--- moje serce zaczyna się tam, gdzie kończy się rozsądek ---
Dziwnie znajoma mi twarz znika z horyzontu. Dziewczyny wychodzą na dwór, odprowadzam szatynkę wzrokiem. Po chwili odpuszczam śledzenie, wracam do szklanki z wybornym trunkiem. Biorę dwa łyki, mam zamiar odpalić jointa.
- Siema stary - podchodzi do mnie Strzała. Przybijam mu piątkę, ten zaś przysiada na sofie obok. - Gdzie ci dwaj?
- Ci dwaj zapewne obmacują laski - odpowiadam ze śmiechem.
- Nie uwierzysz - zaczyna energicznie kumpel. - Jakieś dwie laski kupiły ode mnie kokę jakieś dziesięć minut.
- Co w tym dziwnego?
- Moment - ucisza mnie gestem dłoni. Zanurzam wargi w whisky. - Dosłownie przed wejściem, tutaj. Jedna z nich to chyba laska tego gościa, którego kiedyś zlałeś.
- Żartujesz? - odstawiam szklankę na stolik. Strzała zaprzecza z szyderczym uśmieszkiem, a ja wstaję.
- Gdzie lecisz?
- Idę się przewietrzyć - oznajmiam i wychodzę na zewnątrz. Teraz już wiem, że to była Weronika. Właściwie nie wiem, dlaczego mnie to dziwnie obchodzi.
Mylę się, nie obchodzi mnie wcale.
Mimo to nieświadomie idę za budynek, gdzie znajdują się zardzewiałe kontenery na śmieci. Mijam sikającego gościa, niechcący pociągam go z "bara".
- Ej, stary, chcesz w ryj? - woła, zasuwając rozporek. Podchodzę do niego i strzelam mu w szczękę. Przewraca się, a ja odchodzę. Gnój. To go nauczy kultury.
Widzę już dwa cienie siedzących na ziemi postaci. Podchodzę bliżej: Weronika siedzi z jakąś dziewczyną. Na ekranie telefonu widnieją ślady po kreskach. Nieznajoma zataczając się odchodzi w inną stronę - jak się dowiaduję z podsłuchiwania - po resztę towaru. Weronika zostaje sama, próbuje wstać, jednak od razu pada na ziemię.
Wygląda zupełnie inaczej niż wcześniej. Bardziej wyzywająco. Zbliżam się do niej, od razu mnie zauważa.
- Adaaam - mruczy z uśmiechem.
- Co tu robisz? - wkładam dłonie do kieszeni.
- Uch.
To jest jej odpowiedź.
- Głucha jesteś?
- A ty ślepy - burczy i podnosi się z trudem.
- Ale się załatwiłaś. Od kiedy bierzesz?
Nie odpowiada, ponieważ zaczyna wymiotować. Nie za bardzo wiem, co powinienem zrobić. Przypominam sobie moje czasy, kiedy zaczynałem z tym gównem. Biorę Weronikę za rękę i czekam, aż skończy.
- Lepiej? - pytam rozbawiony. Kiwa głową, wyciera usta ręką. - Chodź, napijesz się jakiegoś soku.
Weronika maszeruje za mną posłusznie. W środku dołącza do mnie Strzała.
- O, właśnie ta laleczka. Ale dupa - mówi przy niej, ta jednak niezbyt kontaktuje. Pije dużymi łykami sok z lodem, a do niej dołącza Ewa.
Strzała wytrzeszcza oczy.
- A ta jaka niezła.
- No, fajna - stwierdzam lustrując wzrokiem koleżankę Weroniki.
Dziewczyny gdzieś znikają, więc wracam do stolika. Wcześniej zamawiam szklankę whisky. Odpalam blanta.
Muzyka mnie relaksuje. Przyglądam się bacznie tańczącym dziewczynom.-----------------------------
Na zewnątrz jest przyjemnie chłodno. Pierwsza euforia po zażyciu narkotyków spłynęła, a ja mam ochotę ponownie doświadczyć tego stanu.
Stoję z Ewą i wyczekujemy tak zwanego Strzały, który wcześniej sprzedał nam odrobinę kokainy. Mamy nadzieję, że zaraz wyjdzie z klubu się przewietrzyć.
I tak się dzieje.
- Hej - pociągam go za rękę na bok. - Odpal trochę.
- Serio? - mierzy mnie wzrokiem. Ewa obejmuje mężczyznę.
- No wiadomo - uśmiecha się zalotnie. - Z gratisikiem.
- Bez gratisiku - opróżnia kieszenie. - Sześć dych za gram.
- To poproszę dwa gramy - wcinam się w rozmowę. Strzała krzywi się najpierw, a następnie podaje mi biały proszek w torebkach. Ja zaś wręczam mu pieniądze.
- Ej, dziewczyny - mówi nagle. - Chciałybyście się do nas przysiąść?
Zgadzamy się ochoczo. Chowam biały proszek w torebkę.
Przy stoliku w drugiej części klubu siedzi Adam z dwoma typami i jedną dziewczyną. Wszyscy się śmieją i rozmawiają, a kiedy nas widzą, milkną.
- Strzała, laski ci się nie pomyliły?
- One siądą z nami - decyduje. Siadamy naprzeciwko Strzały.
Razem pijemy, palimy marihuanę i śmiejemy się. Czuję błogi stan duszy. Mogę wszystko. Mogę nawet odfrunąć, zabierając ze sobą Adama.--------------------------------
Wiem, o co chodzi Strzale. Chce przespać się z tą blondynką, a Weronikę wkręcić w nasz plan. Przecież ona idealnie się do tego nadaje.
CZYTASZ
Piękna i bestia
Novela JuvenilKiedy człowiek zamienia się w bestię? Czy przepaść także może inspirować? Jak zniszczyć pancerz, który wciąż obrasta zmarznięte wnętrze? Czy Weronika spróbuje zrobić to ciepłym słowem? Opowieść o dwójce ludzi z zupełnie dwóch innych światów. #23 w D...