Odcinek 12.

5.8K 1K 560
                                    

— A...oh, twój ojciec — Sandara uśmiechnęła się prawym kącikiem ust i posłała starszemu mężczyźnie uwodzicielskie spojrzenie.

Chanyeol zmarszczył brwi i popatrzył na kobietę spod przymrużonych oczu i o tyle, nie spodobało mu się to, iż Sandara nazwała jego ojca ''staruchem'', co mógłby jeszcze jej wybaczyć, ponieważ nie miała prawa znać jego rodziciela, tak to zachowanie dziewczyny go zdziwiło, jak i zdenerwowało troszkę bardziej.

Zanim Chanyeol zdążył jej zwrócić uwagę, dziewczyna poprawiła dłońmi, swoją czarną, obcisłą sukienkę i zrobiła kilka kroków w przód, aby przywitać się z panem Park i uscisnąć jego rękę.

Chanyeol rozejrzał się po wszystkich osobach, znajdujących się w pomieszczeniu. Wszyscy stali nieruchomo jak słupy soli. Może było to spowodowane groźnym wyglądem starszego mężczyzny, chociaż Sandara zdawała się tym nie przejmować. Potrafiła owinąć każdego wokół swojego palca, a mając na myśli "każdego", chodziło w większej mierze o bogatego. Byłeś bogaty - byłeś Sandary.

Chanyeol zwilżył wargi językiem i odchrzaknął, przyciskając pięść do swoich ust, po czym, gdy zwrócił swoją uwagę, zapytał: — Co wy tutaj robicie? — mężczyzna założył ręce na piersi i spojrzał to na swoją matkę, to na swojego ojca. — Rozumiem jeszcze ciebie, mamo, ale ojciec?

Kamery w tym momencie zostały włączone, ponieważ nie było nic ciekawszego od nagrywania i robienia wielkich sensacji z kłótni, pomiędzy rodziną.

Pan Park posłał swojemu synowi chłodne spojrzenie i na chwilę przepraszając Sandarę, która chciała zacząć rozmowę o jego pracy, chciał odpowiedzieć, lecz powstrzymał go głos jego żony.

— Chanyeol, kochanie, chodź na słówko — pani Park ponagliła syna dłonią, przed tym, patrząc na męża groźnym wzrokiem. Gdy młody Park stanął z matką na pewną odległość, kontynuowała: — Bądź miły dla taty. Specjalnie zwolnił się z pracy, aby tutaj przyjść i przeprowadzić test z kandydatkami i wreszcie przemówić ci do rozsądku, że to Baekhyun jest dla ciebie idealnym mężem.

Chanyeol wytrzeszczył oczy i podparł dłonie na biodrach. Nie mógł uwierzyć, że jego własna matka, wciągnęła w to jeszcze jego ojca, który był urodzonym homofobem! Pieprzonym homofobem, który gardził pierwszym, lepszym napotkany na jego drodze, gejem z wyjątkiem jego syna, ponieważ właśnie, był jego synem.

— Mamo, czy wiesz, co ty zrobiłaś? — warknął. — Wiesz, jaki jest tata i wiesz też, że Baekhyun jest ge...

— Nie panikuj, skarbie — zaśmiała się, przerywając tym wypowiedź Chanyeola. — Mamusia o to zadbała i sprawiła, że twój ojciec stał się potulny jak baranek... albo jak Sandara, która teraz się do niego... Czy możesz zostawić mojego męża, ty...! — kobieta, z uniesioną ręką i wyciągniętym palcem wskazującym podbiegła do dwójki.

Mężczyzna jęknął wewnętrzne i przetarł twarz dłonią, zanim rozglądnął się po wszystkich. Hyuna zakrywała usta, prawie dusząc się ze śmiechu, a Taeyeon pytała się, czy wszystko z nią w porządku, a Baekhyun z chytrym uśmiechem i uniesioną brwią patrzył na niego, ponieważ to, że Sandara była dwulicowa, powoli wychodziło na wierzch i wystarczyło tylko, aż Chanyeol całkiem przejrzy na swoje zamglone już nie taką idealnością kobiety, oczy.

Chanyeol złośliwie wystawił mu język, a, jako że było to bardzo dziecinne, Baekhyun parsknął śmiechem, kręcąc głową na boki.

Gdy sytuacja została opanowana, w większości przez pana Parka, czyli kłótnia między jego żoną, a Sandarą, została uciszona, starszy mężczyzna zabrał głos, przedstawiając wszystkim zadanie. Mężczyzna rozmawiał na osobno, z każdą uczestniczką. Na pierwszy ogień poszła Hyuna, która śmiała się po każdym wypowiedzianym zdaniu, przez pana Parka. Nie śmiała się z jego słów, tylko z Park Chanyeola, którego jego ojciec, cóż, obrażał, czy wyśmiewał, opowiadając jego historie i zachowanie z życia, natomiast Taeyeon, która była jako druga, nie dopuściła go do żadnego słowa, zaczynając swój wywód na temat jej miłości do ciast i ich pieczenia. Jako trzecia poszła Park Sandara, która ze zniesmaczeniem słuchała mężczyzny, ale to, że Chanyeol był bogaty - rozwiązywało całą sprawę, natomiast panu Park, gdy patrzył na dziewczynę, ciągle wydawało mu się, iż ją zna, albo kiedyś gdzieś ją zobaczył i miał małą nadzieję, że sobie przypomni.

— Dzień dobry — Baekhyun się ukłonił i zaciskając dłonie w pięści, usiadł naprzeciw siwiejącego mężczyzny. Nie był zestresowany... może tylko troszkę. Pan Park patrzył na niego stanowczym wzorkiem.

— Dzień dobry, Baekyeon, tak? —zapytał, chcąc się upewnić, czy dwudziestoparolatek, rzeczywiście ma tak na imię.

— Baekhyun — poprawił, śmiejąc się nerwowo pod nosem.

— Baekhyun... — powtórzył, zamyślając się. — Zastanawiam się, co tutaj robisz - Baekhyun uniósł brwi w geście zdziwienia, a zarazem zaciekawienia. — Przecież mój syn to taki nieudacznik. Nie umie parówki ugotować, a co dopiero dziewczyny znaleźć, haha! Ah, przypomniałem sobie, jak pewnego razu wywrócił się na chodniku! Krzywe nogi nigdy mu nie służy...

— Przepraszam, że panu przerwę, ale to, że pański syn ma krzywe nogi, nie jest powodem do jego obrażania — gdyby tylko Baekhyun wiedział, że Chanyeol słyszy całą rozmowę. Ciemny blondyn wstał z miejsca, przez co jego krzesło odsunęło się do tyłu, a jego dłonie znalazły miejsce na blacie stoliku. — To nie jest jego wina, że się z takimi urodził! Każdy ma jakieś wady, prawda? A te parówki? Może to akurat jest trochę śmieszne, ale jeśli chodzi o dziewczynę, czy to nie po to pański syn przyszedł do tego programu? Aby znaleźć swoją miłość, z którą spę...

— Podobasz mi się dzieciaku — pan Park uśmiechnął się serdecznie do chłopaka, wstał od stołu i poklepał go po plecach. Baekhyun otworzył usta ze zdziwienia. — Mam nadzieję, że to ciebie wybierze mój syn... poza tym, chyba widziałem tą Sadnarę, gdy wchodziła do domu publicznego — dodał, szepcząc, a Baekhyun zdobył kolejny punkt do pozbycia się dziewczyny.


✿✿✿

W godzinach wieczornych, gdy prawie wszyscy poszli do swoich pokoi, Baekhyun siedział na werandzie, która znajdowała się na tyłach domu, przykryty puszystym, brązowo-czarnym kocem panterkę i kubkiem różanej herbaty w dłoniach, oglądając gwiazdy. Na zewnątrz było dość ciepło, więc Baekhyun musiał to wykorzystać, gdy na niebie ukazywał się jego ulubiony widok, milionów świecących punkcików.

Chanyeol wiedział, że chłopak znajduję się właśnie tam, ponieważ widział, go przez odsunięte, przezroczyste drzwi. Wyższy mężczyzna zapukał kilka razy we framugę, zwracając tym uwagę Baekhyuna, który lekko przestraszony na niego spojrzał. Chanyeol lekko się uśmiechnął.

— Można? — zapytał, wskazując na równoległe krzesło, do tego, na którym siedział ciemny blondyn, a gdy Chanyeol dostał pozwolenie w postaci skinięcia głową, wszedł na werandę i usiadł, podpierając łokcie na kolanach i splatając swoje palce razem, spojrzał na profil młodszego, który księżyc, oświetlał swoim blaskiem.

— Piękne niebo, prawda? — Baekhyun wziął mały łyk gorącej herbaty.

— Tak, rzeczywiście piękne — odparł Chanyeol, spoglądając w górę. Nigdy nie oglądał gwiazd, ale mógł teraz stwierdzić, że było to na swój sposób przyjemne i odprężające, chociaż sytuacja, w której aktualnie się znajdował, była troszkę niezręczna. — Wstawiłeś się za mną, kiedy mój ojciec postanowił mnie cóż... ośmieszyć — Chanyeol cicho się zaśmiał, muskając palcami swój kark.

— Hm? — Baekhyun zaskoczony spojrzał na bruneta. — Słyszałeś? — mężczyzna twierdząco przytaknął. Baekhyun pokiwał głową, na znak, że rozumiał.

— Więc... — brunet wstał ze swojego miejsca. — Dziękuję — Chanyeol przytknął pięść do ust i kaszlnął, zanim pospiesznie wszedł z powrotem do domu.

Baekhyun uśmiechnął się jednym kącikiem ust i kątem oka odprowadził mężczyznę wzrokiem, aby wrócić do oglądania gwiazd, a jedna z gwiazd się uśmiechnęła, jakby dając znać, że Baekhyun powoli zbliża się do celu.





KOCHAM WAS MISIE!

Who will marry my son? #chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz