kulczykiem wyjdzie na jaw - mówi Zima z wyraźną ulgą w głosie.
- Już wszystko sprzedane. Możemy kąpać się w hajsie - stwierdza ze śmiechem Lesio. Kumple chwytają temat. Adam nieznacznie dotyka mojej dłoni i proponuje spacer. Zgadzam się.
Pogoda jak na grudzień jest wyjątkowo słoneczna: pierwszy śnieg szybko się roztopił. Dzieciaki biegają wokół wielkich choinek w centrum.
- Martwię się - wyznaję mu, kiedy siadamy na murku.
- Nie masz o co.
- To co między nami zaszło... Ja wiem, że dla ciebie przygodny seks to norma.
- To nie był przygodny seks - zaprzecza od razu. Widać, że sporo kosztują go tego typu wyznania.

--------------------------

Nie umiem rozmawiać o uczuciach, ale cholera, jeśli chodzi o tę dziewczynę po prostu... Nie mogę przed nią uciec. Bardzo mi na niej zależy.
- A co to było? - unosi do góry brwi, a jej oczy błyszczą. Wbijam wzrok w swoje splecione dłonie.
- No a co mam ci powiedzieć? - wzruszam ramionami.
- Prawdę.
- To wszystko jest chore - stwierdzam po dłuższym zastanowieniu. Weronika także spuszcza wzrok.
- Z tym się zgodzę. Gość który najpierw chce zabić mojego chłopaka, teraz staje się dla mnie najważniejszy.
Milczę. Jestem kiepski w wyrażaniu uczuć. Przywykłem do zimnej otoczki, jaką zwykle przybieram.
Najważniejszy.
- Ty nie wiesz co mówisz... - odzywam się, wyłamując palce.
- Denerwujesz się. Dlaczego?
- Nie jestem chłopakiem dla ciebie.
- Dlaczego?
- Bo nie. Nie jestem i nigdy nie będę.
Nie chcę robić jej krzywdy. A wiem, że mój świat byłby dla niej koszmarem. Za dużo mam na martwym sumieniu, za dużo grzechów popełniłem. Nie potrafię wplątać się w głębszą relację, bo moi nie przyjaciele prędko by ją zniszczyli.
Weronika chwyta mnie za rękę, a następnie zagląda w oczy. Nie unikam spojrzenia. Kocham jej oczy. Nawet teraz, te zaszklone.
- Adam - zaczyna drżącym głosem. - Ale ja jestem tu dla ciebie.
Przełykam ślinę.
- Ja nie mogę... Weronika, przepraszam. Nie mogę ci tego zrobić.
Wstaję i odchodzę. Czuję, że zrobiłem to, co powinienem.
Ona zaś powinna o mnie zapomnieć.

______
Uch, ciężko i smutno! Na pewno dla Weroniki. Co myślicie o nieco bardziej ludzkim Adamie? Spodziewaliscie sie? Ja tak :D

Piękna i bestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz