37.

335 29 3
                                    

ALEX

Livia zaprowadziła mnie na miejsce mojego ostatniego zamieszkania.
-Co tu robimy? Czemu nie pomagamy reszcie?-zapytałem zdezorientowany.
-Musimy przeszukać te katakumby. Znasz wszystkie korytarze i zakamarki?
-Nie. Wiesz, nie potrzebuję oglądać zawartości krypt. Bez obrazy.
-Rozumiem. Jeśli Mefistofeles tu był, wydaje mi się, że musiał zostawić tu jakiś ślad. I musimy go szybko znaleźć.
-Co? Wzięłaś mnie tu, żeby szukać jakiś zabawek? Wracam do lasu.
Złapała mnie za rękaw.
-Nigdzie się nie ruszysz! Zostaniesz tu ze mną!
Ah, te baby.
Chcąc-nie chcąc, musiałem z nią zostać. Ruszyliśmy w głąb katakumb.

Szukaliśmy...szukaliśmy...szukaliśmy... Na każdym kroku, tylko kupa kości, resztki ubrań, pajęczyny, kurz...no po prostu, od wielu już dziesięcioleci, nie używane katakumby.
Nie żebym narzekał...
Ale, w końcu:
- Liv. Pozwól na chwilę.-powiedziałem.
W jednej z trumien, w której leżał, dawno już rozłożony kościotrup. Jednak moją uwagę przykuła gruba księga, która znajdowała się w jego "dłoniach".
Co dziwne, nie była zakurzona. Owszem, stara i zniszczona, ale wyglądało na to, że ktoś niedawno z niej korzystał. Bynajmniej nie byłem to ja.
-Alex! Jesteś wielki!-zawołała Livia.
-Sam to wiem. Nie musisz prawić mi takich kompletów.-uśmiechnąłem się znacząco.
-Wiesz, że nie o to mi chodzi! Znalazłeś książkę z zaklęciami!
Już bez głupich uwag, delikatnie wyciągnąłem z opornych kości ową książkę.
Podałem ją Livii.
Dziewczyna otworzyła ją i przekartkowała. Niektóre strony zawierały przyklejone karteczki z odnośnikami i innymi przydatnymi informacjami. Na ostatniej stronie był wykaz składników do jakiegoś eliksiru.
Znalazła odpowiedni przepis.
-To eliksir na zmiennokształtność. Gwarantuje zmianę w każdą możliwą postać przez pół roku. Potrzebne składniki...-nie słuchałem jej zbytnio dalej, dopóki nie usłyszałem:
-...ekstrakt z dwóch tysięcy błądzących dusz.
-Czyli one...tak jakby...rozpłęły się w powietrzu?
-Nie do końca. On je wypił. Nic już nie możemy dla nich zrobić...
-Zabieramy więc księgę i idziemy pomóc tym, którym jeszcze możemy.-powiedziałem i pociągnąłem ją w stronę wyjścia. Wkrótce znów byliśmy w drodze do lasu.

Wild Live Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz